Georges Saint-Pierre: „Dopiero co przybrałem na wadze, ale wiem, że Conor to duży gość”
Georges Saint-Pierre opowiada o aktualnym statusie walki z Michaelem Bispingiem, dalszych planach oraz potencjalnej konfrontacji z Conorem McGregorem.
Sytuacja z walką Michaela Bispinga z Georgesem Saint-Pierrem zmienia się w ostatnich tygodniach jak w kalejdoskopie.
Gdy Dana White zapowiedział, że jednak do niej nie dojdzie – niepocieszony rzekomo z ogłoszenia Kanadyjczyka, który zapowiedział, że przed listopadem do oktagonu nie wróci – wydawało się, że rozpoczęło się przywracanie normalności w kategorii średniej. Hrabia jednak obwieścił, że i on kontuzjowany i bić się nie może – a będzie mógł prawdopodobnie właśnie w okolicach listopada. Jednak odpowiedź UFC była szybka – kilka dni później ogłoszono bowiem walkę o tymczasowe złoto między Yoelem Romero i Robertem Whittakerem i znów wydawało się, że jednak Brytyjczyk nie dostanie w swoje ręce Kanadyjczyka – i vice versa. Z czasem jednak Bisping zaczął w mediach przebąkiwać, że nie wszystko stracone – White szybko jednak odpowiedział, że walka przepadła, a gdy GSP wróci, będzie bił się o pas 170 funtów z kimkolwiek, kto wtedy będzie miał go na biodrach.
Tymczasem wygląda na to, że nie wszystko jeszcze stracone – najnowszy wywiad GSP z TSN.ca wskazuje bowiem jasno na to, że jego pojedynek z Bispingiem nadal jest jak najbardziej realny.
Zmieniało się, ale rozmawiałem z Daną kilka dni temu i próbowałem go przekonać, że jeśli wrócę, to musi to być sytuacja, w której… Ryzykuję wiele, ale muszę też mieć coś do zyskania. Duże ryzyko, duża nagroda.
– powiedział Kanadyjczyk podczas promocji Nintendo Switch.
I właśnie walka z Michaelem Bispingiem mi to daje. To właśnie on ma najwięcej zwycięstw w historii UFC. Pokonał mój rekord o jedną walkę, ale jeśli go pobiję, to wiemm, że Michael przejdzie na emeryturę. Poza tym nie walczył od roku, ja nie walczyłem od czterech lat. To perfekcyjna walka. Walka, którą wszyscy chcą zrobić.
Opowiadał o mnie wiele rzeczy. Mówił, że próbowałem przełożyć walkę, bo się bałem, ale wcale się nie bałem – powodem była kontuzja oka. Miałem operację i jeśli jest na to gotowy, zmuszę go do tego, żeby wypluł te słowa.
Rozmawiałem z Daną i na końcu rozmowy powiedział: „Wymyślimy coś, zobaczymy, co da się zrobić”, więc mam nadzieję, że do tego dojdzie.
Myślę, że do tego dojdzie. Problem z Daną – to był mój błąd – był taki, że rozmawialiśmy przez dziennikarzy. Deklaracje i tego typu rzeczy. Myślę, że dobrze się stało, że porozmawialiśmy i wiemy, na czym stoimy i możemy współpracować, żeby korzyści miało z tego UFC, ja sam, fani.
Gdy tylko pojawiły się pierwsze przecieki na temat brytyjsko-kanadyjskiego starcia, mówiono, że do walki może dojść podczas listopadowej gali UFC w Nowym Jorku – i wydaje się, że właśnie taki jest nadal plan.
Byłoby świetnie. Historyczna chwila. Chcę zrobić z tego największe możliwe wydarzenie dla UFC, dla fanów, dla wszystkich.
– powiedział GSP.
Chcę napisać nową historię tego sportu.
Zapytany o kolejne pojedynki, Kanadyjczyk swoim zwyczajem nie wykluczył żadnej z opcji.
Wiem, że Maia będzie walczył z Woodley’em o tytuł kategorii półśredniej. Zwycięzca wskoczy na nowy poziom, będzie duży.
– stwierdził.
Zobaczymy. Wszystko się może zdarzyć w MMA. Jest wiele nazwisk. Nigdy nie wiadomo. Jedne notowania idą w górę, inne w dół. Nigdy nie wiadomo.
Trener St. Pierre’a, Firas Zahabi nigdy nie ukrywał, że chciałby, aby jego podopieczny skrzyżował rękawice z Conorem McGregorem, uważając Irlandczyka za idealnego rywala. Czy GSP rozważa taką opcję?
Dopiero co przybrałem na wadze, ale wiem, że Conor to duży gość. No i każdy chce walczyć z Conorem, jest największą gwiazdą.
– powiedział.
Teraz jednak go nie ma. Nie ma też Rondy Rousey. Teraz ludzie chcą walczyć ze mną. Dlatego teraz goście wyzywają mnie od tchórza i tak dalej. Możecie mi jednak wierzyć, że w tej grze nie ma tchórzostwa. Wszyscy stawiamy wiele na szali, wchodząc do oktagonu. Są jednak goście, którzy dają ci lepsze możliwości, gdy z nimi walczysz – i dlatego chcą walki ze mną. Dlatego chcą walki z braćmi Diaz, z Conorem, z Rondą. Bo to wielkie nazwiska. Wiedzą, że zarobią najwięcej na takich walkach. Siła pieniądza.
*****