Cub Swanson: „Jestem przekonany, że pokonam Maxa Holloway’a”
Cub Swanson chce otrzymać upragnioną walkę o złoto kategorii piórkowej, zapraszając do tańca Maxa Holloway’a.
Wygląda na to, że urlopowe plany – po zwycięstwie z Artemem Lobovem celował w powrót do oktagonu pod koniec tego albo na początku przyszłego roku – Cub Swanson chętnie odstawi na półkę pod jednym wszakże warunkiem – jeśli nadarzy się okazja do rewanżowej walki z nowym mistrzem kategorii piórkowej Maxem Holloway’em, który w sobotę ubił Jose Aldo podczas gali UFC 212 w Rio de Janeiro.
Największym rywalem w wyścigu o titleshota z Hawajczykiem jest oczywiście dla Swansona Frankie Edgar – a więc kolejny zawodnik, którego wyższość musiał w ostatnich latać uznać. Pomimo tego rozpędzony serią czterech wiktorii Cub uważa, że teraz to on powinien powalczyć o złoto.
Kilka razy w przeszłości zrobiłem już wystarczająco dużo, żeby otrzymać walkę o pas, ale UFC wymyślało coś innego i odbierało mi to.
– powiedział w rozmowie z FloCombat.com Swanson.
Frankie wygrał w naszej walce – i czapki z głów za to – ale dopiero co miał walkę o pas i przegrał. Było to zeszłego lata. Miał już kilka walk o pas, a ja nadal nie dostałem żadnej. Ile ten gość ma ich mieć?
Pod banderą UFC Swanson stoczył łącznie trzynaście pojedynków, zwyciężając dziesięć z nich. Jedynych porażek doznał w starciach ze wspomnianymi Maxem Holloway’em, Frankiem Edgarem oraz Ricardo Lamasem w debiucie. Z kolei za czasów kariery w WEC Swanson zmuszony był uznać wyższość wyłącznie Jose Aldo, Chada Mendesa i Jensa Pulvera.
Amerykanin jest przekonany, że żadna z tych przegranych walk nie przynosi mu wstydu – a niektóre ze zwycięstw, jak chociażby to ostatnie z Artemem Lobovem, stanowi mocny argument na rzecz tego, aby to on starł się z Holloway’em.
Jedyne porażki, jakich doznałem w swojej całej karierze w WEC i UFC, były w walkach z mistrzami albo gośćmi, którzy walczyli o pas. Jestem najdłużej walczącym piórkowym z czasów Zuffy i zawsze biłem się ze wszystkimi, których mi dawali. Wyświadczyłem im masę przysług – jak na przykład ta walka z Artemem Lobovem. Dana White zadzwonił i poprosił, żebym wziął ten pojedynek w ramach main eventu na kartę w Nashville.
– powiedział.
Zadzwonił i poprosił, abym bił się z niesklasyfikowanym gościem po tym, jak wracałem po jednej z największych medialnie walk w swojej karierze, w której po wspaniałym pojedynku pokonałem wielki talent, czego nie spodziewał się nikt. Dana White poprosił mnie o wzięcie walki z Lobovem i zrobiłem to dla niego. Teraz wołam o titleshota i pora, żeby zrobić, co należy.
Z Holloway’em Swanson zmierzył się w kwietniu 2015 roku, przegrywając przez poddanie w trzeciej rundzie. Tylko w pierwszej rundzie walka była relatywnie wyrównana, ale potem z każdą minutą dominacja Hawajczyka wzrastała. Swanson przekonuje jednak, że dziś jest już zupełnie innym zawodnikiem – przede wszystkim od strony mentalnej.
Max walczy w podobny sposób do tego, jak ja sam lubię walczyć – i to świetnie dla mnie i wszystkich fanów, którzy chcą zobaczyć ekscytującą bitkę.
– powiedział Amerykanin.
Druga walka nie potoczy się tak jak pierwsza i mogę to obiecać. Jestem super podjarany jego sukcesem, bo to fajny gość, który robi swoje, ale jestem też przekonany, że go pokonam. Jedyne, czego chcę to szansa, jaką mieli inni.
*****
Max Holloway chce bronić pasa: „Nie interesują mnie kasowe walki”