Damian Janikowski: „Pokazałem, że potrafię bardzo szybko zmienić dyscyplinę”
Damian Janikowski podsumowuje swoją pierwszą zawodową walkę w MMA – zwycięstwo przez techniczny nokaut z Julio Gallegosem podczas gali KSW 39 – Colosseum.
W prawdopodobnie najbardziej wyczekiwanym debiucie na polskiej scenie MMA brązowy medalista olimpijski w zapasach w stylu klasycznym Damian Janikowski spełnił pokładane w nim nadzieje, szybko rozprawiając się z Julio Gallegosem podczas gali KSW 39 – Colosseum na Stadionie Narodowym.
#KSW39 Official results: @d_janikowski def. Julio Gallegos via TKO (knee and punches), 1:26, round 1. pic.twitter.com/tfelom6hdn
— KSW (@KSW_MMA) May 27, 2017
W rozmowach z dziennikarzami po gali zwycięzca przyznał, że efektowne kolano, którym posłał rywala na deski to zasługa szykującego się na UFC Marcina Prachnio, z którym miał okazję trenować w warszawskim S4 Fight Club.
Obiecałem mu, że jeżeli mój przeciwnik zrobi trzy kroki w tył, będzie kolano – i tak się stało.
– powiedział Janikowski.
Bardzo ciężko było mi na początku wyczuć dystans. Cały czas słyszałem narożnik – wiadomo, od kilku tygodni planowaliśmy na mojego przeciwnika „dwójki”, „trójki”, wszystkie zakończone wysokim kopnięciem na głowę, ponieważ wiedzieliśmy, że tego nie broni. Aczkolwiek baliśmy się jego sierpowych uderzeń, bo jak widzieliście w zapowiedzi, ma osiem walk wygranych przed czasem i kilka z nich wygrał właśnie rzucaniem się na przeciwnika. A ja, wiadomo, jeszcze trenuję, doszkalam się, łapię tej techniki, niestety gdzieś tam się odkrywam przy uderzeniach, ale mówię, wyczuwałem to, a jak tylko się do niego zbliżyłem, wiedziałem, że to jest moje, muszę to wykorzystać i będę musiał tę walkę jak najszybciej zakończyć.
Chciałem pokazać, że zapaśnik potrafi nauczyć się technik bokserskich, technik kopanych. Muszę podziękować moim wszystkim trenerom z Wrocławia i z Warszawy, którzy na początku i teraz przygotowywali mnie.
Zanim Polak posłał Julio Gallegosa na deski, przyszpilił go do siatki, unieruchamiając i atakując krótkimi, soczystymi łokciami.
Szacunek dla niego, bo ma doświadczenie. Piętnaście walk jednak stoczył i to niektóre potrafił zrobić pięć rund po pięć minut.
– powiedział o Amerykaninie Janikowski.
Jestem w ogóle zaskoczony, bo miał tak twardą głowę, że nigdy w życiu nikt go jeszcze nie podłączył na żadnej walce, a dostał kolano i po prostu nie wiedział, co się dzieje. Jestem mile zaskoczony i pokazałem po prostu, że potrafię zmienić dyscyplinę bardzo szybko i przekształcić się na dobrego zawodnika MMA.
Po ubiciu rywala Janikowski wdrapał się na siatkę, aby efektownym saltem z niej – niczym za dawnych czasów Jose Aldo czy Justin Gaethje – uczcić zwycięstwo.
Zaprezentowałem chyba jako jedyny fajne salto z góry, z siatki. Nic mi się nie stało, jestem cały.
– powiedział, zapytany o celebrację wygranej.
Nie wiem, będę uczył się może podwójnego i tak co walkę, potrójnego. Później może jakąś skocznię wymyślimy, żeby ze cztery zrobić, ale cieszę się, że jestem tak sprawny, potrafię to robić i myślę, że kibice, którzy byli na stadionie, zobaczyli coś fajnego, że zapaśnik jest bardzo sprawną osobą.
Jeszcze przed galą bijący się w kategorii średniej Damian zapowiadał, że chce stoczyć w tym roku jeszcze jeden pojedynek. Zapytany o rywala, z którym najchętniej poszedłby w tany, nie wskazał żadnego nazwiska.
Z kim trzeba będzie się zmierzyć, z tym się zmierzę.
– powiedział.
Na pewno będę miał trochę czasu, żeby jeszcze lepiej się przygotować, żeby być jeszcze lepszym zawodnikiem. Myślę, że teraz po tej mojej pierwszej walce na tak dużym wydarzeniu na stadionie wszystko będzie szło już z górki.
*****