David Branch: „Pokazałem jakieś 20% swoich możliwości”
David Branch opowiada o zwycięstwie z Krzysztofem Jotko podczas gali UFC 211 w Dallas, wyjaśniając, dlaczego walka wyglądała tak, jak wyglądała.
Otwierające kartę główną gali UFC 211 w Dallas starcie Krzysztofa Jotki z Davidem Branchem okazało się zdecydowanie najsłabszym w całej rozpisce. Obaj zawodnicy nie byli aktywni w stójce, sporo czasu spędzając w klinczu, gdzie również działo się tyle, co kot napłakał.
Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie wskazali na powracającego do UFC po kilku latach przerwy byłego podwójnego mistrza WSoF Davida Brancha.
Nie walczyłem tak, jak chciałem. Pokazałem jakieś 20% swoich prawdziwych możliwości. Nie mam wymówek.
– powiedział podczas spotkania z dziennikarzami po gali Amerykanin.
To był silny, dziwaczny gość. Atakował z dziwnych kątów, był o wiele silniejszy, niż się spodziewałem. Na pewno realizowałem plan na walkę, ale nie byłem tak efektywny, jak planowałem. Ale wrócę. To był pierwszy raz po powrocie.
Nie byłem zadowolony ze swojego występu. Mogę walczyć o wiele lepiej.
Jotko za nudny przebieg pojedynku obwinił Brancha, przekonując, że ten wszedł się do oktagonu, aby się przytulać – zamiast się bić. Amerykanin oszczędził tego rodzaju przytyków Polakowi, sugerując, że obraz walki był pochodną taktyk obu zawodników.
Był bardzo cierpliwy i wywierał presję, ale bardziej pod kontry. Sparowałem z gośćmi tego typu i to bardzo zwodnicze. Mogłem za bardzo się wychylić przy ciosie i zostać trafionym. Musiałem to rozegrać mądrze, żeby odnieść zwycięstwo.
– powiedział.
Mogę bić się o wiele lepiej. Był bardzo ostrożny – i ja tak samo. Koniec końców, na pewno dyktowałem tempo i wygrałem.
To twardy dzieciak. O wiele twardszy niż się ludziom wydaje. Byłem tam, więc wiem. Był twardy, skomplikowany i sprytny.
Amerykanin przyznaje jednak, że były momenty w trakcie walki, w których powinien był zachować się lepiej, zaatakować śmielej.
Zauważyłem w trakcie walki, że był zmęczony i to ja miałem więcej paliwa od niego. Powinienem był wtedy wywrzeć presję, podkręcić tempo. Trochę się wahałem, nie rzucałem prawej ręki tak, jak chciałem – z powodu jego kontrującego stylu.
– ocenił.
Lekcją z tej walki jest, aby podkręcać tempo bez względu na wszystko. Napierać, napierać. Posłać gościa na deski. Nie muszę tak bardzo polegać na zapasach – mam dobre ręce, dobre uderzenia. Mogę się bić w stójce z najlepszymi. Mam naprawdę ostry boks, ale dzisiaj tego nie pokazałem.
*****