Gegard Mousasi: „Nie będzie brakować mi walki, gdy przejdę na emeryturę”
Gegard Mousasi opowiada o swoich planach, kontrakcie z UFC oraz opisuje, jak wygląda przeciętny dzień z jego życia.
Spełniający swoje obowiązki medialne w Azji Gegard Mousasi w ostatnich dniach regularnie gości na czołówkach portali branżowych, a to w 26 słowach podsumowując całą kategorię średnią, a to nie zostawiając suchej nitki na Rondzie Rousey i gloryfikujących ją mediach.
Z kolei w rozmowie z Pop Culture Online Ormianin opowiedział, jak wygląda przeciętny dzień z jego życia.
Budzę się, jem jakieś gówno… znaczy owsiankę i tego typu rzeczy, które w ogóle nie są smaczne. Potem biorę witaminy i idę na trening siłowy i wydolnościowy.
– powiedział Mousasi.
Potem jakieś suplementy, odpoczynek, znów jakieś jedzenie, potem powrót i trening MMA. Wracam do domu, śpię i powtarzam wszystko następnego dnia. Nie ma w tym nic fajnego. To nudne. Nie będzie mi brakować walki, gdy pójdę na emeryturę.
Obecnie rozpędzony serią pięciu kolejnych wiktorii zawodnik nie posiada już obowiązującego kontraktu z UFC – choć negocjuje kolejną umowę.
Jeszcze jej nie podpisałem.
– powiedział w rozmowie z Sportskeeda.com.
Potrzeba trzech miesięcy, żeby się zorientować jakie oferty dostanę na wolnym rynku i jak jest moja prawdziwa wartość. Na ten moment chcę pozostać w UFC i UFC chce, żebym pozostał z nimi. Wszystko sprowadza się więc do negocjacji i końcowej oferty. Czekam na kontrakt i chcę wrócić we wrześniu w Holandii. Takie są plany.
Mousasi nie ukrywa, że jego celem jest pas mistrzowski kategorii średniej, ale też doskonale zdaje sobie sprawę, że przed nim swoją szansę powinien otrzymać Yoel Romero.
Nadal muszę wygrać jeszcze jedną walkę i wszystko zaryzykować. Nie myślę więc teraz o titleshocie i nie jestem przekonany, że go dostanę.
– ocenił.
Czuję, że zasługuję na walkę o pas już teraz – nie tylko dlatego, że mam kilka zwycięstw z rzędu; na przestrzeni kariery stoczyłem wiele walk. Na titleshota zasłużyłem tą ostatnią, ale nie wiem, jak to będzie. Mam nadzieję, że UFC zachowa się uczciwie i da mi jeszcze jedną walkę – ale jeśli ją wygram i nie dostanę titleshota – co mogę zrobić? To nie ode mnie zależy. Zależy od tego, kto najwięcej gada i jest najpopularniejszy.
Rewanżu z Ormianinem domaga się co prawda Chris Weidman, przekonany, że nie zasłużył na porażkę podczas gali UFC 210, ale Mousasi ma już inne plany i innych rywali na oku.
Nie chcę walczyć z Weidmanem na ten moment, bo zbliżam się do walki o pas, a on ma teraz trzy porażki z rzędu.
– powiedział Chwytacz Snów.
Walka z Weidmanem nie ma więc dla mnie sensu. Na jakimś etapie mojej kariery, jeśli będzie chciał rewanżu – dam mu go. Na tą chwilę jednak chcę walczyć z kiś nade mną – Lukiem Rockholdem, Yoelem Romero albo Robertem Whittakerem.
*****