Al Iaquinta: „UFC, idźcie się pie*dolić”
Al Iaquinta opowiada o zwycięstwie z Diego Sanchezem podczas gali UFC Fight Night 108, zdradzając też, że nie wie, czy będzie kontynuował karierę.
Po 2-letniej przerwie Al Iaquinta powrócił do oktagonu z nie lada przytupem, rozbijając w pył Diego Sancheza w co-main evencie gali UFC Fight Night 108 w Nashville. Jak zdradził po walce, Sanchez nieco mu pomógł w pozbyciu się oktagonowej rdzy już na początku pojedynku.
Dostałem sierpem. Mocne uderzenie, chyba najmocniejsze, jakie dostałem w ciągu ostatnich dwóch lat. I od razu wróciłem.
– powiedział podczas spotkania z dziennikarzami Iaquinta.
Uwielbiam tam być, uwielbiam publiczność, uwielbiam energię. Uwielbiam to wszystko.
Po pierwszym knockdownie, jaki zafundował rywalowi, przez chwilę wydawało się, że Iaquincie chodzi po głowie próba gilotyny, ale zapytany o to po walce, zaprzeczył.
And here's how @ALIAQUINTA took care of business. R1 TKO victory!! #UFCNashville pic.twitter.com/RlWEp9Pl0e
— #Dizz © (@TalkMMA) April 23, 2017
Nie myślałem nawet o tym, żeby próbować duszenia. Chyba wtedy odrzuciłem tylko nogi i wylądowałem w tej pozycji. Byłem tam przez chwilę, ale wiedziałem, że jest ranny, trzeba pozwolić mu wstać. I od razu wstał – i świetnie. Wiedziałem, że był ranny. Zamarkowałem jaba pod sierpa-krosa i wtedy trafiłem prawą, która posłała go na deski. Ale to wszystko to były po prostu reakcje.
Wspomniana dwuletnia przerwa od występów w UFC, jaką urządził sobie Iaquinta, była wynikiem jego niezadowolenia z gaży. W tym czasie zajął się też karierą w nieruchomościach i choć mogło się wydawać, że skoro ostatecznie powrócił do oktagonu, to jego nastawienie w jakimś stopniu uległo zmianie, to jednak nic takiego się nie wydarzyło.
Nie wiem, czy warto (walczyć), czy pieniądze są warte przechodzenia przez to wszystko, przez co przechodzę, żeby to robić. Dzisiaj się udało, ale nie zawsze będzie tak łatwo, więc nie wiem…
– powiedział Raging Al, dla którego była to piąta wiktoria z rzędu.
Muszę zastanowić się, czy warto. Mam wiele kontuzji. Wiele lat tak jakby straciłem, nie zarabiam pieniędzy na sponsorach. Jestem w grze video, a nie dostałem za to nawet dolara. Nie mam nawet Xboxa, nie wysłali mi nawet tej gry.
Prawdopodobnie nie będę tego robił na kontrakcie, który mam teraz. I na pewno nie przeciwko jakiemuś rywalowi z czołówki. Ci goście są niebezpieczni. Nie wychodzę tam po to, żeby dostać kasę, jaką dostaję i zostać rannym. Jeśli doznam kontuzji na dwa lata, co będę robił? Skąd będę miał pieniądze? Nie ma sponsorów, nie ma niczego. Ostatnie dwa lata to było dla mnie przebudzenie. Lubię walczyć, ale zobaczymy. Mam nadzieję, że będę mógł to robić.
Co ciekawe, pojedynek z Sanchezem Iaquinta stoczył jeszcze na swoim starym kontrakcie, z którego był tak mocno niezadowolony. Była to druga walka w obejmującej cztery starcia umowie.
Uwielbiam się bić, ale nie zamierzam zrujnować swojego ciała. To nie są przelewki, to prawdziwa walka.
– powiedział zawodnik.
$26 tys. (za występ) i $26 tys. (za wygraną) to nie jest dużo pieniędzy. Za to, co robię? Za bycie w telewizji? Jeżdżę autem, jakim jeżdżę. Musiałbym z tego o wiele lepiej żyć. Mógłbym robić cokolwiek innego i zarabiać te same pieniądze. I nie musiałbym ryzykować, że zostanę ranny. Nie muszę teraz walczyć. Mam swoją karierę w nieruchomościach. Jestem tam ustawiony. Jeśli chcę walczyć, to walczę.
Gdy jednak do Iaquinty dotarła wiadomość, że nie otrzymał bonusu za Występ Wieczoru, ruszył na Twittera, tak w o wiele mniej dyplomatycznych słowach okazując swoje niezadowolenie z tego faktu.
Hey @ufc go fuck yourself
— Al Iaquinta🗽 (@ALIAQUINTA) April 23, 2017
Fuck you https://t.co/UoGqPspJAw
— Al Iaquinta🗽 (@ALIAQUINTA) April 23, 2017
Nie do końca jednak wiadomo, czy Iaquinta mógł w ogóle otrzymać jakikolwiek bonus, bo kilka miesięcy temu sam przyznał, że z powodu niepojawienia się na zjeździe zawodników zorganizowanym swego czasu przez UFC został ukarany brakiem możliwości otrzymania bonusu na trzy walki.
*****