UFC

Mike Perry: „Gdy wyprowadzam mocne uderzenia, ludzie idą na dechy – zawsze tak było”

Mike Perry podsumowuje swoje spektakularne zwycięstwo z Jakiem Ellenbergerem na UFC Fight Night 108, opowiadając też o planach na przyszłość.

Porażka z Alanem Joubanem na jakiś czas zastopowała szybki wzrost popularności, jakim cieszył się Mike Perry. To jednak już historia, bo po gali UFC Fight Night 108 w Nashville Platinum z pewnością wzbogaci się o rzesze nowych fanów, a to z uwagi na spektakularny łokieć, jakim uśpił Jake’a Ellenbergera, wracając tym samym na drogę zwycięstw.

Wiem, że miał moc. Jestem pewien, że miał. Top 15, wszystkie te mięśnie, bardzo podobny typ ciała (do mojego) – ale wiedziałem, że szuka tylko prawej ręki.

– powiedział w rozmowie z dziennikarzami po gali Perry.

Ustawiałem łokieć i lewy sierp w kontrze, żeby skontrować ten prawy overhand – i w ten sposób zakończyłem walkę.

Jeśli przyjrzycie się pierwszej rundzie, gdy rzucił prawy overhand, spróbowałem pod nim zanurkować i jednocześnie trafić prawym łokciem, żeby na niego wpadł. Ustawiałem to sobie. Ale nie trafiłem. Dostał w ramię albo gdzieś tam.

Szykowałem też lewy sierp. Próbowałem ustawić go sobie innymi ciosami, żeby przygotować te mocne. A gdy wyprowadzam mocne, ludzie idą na dechy. Zawsze tak było.

Dla 25-letniego zawodnika zwycięstwo z Ellenbergerem jest jubileuszowym – dziesiątym – w karierze. Jednocześnie podtrzymał swoją stuprocentową skuteczność ubijania rywali, bo jest to też jego dziesiąta wiktoria przez nokaut.

Zaraz po skończeniu walki Perry zaczął krzyczeć do kamery i zapytany na konferencji prasowej o to, o co mu wówczas chodziło, wyjaśnił:

Powiedziałem, że ustawiałem te rzeczy. Wiedziałem, że będzie to lewy sierp i prawy łokieć. I tak było, weszły oba. Od strony technicznej lewy sierp rozpoczął to wszystko, prawdopodobnie z tego powodu był zawiany, stojąc tam w klinczu ze mną. Nie spodziewał się krótkiego łokcia.

Nie wiem, czy kiedykolwiek widziałem tego rodzaju nokaut łokciem. Może ten jeden Silvy z innej organizacji, ale jestem z siebie dumny, bo ciężko na to pracowałem.

Spojrzałem prosto na niego i wiedziałem. Nawet nie poczułem tego łokcia, był taki płynny, taki szybki. Stałem spokojnie w klinczu, pomyślałem: „O!” (Perry demonstruje uderzenie łokciem). Jakby uderzenie wiatrem. Spojrzałem wtedy na niego – stał wyprostowany (Perry złożył ręce na piersiach), jego oczy były zamknięte i po prostu się przewrócił. Życzyłem mu dobrej nocy.

Juggernaut, dla którego była to druga porażka z rzędu przez nokaut, przez kilka dobrych minut nie był w stanie się podnieść. Perry jest jednak dobrej myśli i choć nie wyklucza, że zaprawiony w bojach Ellenberger zakończy po tej walce karierę, to jednocześnie zwraca uwagę na jego nokauty nie są takie „straszne”.

Nie wydaje mi się, abym był pierwszym gościem, który zabije kogoś w UFC. Nokautuje ludzi czysto. Po czystych nokautach ludzie idą spać, ale potem się budzą. Dojdzie do siebie, będzie w porządku. Tak to jest. Dostajemy ciosy każdego dnia. Widziałem już ciężkie nokauty wcześniej.

– powiedział Perry.

Gdyby to się wydarzyło… Zawsze modlę się o swoją ochronę, o ich ochronę, ale modlę się też o zwycięstwo. Muszę wygrać. Tak wygrywam, tak to robię.

Zrobiłem wszystko, co mówiłem, że chcę zrobić. Podziękowania dla BJ-a Penna i GSP, bo uderzam się po twarzy, jak to zwykł robić BJ Penn. I zrobiłem windmilla lepiej niż GSP – ale nadal cię lubię, GSP.

Przed walką z Perrym Ellenberger był sklasyfikowany na 13. miejscu w rankingu kategorii półśredniej, wobec czego nie sposób wykluczyć, że zwycięski w trzech z dotychczasowych czterech walk w oktagonie Perry w najnowszym notowaniu zawita do czołowej piętnastki. Platinum nadal nie ukrywa, że jego celem jest złoto, ale zapytany, czy ma konkretnego rywala na oku, odpowiedział w stylu jednego ze swoich idoli, Nicka Diaza.

Nikt nie zrobił nić, żeby zasłużyć na to, aby przez moje usta przeszło ich nazwisko. Mogą gadać o mnie, jeśli chcą. Jeśli wymawiają moje nazwisko, to znaczy, że robię coś dobrze.

– ocenił Perry, zapowiadając, że powrócić do oktagonu najszybciej, jak to możliwe.

Nie widzę jednak nikogo, kto zasłużyłby na to, żebym o nim mówił. Kogokolwiek UFC zechce postawić przede mną – nigdy nie mówię „nie”. Bijemy się. Ktokolwiek. Kiedykolwiek. Gdziekolwiek.

*****

UFC Fight Night 108 – wyniki i relacja na żywo

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button