Piotr Strus: „Moim celem na dzisiaj jest zdobycie pasa ACB”
Piotr Strus opowiada o doświadczeniach, jakie wyniósł z dwuletniej przerwy oraz swoich celach.
Przyjęło się uważać, że długi rozbrat z klatką nie działa dobrze na zawodników MMA. Wychodzą potem do walki zardzewiali, niepewni, mają problemy ze złapaniem rytmu walki, wyczuciem dystansu, odnalezieniem się w klatce. Odzwyczaili się. Zapomnieli, jak to jest bić się z rywalem, który naprawdę chce im urwać głowę. Potrzebują kilku minut, kilku rund, a czasami całej walki, jednej czy nawet dwóch, aby złapać wiatr w żagle.
Zupełnie inaczej ma się jednak sprawa z Piotrem Strusem.
Po dwóch z rzędu remisach pod banderą KSW warszawianin w grudniu 2014 roku wziął rozbrat z zawodowymi walkami na ponad dwa lata. Zajął się wówczas rozwojem swojej firmy informatycznej, która dzisiaj jest już niejako samograjem, niewymagającym od niego pełnego zaangażowania.
Do akcji powrócił w lutym tego roku, z marszu, bez przygotowań biorąc walkę pod banderą Absolute Championship Berkut z Mikhailem Tsarevem na olsztyńskiej gali ACB 53. I zaprezentował się doskonale, ubijając mocnego Rosjanina, który – złamany mentalnie i okrutnie poobijany – nie wyszedł do trzeciej rundy.
https://www.youtube.com/watch?v=Y-fbG2TV4pQ
Po dwóch latach uważam – i jestem teraz świadomy tego, co powiem – nie do końca wszyscy dobrze trenujemy. Najważniejszy w treningu wcale nie jest ten katorżniczy zajazd – tylko świeżość.
– powiedział Strus w radiowej audycji Andrzeja Janisza.
Tym, co uświadomiono mi podczas tej dwuletniej przerwy, jest to, że faktycznie lepiej jest wyjść niedotrenowanym niż przetrenowanym. Lepiej wyjść na głodzie do walki i z chęcią walki niż wyjść zajechanym po 3-miesięcznych ciężkich przygotowaniach. I jak wychodzimy do tej nagrody, którą miała być ta walka, to mówimy: „Mi się nie chce bić, ja już mam dosyć, niech to się skończy, ja już chcę, żeby ta walka się odbyła i chcę wrócić do domu, chcę mieć to za sobą”. Tak nie może być.
W pierwszej rundzie wspomnianej konfrontacji z Tsarevem Strus znalazł się w nie lada tarapatach, dwukrotnie lądując na deskach po uderzeniach rywala. Z perspektywy czasu uważa, że to właśnie długa przerwa od występów i głód walki, jakiego w jej trakcie nabrał, utrzymały go wówczas na powierzchni.
No way, nie ma takiej opcji.
– powiedział Strus o swoich myślach, gdy Tsarev rzucił się za nim, aby skończyć go uderzeniami w parterze.
Wstaję i idę po swoje. Miałem tak ogromną chęć bicia się…
Dzisiaj trenuje nie dlatego, że musi – ale dlatego, że chce. Jest spragniony walki. Kolejną – ponownie pod banderą organizacji Absolute Championship Berkut, z którą związał się 3-walkowym kontraktem – stoczy już 20 maja w Sankt Petersburgu, na gali ACB 61 idąc w szranki z kolejnym mocnym Rosjaninem – tym razem w osobie niepokonanego od 2013 roku Mikhaila Kolobegova.
W swoich przygotowaniach wykorzystuje doświadczenie, jakiego nabrał podczas 2-letniej przerwy. Nie zajeżdża się na treningach, a przed dniami sparingowymi trenuje bardzo lekko – aby podtrzymać głód walki.
Dzisiaj jestem zawodnikiem świadomym tego, co chcę w życiu osiągnąć. Chcę iść do góry, chcę się piąć w rankingach.
– powiedział Strus.
Mam cele. Każdy ma marzenia – moim marzeniem oczywiście jest to, aby znaleźć się w organizacji, w której są Janek Błachowicz, Daniel Omielańczuk, Marcin Tybura i wielu polskich zawodników, którzy się biją w UFC.
Chciałbym bardzo dostać się do UFC, ale na dzień dzisiejszy moim celem jest to, żeby zdobyć pas ACB. Wiem, że jest to realne i jest to w zasięgu moich rąk. Może nie jutro, może jeszcze nie w tym roku, bo pewnie nie dostanę jeszcze takiej szansy na tym kontrakcie, na którym jestem, bo mamy trzy walki tylko.
Jeśli polski zawodnik w Sankt Petersburgu pokona sklasyfikowanego na 7. miejscu w rankingu kategorii średniej Kolobegova, odnosząc drugie cenne zwycięstwo pod banderą ACB, nie sposób wykluczyć, że będzie potrzebował jeszcze tylko jednej wiktorii, aby stanąć przed szansą walki o złoto.
*****
Właściciel ACB chce Khalidova z powrotem, Vasilevsky gotowy go sprawdzić