Marcin Wrzosek: „Biłem się z zawodnikami, którzy teraz są największymi prospektami UFC”
Marcin Wrzosek zdradza, dlaczego nie przywiązuje większej wagi do ostatniej wiktorii Klebera Koike Erbsta, wyjaśniając też, dlaczego uważa, że nikt w kategorii piórkowej w Polsce nie ma lepszych dokonań od niego.
Mający brazylijskie korzenie Japończyk Kleber Koike Erbst w październiku zeszłego roku podczas gali KSW 36 efektownie poddał Leszka Krakowskiego, torując sobie w ten sposób drogę do drugiej walki o złoto kategorii piórkowej.
Zasiadający na tronie w 66 kilogramach Marcin Wrzosek, z którym Koike pójdzie w tany podczas majowej gali KSW 39 – Colosseum na Stadionie Narodowym w Warszawie, podchodzi jednak z dużym dystansem do ostatniej potyczki pretendenta.
Dobrze zawalczył, bo wygrał, ale nie zrobiło to na mnie wrażenia.
– przyznał Polskie Zombie w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Nie dawałem, szczerze mówiąc, Leszkowi Krakowskiemu zbyt dużych szans. Nie umniejszając mu, ale tak naprawdę Leszek Krakowski wcześniej nie bił się z nikim poważnym. Bił raczej gości, którzy są tak zwanymi ogórkami. Trafił na prawdziwego zawodnika i odbił się od tej ściany – jak wielu zawodników. Biją się na jakichś mniejszych galach, przyjeżdża nieznany zawodnik z Brazylii, obija ich i pokazuje im, gdzie ich miejsce.
Zanim dołączył do KSW, Wrzosek bił się między innymi na galach Cage Warriors, biorąc też udział w programie The Ultimate Fighter. Wśród jego wiktorii najbardziej wyróżniają się te nad Arnoldem Allenem oraz Davidem Teymurem, choć zwycięstwo z tym ostatnim nie figuruje w jego oficjalnym rekordzie, ponieważ walka odbyła się podczas TUF na dystansie dwóch rund. Jednak właśnie ta dwójka – Allen i Teymur – robi teraz furorę w UFC, rozbijając rywala za rywalem. Obaj wygrali już po trzy walki w oktagonie i Wrzosek jest przekonany, że ich postawa tylko potwierdza jego status najlepszego piórkowego nad Wisłą.
Myślę, że w wadze piórkowej moje dokonania są największe.
– powiedział reprezentant łódzkiego Shark.
Biłem się z zawodnikami, którzy teraz są największymi prospektami UFC – nie z jakimiś wypranymi weteranami, którzy wracają po nieudanej karierze w UFC, szukają szybkiego zarobku na koniec kariery i trafiają gdzieś tam na jakieś gale i próbuje się na nich promować walki. Ja biłem się z gośćmi, którzy byli w szczycie formy, teraz trafili do UFC, po przegranych ze mną – i radzą sobie świetnie, co tylko daje mi dodatkowe punkty.
Znany z krwawych i efektownych walk Wrzosek, zapytany, czy jego majowe starcie z Kleberem może zostać walką wieczoru, nie miał żadnych wątpliwości.
Jestem przekonany, że to może być nawet walka roku.
*****