Dustin Poirier: „Dla mnie to najważniejsza walka w karierze, dla Eddiego Alvareza – nie”
Dustin Poirier zapowiada swoją walkę z Eddiem Alvarezem na UFC 211, prognozując, że zwycięstwo mocno zbliży go do starcia o złoto.
Przygodę z kategorią lekką rozpoczął od serii czterech zwycięstw – w tym trzech przed czasem – szturmem wdzierając się do czołowej piętnastki. Wówczas jednak spotkał na swojej drodze Michaela Johnsona, który ubił go szybko i brutalnie.
Dustin Poirier zrobił sobie wówczas prawie pół roku przerwy, aby dojść do pełni zdrowia, zregenerować się, dać odpocząć swojemu ciału. Powrócił do akcji w lutym tego roku, podczas gali UFC 208 wypunktowując Jima Millera. I nie zamierza próżnować, bo kolejny pojedynek stoczy już 13 maja w Dallas przy okazji gali UFC 211, gdzie skrzyżuje rękawice z byłym mistrzem kategorii lekkiej, sklasyfikowanym obecnie na 3. miejscu w rankingu Eddiem Alvarezem.
Zwycięstwo z Eddiem Alvarezem powinno przenieść mnie prosto w okolice walki o pas mistrzowski.
– powiedział Poirier w rozmowie z MMAJunkie Radio.
Miałbym wtedy rekord 6-1 w kategorii lekkiej, w tym zwycięstwo z byłym mistrzem. Nie jest tak, że jestem gościem, który dopiero pojawił się w czołowej dziesiątce. Byłem w eliminatorze do pasa jeszcze w kategorii piórkowej. Nie jestem żadnym nowicjuszem, ciężko na to pracowałem.
Ten gość dopiero co był mistrzem. Jeśli tam wyjdę i sprzątnę Eddiego Alvareza, myślę, że będę o jedno zwycięstwo (od titleshota).
Alvarez stracił pas w listopadzie zeszłego roku, będąc rozbitym w pył na nowojorskiej gali UFC 205 przez Conora McGregora – notabene także i pogromcy Poiriera jeszcze z czasów, gdy obaj występowali w kategorii lekkiej.
Luizjańczyk, który powrócił obecnie w swoje rodzinne strony, a do American Top Team będzie wyjeżdżał tylko na obozy przygotowawcze, uważa, że jego głód walki, determinacją dadzą mu mentalną przewagę na Alvarezem.
(Alvarez) może nie mieć już takiej motywacji, jaką miał, idąc po pas.
– ocenił Poirier.
Wiem jedno: dla mnie to najważniejsza walka w życiu, a Eddie prawdopodobnie uważa, że nie jest to dla niego najważniejsza walka w życiu. Nie wiem, jak dokładnie to u niego wygląda, ale mam nadzieję, że ostro zapieprza.
28-letni zawodnik od zawsze słynął z bardzo agresywnego stylu walki, ochoczo wdając się w szalone wymiany, w których potężne sierpy świszczały na lewo i prawo.
Przed walką z Millerem, powracając po porażce z Johnsonem, zapowiadał co prawda, że tym razem nie będzie tak szarżował, spróbuje walczyć ostrożniej, ale… nic z tego nie wyszło, bo ponownie ostrych wymian nie brakowało.
Teraz ponownie jednak zapowiada poprawki w obszarze defensywym.
Zawsze walczyłem sam dla siebie, ale teraz walczę też o przyszłość mojej córki. Chcę, żeby poszła do koledżu. Chcę, żeby miała poukładane życie.
– powiedział Diamond, którego siedem z ostatnich dziewięciu walk skończyło się przed czasem.
Oczywiście nadal będę stawiał wszystko na szali, ale staram się być odrobinę bardziej defensywnym zawodnikiem.
*****
Jacare wskazuje jedynego zawodnika z UFC, z którym nie chce walki: „On oznacza kłopoty”