Teemu Packalen z kontuzją po kopnięciu na kolano Marca Diakiese – video
Wygląda na to, że temat kopnięć na kolano ponownie wróci na czołówki po tym, jak Teemu Packalen skończył walkę z Markiem Diakiesie z kontuzją.
Teemu Packalen nie będzie miło wspominał swojej eskapady do Londynu, gdzie 18 kwietnia podczas gali UFC Fight Night 107 skrzyżował rękawice z Markiem Diakiese. Ba, niewykluczone, że był to najgorszy wieczór w jego sportowej karierze. Nie dość bowiem, że po raz pierwszy w karierze przegrał przez nokaut, nie dość, że wytrwał w oktagonie jedynie 30 sekund, to wygląda na to, że nabawił się też kontuzji kolana, która może wykluczyć go z gry na kilka dobrych miesięcy.
W rozmowie z Iltalehti.fi po gali Packalen przyznał bowiem, że prześwietlenie wspomnianego kolana wskazuje na uszkodzenie więzadła bocznego, które może wymagać operacji. A wszystko najprawdopodobniej za sprawą poniższego kopnięcia na kolano w wykonaniu Diakiese, które Brytyjczyk wplótł do demolki, jaką zafundował Finowi.
Packalen przyznał też, że poczuł wówczas mocny ból w kolanie i właśnie dlatego potem ruszył do ostrej szarży, chcąc jak najszybciej skrócić dystans, przenieść walkę do parteru – i ostatecznie kończąc na deskach po mocnej kontrze rywala.
Kopnięcie na kolano to kontrowersyjna technika, a w ocenie wielu powinna być zabroniona. Swego czasu gustowali w niej przede wszystkim zawodnicy trenujący pod banderą Grega Jacksona i Mike’a Winkeljohna w Albuquerque.
Była jednak wykorzystywana już znacznie wcześniej.
Dziś natomiast powoli kopnięcie na kolano staje się coraz popularniejszym oktagonowym orężem, pozwalając utrzymywać rywala na dystans i zniechęcać go do jego skracania. Jego przeciwnicy przekonują, że trzeba usunąć je z listy dozwolonych technik, bo może wykluczyć zawodnika na wiele miesięcy, a nawet złamać kariery. Z kolei zwolennicy przytaczają statystyki, wedle których poważne kontuzje wynikłe ze stosowania tegoż kopnięcia policzyć można na palcach jednej ręki.
Szczegółowo o kopnięciu na kolano pisaliśmy tutaj.
*****