Gunnar Nelson: „Nie było potrzeby uderzać kolejnymi ciosami na twarz, to przystojny gość, model”
Gunnar Nelson podsumowuje swoje zwycięstwo z Alanem Joubanem na gali UFC Fight Night 107 w Londynie.
Gdy na początku drugiej rundy Gunnar Nelson podczas gali UFC Fight Night 107 w Londynie soczystym prawym okrutnie naruszył chwiejącego się pod siatką Alana Joubana, potem częstując go kopnięciem na głowę, wydawało się, że jest o maksymalnie dwa dodatkowe uderzenia od skończenia pojedynku przez nokaut. Nic takiego jednak się nie stało, bo Islandczyk ściągnął Amerykanina do parteru, zapinając ciasną gilotynę, którą zmusił rywala do klepania.
Gunnar Nelson def. Alan Jouban finish #UFCLondon pic.twitter.com/GXWEvMcwDA
— SpevMMA (@SpevMMA) March 18, 2017
W tamtej chwili to było dla mnie najbardziej oczywiste rozwiązanie. Sądzę, że sposób, w jaki do tego doszło, był najbardziej kliniczny, precyzyjny. Zamiast wpadać w niego z masą uderzeń, szukając nokautu… Był już poza walką, nie było potrzeby, żeby uderzać kolejnymi ciosami na twarz. To przystojny gość, model. Nie było takiej potrzeby.
– powiedział na konferencji prasowej po gali Nelson.
Oczywiście, żartuję z tym modelem. Nie przeszło mi przez głowę, że nie chcę go już krzywdzić ani nic takiego. Po prostu tak się to rozwinęło. Trafiłem go, widziałem, że był już wyłączony i po prostu wydawało mi się, że to skończenie było możliwe. Może po prostu nie mam w sobie tego, żeby iść tam i rzucać na lewo i prawo ciosami, żeby go zranić. Jak mówiłem, nie było takiej potrzeby. Złapałem go, owinąłem ręce wokół jego szyi i wykonałem robotę. To było czystsze.
W swoim stylu Nelson po raz kolejny nie założył na ręce owijek, wyjaśniając, że po prostu ograniczają one ruchy jego dłoni w wymianach grapplerskich, co mu nie odpowiada.
W starciu z Joubanem dokonał jednak jeszcze jednej zmiany, jeśli chodzi o uzbrojenie. Otóż, na ogół walczy w dużych rękawicach, a teraz planował założyć te o średnim rozmiarze. Jednak w szatni spotkał swojego klubowego kolegę Makwana Amirkhaniego, który miał na dłoniach małe i narzekał, że chyba nie będą pasowały. Nelson zatem założył je, aby nieco je rozciągnąć – i wtedy uznał, że w sumie nadają się dla niego.
Gdy się je trochę ściągnie, dobrze leżą, są lekkie i trochę przypominają staroszkolne rękawice z karate.
– podsumował Nelson, przyznając, że dzięki mniejszemu rozmiarowi łatwiej zapinać duszenia, łapać chwyty, wciskać ręce w czasie walki na chwyty.
Zwycięstwo z Joubanem jest dla Nelsona drugim z rzędu, czego nie doświadczył pod banderą UFC od 2014 roku. Niewykluczone, że pozwoli mu ono przebić się w górę rankingu, zostawiając za sobą 9. pozycję, na której znajduje się obecnie.
Chcę stoczyć w tym roku dwie kolejne walki. Oczywiście chciałbym dostać rywali z czołówki, najchętniej sklasyfikowanych wysoko.
– powiedział o swoich planach 28-letni zawodnik, przyznając, że chętnie wystąpiłby na jakiejś europejskiej gali.
Teraz jednak po prostu chcę jechać do domu, do swojego syna, wrócić na salę. Podczas czasu spędzonego w oktagonie mogę się wiele nauczyć. To dobre chwile. Sama obecność w oktagonie, ta energia, cała otoczka – mam wrażenie, że wiele się dzięki temu uczę. Dzisiaj czułem się w klatce zupełnie inaczej niż kiedykolwiek wcześniej – wszystko to się zmienia i teraz jest lepiej niż było wcześniej.
*****