Mauricio Shogun Rua: „Każde zwycięstwo zbliża mnie do pasa”
Mauricio Shogun Rua podsumowuje wiktorię z Gianem Villante na UFC Fight Night 106 i opowiada o dalszych planach.
Kilka lat temu wydawało się, że wszystko, co najlepsze legendarny Mauricio Shogun Rua ma już za sobą. W latach 2012-2014 przegrał aż cztery z pięciu walk i wielu wróżyło mu rychłe zakończenie sportowej kariery.
Dziś jednak jego sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Może pochwalić się serią trzech kolejnych wiktorii – najlepszą w swojej karierze od, bagatela, dziesięciu lat! Coraz śmielej opowiada też o pasie mistrzowskim, choć przekonuje, że do każdego pojedynku podchodzi indywidualnie, nie wybiegając w przyszłość ponad potrzebę.
Podczas wczorajszej gali UFC Fight Night 106 w Fortalezie kapitalną kombinacją znokautował Giana Villante i właśnie o tej walce oraz swojej przyszłości opowiedział na konferencji prasowej po wydarzeniu.
— Streetfight Bancho (@streetfitebanch) March 12, 2017
Poniżej podsumowanie jego najważniejszych wypowiedzi.
Ocena walki
Villante to twardy gość. Kickbokser. Zacząłem trochę ostrożnie, spodziewałem się, że będzie próbował mnie przewracać, ale spróbował dopiero trochę później. Chciał się wymieniać uderzeniami i na szczęście udało mi się wygrać przez nokaut. To twardy gość. Bardzo go szanuję.
Czy takiego przebiegu się spodziewał?
Tak naprawdę właśnie takie walki preferuję. Z gośćmi, którzy wychodzą się bić. Gdy walczysz z kimś, kto nie próbuje się bić, nie ma w tym tak wiele zabawy. Nawet więc jeśli częściej dostajesz, to wolę takie właśnie walki. Jestem zadowolony z walki z Villante. To gość, który zawsze wymienia się ciosami – podobnie jak ja. Dlatego uważam, że to była dobra walka.
Jak czuł się w oktagonie?
Czułem się bardzo dobrze, odbyłem bardzo udany obóz w Sao Paulo. Otrzymałem też kilka wskazówek od Rafaela Cordeiro. Wszystko poszło dobrze. Osiągnąłem swój cel, którym było zwycięstwo. Zwycięstwo wymazuje cały ból, kontuzje i resztę, więc jestem bardzo szczęśliwy i idę dalej.
Jakie dalsze plany po trzeciej z rzędu wiktorii?
Zawsze biłem się z najlepszymi, nigdy nie wybierałem rywali. UFC o tym wie. Zostawiam to swojemu menadżerowi, Eduardo. Ma za to płacone, więc zajmuje się tym. Bardzo dobrze płacone. Moja praca to treningi i walka, więc zostawiam to im.
Kiedy chce wrócić do oktagonu?
Na szczęście nie mam żadnych kontuzji. Wcześniej miałem drobną kontuzję kolana, ale dzisiaj jestem zdrowy. Teraz myślę o powrocie do domu i relaksie. Myślę, że za kilka dni spotkam się z Eduardo i Rafaelem Cordeiro i pomyślimy o kolejnym kroku.
Czy podtrzymuje plany 2-3 walk w tym roku?
Jak najbardziej. Mam nadzieję walczyć jeszcze raz albo dwa razy w tym roku. Kontuzje są tym, co naprawdę przeszkadza sportowcom, ale teraz nie mam żadnych, więc wrócę teraz do domu, aby odpocząć i potem z powrotem do treningów.
Czy chodzi mu po głowie walka o pas?
Byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że uważam, że powinienem być następny w kolejce. Uważam, że następny o pas powinien walczyć zwycięzca walki Glovera (Teixeiry) z (Alexandrem) Gustafssonem. Są przede mną. Zwycięzca zasługuje na walkę o pas.
Jak ocenia walkę Daniela Cormiera z Anthonym Johnsonem?
To ciężka walka dla nich obu. Walczyli już wcześniej i Cormier wygrał, ale Anthony Johnson go powalił. Anthony Johnson to najniebezpieczniejszy zawodnik w dywizji. Ma ciężkie ręce. Jednak Cormier to bardzo atletyczny gość, bardzo wszechstronny. Jest dobry w parterze, bardzo dobry w zapasach, ma dobre muay thai. To walka, w której nie postawiłbym pieniędzy na nikogo. 50/50. Ktokolwiek wygra, dywizja będzie bardzo dobrze reprezentowana.
Jak z jego perspektywy wyglądało skończenie, gdy przyspieszył, nie wpadając jednak w Villante i kontrolując dystans?
Prawda jest taka, że chcemy wygrać najszybciej, jak się da. Widziałem, że kilka razy poczuł moje ciosy, ale widziałem też, że szybko wracał, więc nie chciałem się odsłaniać. Gdy upadł przy ostatnim knockdownie, czułem, że jest już naruszony i wiedziałem, że jeśli zaatakuję i uderzę jeszcze kolejnymi ciosami, sędzia przerwie. Cieszę się więc, że byłem w stanie to przeanalizować i trafić – gdybym to zrobił wcześniej, mógł szybko wrócić i mógłbym się odsłonić – mógłby wtedy mnie przewrócić albo trafić ciosami. Byłem więc cierpliwy i uważny, będąc w stanie przyspieszyć w odpowiednim czasie.
Jakie marzenia pozostały mu w MMA do realizacji?
To była moja 35. walka w MMA. Podchodzę do każdej jak do marzenia. UFC jest najlepszą organizacją na świecie, więc każda walka jest wojną. Jej wygranie to dla mnie spełnienie marzeń i wiem, że z każdym zwycięstwem zbliżam się do pasa. Podchodzę do każdej walki jak do marzenia, a największym z nich jest pas mistrzowski.
*****