Kamil Gniadek dominuje Łukasza Stanka na FEN 16
Kamil Gniadek zdominował Łukasza Stanka w parterze podczas gali FEN 16 w Warszawie, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu pod banderą Fight Exclusive Night.
Kamil Gniadek (12-4-1) zdominował w parterze biorącego walkę w zastępstwie Łukasza Stanka (3-3), jednogłośną decyzją sędziowską pokonując go podczas gali FEN 16 – Warsaw Reloaded.
Po kilku ostrych wymianach w stójce – obaj zawodnicy trafili – walka przeniosła się do klinczu. Gniadek zdołał haczeniem przewrócić Stanka, pracując pod siatką nad ułożeniem go sobie na macie – ale bez powodzenia. Stanek wstał, ale Gniadek nie odpuszczał, ponownie go przewracając i od razu zachodząc za plecy, skąd rozpoczął artyleryjski ostrzał z góry. Chwilę potem przełożył rękę pod szyją rywala, poszukując duszenia. Stanek zdołał jednak się wybronić. Do końca pierwszej rundy pozostało półtorej minuty. Berserker ponownie zaczął zmiękczać rywala ciosami, szukając okazji do ponownego duszenia. Stanek próbował się wykaraskać, odwrócić pozycję, ale nic z tego nie wyszło – zainkasował jedynie kolejne ciosy.
Drugą rundę Gniadek rozpoczął od ładnego obalenia, by następnie spróbować przejść do pozycji bocznej – ale bez powodzenia. Cały czas był jednak w stanie utrzymywać rywala na dole, od czasu do czasu atakując ciosami. Minęła połowa rundy. Na nieco ponad minutę przed końcem szczecinianin zaszedł rywalowi za plecy, zapinając trójkąt na jego brzuchu. Nie był jednak w stanie skończyć walki.
Po czterdziestu sekundach trzeciej rundy Gniadek znalazł sposób na położenie Stanka na plecach, przechwytując jego kopnięcie. W nieco ponad minutę utorował sobie drogę do dosiadu. Stanek oddał plecy. Gniadek rozpuścił ręce, szukając jednocześnie duszenia, ale zawodnik z Katowic bronił się dobrze. Do końca walki pozostała minuta. Gniadek zapiął ponownie trójkąt na brzuchu rywala, atakując ciosami i próbując przełożyć ręce pod szyją oponenta. W samej końcówce Berserker wyprowadził prawdziwą kanonadę ciosów zza pleców Stanka, ale nie zdołał rozstrzygnąć walki przed czasem.
Sędziowie nie mieli wątpliwości, wskazując na Kamila Gniadka, który w ten sposób odnosi trzecie z rzędu zwycięstwo pod banderą FEN – i jednocześnie czwarte z rzędu w karierze.