Vitor Belfort o Dywizji Legend: „Zróbmy walkę o pas między mną i jakąś legendą”
Vitor Belfort ponownie opowiada o swoim planie utworzenia Dywizji Legend w UFC oraz wyjaśnia, dlaczego zaakceptował walkę z Kelvinem Gastelumem na UFC Fight Night 106.
Wielka kariera Vitora Belforta zbliża się nieubłaganie do końca. Obchodzący w kwietniu 40. urodziny Brazylijczyk bije się zawodowo od ponad dwudziestu lat, a jego forma ostatnimi czasy mocno spadła. Przegrał dwa kolejne pojedynki – i trzy z ostatnich czterech. Jednym z najczęściej pojawiających się pytań, jakie dziennikarze zadają Phenomowi, jest to o zakończenie kariery.
Belfort jednak nie rezygnuje z autorskiego pomysłu na przedłużenia swojej aktywnej przygody z UFC – oraz ściągnięcia do oktagonu innych emerytowanych już weteranów sportu.
Potrzebujemy czegoś nowego – i teraz to widzę. Ci nowi właściciele chcą stworzyć coś nowego. Pojawia się wiele zmian.
– powiedział Belfort w rozmowie z MMAJunkie.com przed galą UFC Fight Night 106.
Chcę im zaproponować stworzenie nowej dywizji w UFC. Dywizji Legend – abyśmy ściągnęli z powrotem emerytowanych zawodników – przywrócili ich i sprzedali więcej biletów – stworzyli więcej możliwości na dodatkowy zarobek.
Nie jest to pomysł szczególnie nowy w ustach Brazylijczyka, bo już od kilku miesięcy przebąkuje o takowej dywizji, ale wygląda na to, że cały czas stara się go rozwijać i naprawdę wierzy, że jest szansa, by wszedł on w życie.
Jak to zrobić? Tworzysz nowe zasady. Może trochę większe rękawice, brak kolan, brak łokci, więcej czasu na odpoczynek, mniej czasu na walkę. Tworzysz zasady, dzięki którym tamta generacja może powrócić.
– stwierdził Belfort, wspominając o byłych zawodnikach UFC pokroju Chucka Liddella czy Briana Stanna.
Dlaczego muszą iść na emeryturę? Przywróćmy ich. Goście mogą walczyć do pięćdziesiątki.
Dlaczego nie stworzyć tego w UFC? Mogę to poprowadzić. Możemy zrobić walkę o pas między mną i jakąś legendą.
Zanim jednak Belfort przedstawi swoją wizję szefostwu UFC – o ile jeszcze tego nie zrobił – czeka go inne zadanie do wykonania. W nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego w walce wieczoru wspomnianej gali UFC Fight Night 106 w Fortalezie skrzyżuje bowiem rękawice ze świetnie ostatnio prezentującym się młodzianem Kelvinem Gastelumem – a więc zawodnikiem, który nie ma jeszcze wyrobionego nazwiska, jednocześnie będąc bardzo groźnym.
Zapytany, co ma do wygrania w tego rodzaju konfrontacji, Belfort odparł:
Chcę walczyć z gośćmi, którzy się liczą. Nie chcę wybierać sobie walk – bo teraz zwodnicy wybierają sobie walki, żeby mieć duże szanse na zwycięstwo. Sport staje się inny niż kiedyś. Teraz zawodnicy biorą walki, o których sądzą, że mogą je wygrać.
Ja jestem ze starej generacji, która chciała po prostu uszczęśliwić fanów swoimi walkami. Walami, które stanowiły wyzwania – a Kelvin jest właśnie takim gościem, który stanowi wyzwanie.
Nadal się liczy i sądzę, że ma przed sobą świetlaną przyszłość, ale ta sobota będzie należeć do mnie.
*****