Derrick Lewis chce bijatyki z Markiem Huntem
Derrick Lewis kontynuuje pogoń za swoim sportowym marzeniem – czyli ostrą bijatyką w oktagonie UFC.
Mający na koncie sześć kolejnych zwycięstw – ostatnie odniósł w niedzielę, podczas gali UFC Fight Night 105 ciężko nokautując Travisa Browne’a – Derrick Lewis zdążył już zapowiedzieć, że nie marzy teraz o niczym innym niż odpoczynku od MMA, a przez co najmniej trzy miesiące nie chce słyszeć o żadnej walce, ale… Nie znaczy to, że nie ma już na oku kolejnego rywala.
Mark Hunt.
– powiedział po gali w Halifax, zapytany o przeciwnika, z którym chciałby pójść w oktagonowe tany w następnej potyczce.
Mogę się bić z Fabricio Werdumem, ale Mark Hunt wyjdzie i naprawdę będzie się bił. Jak ja.
Wyjdzie i będzie się bił. To nie będzie nudna walka. Nie będzie mnie trzymał ani nic takiego. Wyjdzie i będzie się napierniczał – tak, jak ja to zawsze robię.
W przeszłości Lewis podobne nadzieje wiązał z potyczką z Roy’em Nelsonem, ale nic z tego nie wyszło, bo ten ostatni preferował klincz i obalenia.
Zanim jednak perspektywa potencjalnej walki z Czarnej Bestii z Markiem Huntem zamajaczy na horyzoncie, Samoańczyk najpierw musi stoczyć rewanżowe starcie – a rewanżu nie przegrał jeszcze nigdy w swojej karierze – z Alistairem Overeemem, do czego dojdzie 4 marca na gali UFC 209.
Swoje sprawy do załatwienia – zdrowotne – ma też Lewis, bo jak właśnie ogłosił, w starciu z Brownem doznał złamania jednej z kości stopy.
https://www.instagram.com/p/BQyfJ4EDDIQ/
*****