Michael McDonald: „Straciłem dom i wróciłem do rodziców”
Były pretendent do pasa mistrzowskiego kategorii koguciej UFC Michael McDonald opowiada o swojej trudnej sytuacji finansowej.
W latach 2014-2015 nie był widziany w oktagonie ani razu. Najpierw z powodu ciągle trapiących go kontuzji, potem z powodu niezadowolenie z niskiej płacy. Przekonywał, że jego kontrakt jest stary i nieprzystający do nowej rzeczywistości.
W końcu jednak powrócił do akcji w 2016 roku, najpierw pokonując Masanoriego Kaneharę, a następnie przegrywając z Johnem Linekerem.
Wygląda jednak na to, że nieprędko zobaczymy Michaela McDonalda, bo o nim mowa, ponownie.
Próbuję teraz zarobić wystarczająco dużo pieniędzy, żeby opłacić rachunki i mieć jeszcze jakieś oszczędności na obóz przygotowawczy.
– powiedział w rozmowie z ESPN.com Mayday.
To trudne, bo nie wiem, czy obóz będzie idealny i nie wiem, czy warto za niego płacić, gdyby potem okazało się, że mój rywal się wycofał. To niepewna sprawa.
Były pretendent do pasa mistrzowskiego kategorii koguciej przyznał, że za walkę z Linekerem zarobił łącznie około $53 tysiące, na co złożyło się $23 tys. gaży, $25 tys. bonusu za występ w walce wieczoru oraz $5 tys. od Reeboka.
Jak przekonuje, po potrąceniu wszystkich kosztów – podatków i innych wydatków – zostało mu z tego około $18 tysięcy.
Przyznał, że kwota ta wystarczyłaby mu na najważniejsze wydatki oraz obóz przygotowawczy, ale tylko pod warunkiem, gdyby powrócił do akcji już w grudniu zeszłego roku. Kontuzja szyi pokrzyżowała mu jednak plany – i cały budżet.
Nie wspominał natomiast o tym, jak wyglądała jego sytuacja kilka miesięcy wcześniej, gdy za zwycięstwo z Kaneharą zainkasował łącznie $95 tys., na co złożyła się gaża (2 x $20k), bonus za walkę wieczoru ($50k) oraz wypłata od Reebok ($5k).
Moim celem jest walka, ale muszę też zachować swój dobytek.
– powiedział McDonald.
Pożyczałem pieniądze wcześniej i zadłużyłem się na $15 tys., żeby trenować jak profesjonalista. Ale doznałem kontuzji i straciłem wszystko – dwa razy. Straciłem dom i wróciłem do rodziców.
Zawodnik rozmawiał z UFC o swojej sytuacji, ale nic z tego nie wynikło.
Przez długi czas nie chciałem o tym mówić. Gdy ludzie otwierają gęby i zaczynają mówić o tym, że nie są odpowiednio opłacani, wygląda na to, że potem znikają. Ale teraz jestem w punkcie, w którym nie mam nic do stracenia. UFC i tak nie płaci za moje rachunki.
Chciałem szczęśliwego zakończenia. Powiedziałem im: „Hej, ludzie zaczynają dopytywać, gdzie jestem i prawda nie wystawi moich relacji z UFC w najlepszym świetle”. Jednak i tak nic się nie zmieniło.
Pomimo tego McDonald, który nadal ma jeszcze kilka walk w kontrakcie, nie składa broni.
Będę nadal się bił i zostanę mistrzem UFC. To moje marzenie. Chcę je spełnić. Mógłbym być lekarzem i zarabiać dobre pieniądze. Jestem inteligentny. Bycie zawodnikiem jednak zawsze było moim marzeniem. Jeśli tego trzeba, aby je zrealizować – zrobię to.
*****
Stipe Miocic chce lepszego kontraktu: „Dali pretendentowi więcej pieniędzy niż mnie, to niesłychane”