Artem Lobov: „Toż to szaleństwo! Jestem wojownikiem, chcę się bić!”
Artem Lobov opowiada o swojej trudnej sytuacji w UFC, garnąc się do walki, której otrzymać jakoś nie może.
Jeden z najbardziej popularnych rosyjskich zawodników, a już z całą pewnością najbardziej popularny rosyjsko-irlandzki, Artem Lobov (13–12) swoje oktagonowe zmagania dla UFC rozpoczął od dwóch porażek. Powetował je sobie w dwóch następnych bataliach i obecnie legitymuje się idealnie zbalansowanym rekordem 2–2 dla największego gracza na rynku MMA na świecie.
Po swojej ostatniej, zwycięskiej walce z Japończykiem Teruto Ishiharą (9–3) Rosyjski Młot nie ukrywał, że chciałby jak najszybciej móc znów pokazać się w klatce. Jednak od tego czasu minęły już ponad dwa miesiące, a o następnej walce przyjaciela Conora McGregora wciąż ni widu, ni słychu.
W rozmowie z portalem TheMacLife.com, opowiedział wiec o swoich najbliższych planach oraz o doskwierającym coraz bardziej oczekiwaniu na telefon od matchmakera.
Wyobraźcie sobie, że jesteście sprzedawcą, jednak w wyniku określonych przyczyn musicie cały czas siedzieć w domu, a pracą pozwalają wam zajmować się 2–3 razy do roku. Toż to szaleństwo! Pewnie z nudów byście zwariowali! I ze mną jest podobny problem – jestem wojownikiem. Chcę walczyć, a nie czekać na walki. Rozumiem, że wszystkie najbliższe fightcardy są zapełnione, jednak już dawno dałem kierownictwu UFC do zrozumienia, że chcę i jestem gotów przyjąć walkę. No ale niestety, póki co nic się nie wyjaśniło.
– powiedział wyraźnie poirytowany całą sytuacją Lobov.
Na chwilę obecną wciąż nie wiem, czy mogę wystąpić w Londynie (18 marca na UFC Fight Night – przyp. red.). Nie raz już podkreślałem, że jestem szczególnie zainteresowany walką właśnie w stolicy Anglii, jednak nie usłyszałem żadnej reakcji ze strony matchmakingu. Nie mam pojęcia, kiedy i z kim będę walczył, ale chcę to zrobić jak najszybciej.
Kto jego zdaniem byłby najlepszą opcją do pójścia w tany?
Kontaktowałem się z Seanem Shelby’m i szukałem możliwości walki, jednak żadnej propozycji jeszcze mi nie przedstawił. Prosiłem go o Cub’a (Swansona). Prosiłem o Doo Ho Choia. Jedyną przyczyną, dla której prosiłem o tę dwójkę, była ich ostatnia walka. Byłem pod wielkim wrażeniem ich boju i chciałbym spróbować właśnie z którymś z nich rozpętać podobną jatkę.
Podoba mi się Cub. Nawet nie patrząc na jakieś jego niesnaski z McGregorem. Po prostu podoba mi się jako zawodnik. Kiedy wchodzi do klatki, można być pewnym, że nie będzie nudno. On będzie się bił i zapewni prawdziwe emocje.
W Londynie będzie bardzo dużo irlandzkich kibiców. Podejrzewam, że i rosyjskich będzie nie mało, więc dlaczego by nie dopisać mnie do fightcardu? Prosiłem o Cuba, ale jestem gotów bić się tam z każdym wedle uznania.
Skoro w UFC jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Gdzie znaleźć motywację? Lobov, zdaje się, zna odpowiedź na to pytanie.
Przed tym jak podpisałem kontrakt z UFC, nie byłem związany umową z nikim. Od zawsze wiedziałem, że nie podpiszę długoterminowego kontraktu z nikim z wyjątkiem UFC. Chciałem po prostu być wolnym strzelcem i walczyć tak często, jak mi się podoba. I właśnie tak robiłem. Dlatego sytuacja, jaka panuje obecnie, trochę mnie niepokoi. Lubię się bić. Zapomnijcie o pieniądzach. Zapomnijcie w ogłóle o wszystkim. Ja po prostu chcę się bić. To sens mojego życia – nieustannie się sprawdzać, czuć, że się rozwijam, poznawać swoje słabości i pracować nad nimi.
Lobov wie, o czym mówi. Od momentu debiutu w 2010 roku, nie licząc jego walk za rok 2016 – a były ich trzy – stoczył aż 26 (w tym 4 w ramach The Ultimate Fighter w 2015 roku) pojedynków. Jaka więc czeka go przyszłość?
Potrzebuję jeszcze jednej walki. Z mocnym przeciwnikiem. Ishihara był perpektywicznym zawodnikiem z niezłym hypem wokół siebie, dzięki czemu moje zwycięstwo pozwoliło, by wszyscy dookoła dowiedzieli się, że nie jestem zbędnym człowiekiem w tej stawce. Mnie to jednak nie wystarcza. Pokazać tylko, że nie jestem zbędny, to nie dla mnie, bo ja zawsze to wiedziałem. Chcę udowodnić swoją przynależność do najlepszych w UFC. Walka z Cubem mogłaby mi w tym pomóc. I właśnie dlatego mnie ona interesuje.
*****
Artem Lobov: „Conor jest wielkim fanem Putina, marzy, by poznać go osobiście”