Chael Sonnen: „To dla mnie maraton – nie sprint”
Chael Sonnen opowiada o porażce z Tito Ortizem na gali Bellator 170, zapowiadając kontynuację kariery.
Nie udał się powrót Chaelowi Sonnenowi po ponad 3-letnim rozbracie z MMA spowodowanym zawieszeniem za stosowanie dopingu. Złotousty w walce wieczoru gali Bellator 170 bez większego oporu odklepał duszenie Tito Ortizowi.
Pojedynek układał się dobrze.
– powiedział Sonnen po gali w rozmowie z ESPN.com.
Tito trafił prawym prostym na początku. Wyprowadziłem kopnięciem, skontrował i trafił mocno. Nagle walka zmieniła się w zawody grapplerskie. Miałem zapiętą technikę, poczułem już ekscytację, bo sądziłem, że odklepie. Odwrócił pozycję i nagle nie mogłem oddychać. Tak skończyła się noc.
https://twitter.com/FancyCombat/status/823032681596329984?ref_src=twsrc%5Etfw
Jeszcze przed pojedynkiem z Ortizem Sonnen zapowiadał, że wrócił na dobre i pomimo 39 lat na karku nigdzie się nie wybiera. I zdanie podtrzymuje.
To było niesamowite doświadczenie, ale patrzę na to długofalowo. Nie było mnie przez ponad trzy lata i wiedziałem, że muszę wejść tam i powalczyć kilka minut. Musiałem tam wyjść, żeby zrzucić z siebie trochę rdzy. W poniedziałek wracam na trening. To dla mnie maraton – nie sprint.
– zapowiedział zawodnik z Oregonu.
Przegrałem dzisiaj walkę o jedna pozycję. To boli. To upokarzające przegrać taką walkę, szczególnie z gościem, który jest na wylocie. Takie walki powinieneś wygrywać. Ale potrzebowałem tych minut prawdziwej walki. To trudne doświadczenie, ale potrzebowałem tego.
Cała hala została wyprzedana. Idą w tym kierunku i przynosi to efekty. Jestem przekonany, że ze mną, z Tito i wszystkimi innymi zawodnikami na karcie będziemy mieli nowy rekord oglądalności, gdy w poniedziałek pojawią się wyniki. Biznes ma się dobrze.
Przed walką Sonnen robił to, z czego słynie najbardziej – budował atmosferę, nieustannie kpiąc i szydząc z Ortiza oraz zapowiadając rychłą konfrontację z Wanderleiem Silvą. Zapytany o Brazylijczyka na konferencji prasowej, odparł:
Będę się z nim bił, gdy tylko go zobaczę. Ale jestem przegranym i nie jestem tutaj, żeby cokolwiek promować. To wieczór Tito Ortiza.
Pójście na konferencję prasową po porażce jest trudne. Wszyscy kierujemy się innymi wytycznymi – przed walką będę zawsze mówił, co chcę, ale, mój Boże, zawsze wychodzę potem, żeby za to odpowiedzieć. Jeśli nie potoczy się po mojej myśli, i tak pojawię się na konferencji prasowej – ale ta noc należy do Tito.
*****