Joe Lauzon: „Wygląda na to, że będzie to grapplingowa jatka”
Joe Lauzon opowiada o zbliżającej się wielkimi krokami potyczce z innym wybornym specjalistą od walki na chwyty – Marcinem Heldem. Drogo obu skrzyżują się na gali UFC Fight Night 103.
W ostatnich latach Joe Lauzon nie może złapać rytmu, przeplatając zwycięstwa z porażkami. Na zwycięski szlak – po przegranej na punkty, mocno dyskusyjnej, dodajmy, z Jimem Millerem – spróbuje powrócić już 15 stycznia, na gali UFC Fight Night 13 w Phoenix mierząc się z Marcinem Heldem.
Nie jestem nawet pewien, jak wymawia się jego imię – czy to jest Marsin, czy Martin. Będę go nazywał Marsin.
– powiedział Lauzon o Polaku w Extra Rounds Podcast.
Marsin Held, gość z Polski, walczył z Diego (Sanchezem), wydaje mi się, że przyszedł z Bellatora i zestawili go od razu z Diego, a teraz ze mną. Mam więc wrażenie, że nieszczególnie go lubią. Nie chcą, żeby mu dobrze poszło.
W swojej debiutanckiej walce pod banderą UFC tyszanin przegrał jednogłośną decyzją z Diego Sanchezem, nie znajdując sposobu na zapasy i kontrolę w parterze w wykonaniu Amerykanina. Tego samego, którego kilka miesięcy wcześniej w pierwszej rundzie znokautował – jako pierwszy w historii – J-Lau właśnie.
Widziałem tylko jego ciasną gilotynę z Diego i wiedziałem, że Diego wygrał przez decyzję.
– przyznał Lauzon.
Gdy więc Joe Silva napisał mi o nim, odpisałem mu: „Powiedz mi, czy moje mgliste pojęcie o nim jest prawidłowe: naprawdę dobry grappler, idący do przodu, przyzwoita stójka, ale nie wybitna, przyzwoite zapasy, ale nie wybitne”. Joe Silva odpisał tylko, że oczekuje niesamowitej walki w parterze.
I dla mnie to ekscytujące. Brzmi jak dobra walka. Zawsze szukam skończeń, czy to przez nokaut, czy przez poddanie. Nie mam nic przeciwko decyzjom, jeśli walki są ostre, ale nie podoba mi się, jeśli gość cię obala i leży na tobie w półgardzie przez piętnaście minut. A tutaj wygląda na to, że będzie grapplerska jatka. Naprawdę tak to wygląda.
32-letni Amerykanin wie, co mówi, bo wespół z Natem Diazem lideruje pod względem liczby otrzymanych bonusów UFC – obaj uzbierali ich aż po piętnaście.
Jestem podekscytowany, bo w zasadzie nigdy nie walczę z grapplerami. Zawsze dostaję gości, którzy są świetni w stójce i mój cały obóz przygotowawczy podporządkowany jest stójce i obaleniom, a teraz będzie trochę odwrotnie – bardziej myślimy o walce w parterze niż o stójce.
– podsumował J-Lau.
Inna rzecz jest taka, że w ostatnich dwóch latach biłem się w zasadzie tylko z mańkutami, wiec teraz będzie miła odmiana.