UFC

Michael Johnson chce walki z Rafaelem dos Anjosem na marcowej gali w Brazylii

Michael Johnson podsumowuje swoją porażkę z Khabibem Nurmagomedovem na gali UFC 205 w Nowym Jorku i skierowuje swój wzrok w kierunku Rafaela dos Anjosa.

Michael Johnson został co prawda zdeklasowany na gali UFC 205 w Nowym Jorku przez Khabiba Nurmagomedova, ale chodzi z podniesioną głową.

Nigdy nie wzbraniałem się przed trudnymi walkami i nigdy tego robił nie będę.

– powiedział w rozmowie z FloCombat.com.

Nie powiem z nazwiska, ale są pewni zawodnicy w UFC, którzy wybierają swoje walki, a UFC im na to pozwala. Jeśli sprawdzicie, to zobaczycie, że ich rywale nigdy nie mają przewagi wielkości czy umiejętności w jakiejkolwiek płaszczyźnie – i nie przez przypadek wybierają takie zestawienia. Ja taki nie jestem.

Amerykanin miał jednak swoje momenty w pierwszej rundzie starcia z Rosjaninem. Kilka razy soczyście go trafił, raz nawet naruszając. Wtedy jednak Nurmagomedov zaprzęgnął do działania zapasy i było już po walce.

Na pewno mogę wyciągnąć pozytywy z pierwszej rundy.

– stwierdził Johnson.

Sądzę, że wyszedł tam i nie trzymał się swojego planu, bo chciał udowodnić sobie, że może ze mną stać. Gdy zdał sobie sprawę, że nie idzie po jego myśli, obalił mnie. Schrzaniłem, pozwalając na to, ale na pewno są rzeczy, które mogę wyciągnąć z tej walki, żeby wrócić silniejszym.

W trakcie pojedynku Rosjanin toczył między rundami pogawędki z Daną Whitem, zachęcając też Michaela Johnsona do poddania się.

W ogóle nie było to dziwne.

– powiedział Amerykanin o słowach Nurmagomedova.

W ogóle o tym nie myślałem, coś tam odpowiedziałem i próbowałem po prostu, kurwa, wstać. Mówił do mnie, żebym się poddał, że zasługuje na walkę o pas i inne bzdury, ale nie wytrącało mnie to z mojej gry. Nie zwracałem na to uwagi i kontynuowałem walkę.

Pomimo lania, jakie otrzymał od rywala, Johnson garnie się do powrotu. Nie ukrywa, że upatrzył już sobie i rywala, i galę, na której chciałby wystąpić.

Chcę walki z Rafaelem dos Anjosem.

– powiedział 30-latek.

Nie wiem, czy się ze mną zgodzi, czy chce tej walki, ale do tego dążę. Dopiero co byłem w Brazylii na walce swojego brata Kamaru Usmana i gdy siedziałem na konferencji prasowej, ogłosili, że UFC wraca do marcu do Brazylii. Pomyślałem: „Dlaczego by nie walczyć z RDA w marciu?”. Przyjadę na jego podwórko i będę bił się z nim u niego w kraju. Nie mam z tym żadnego problemu.

Uważam, że to byłaby świetna walka. To gość, który lubi wymieniać się uderzeniami w stójce, a ja jestem dokładnie taki sam. Obaj powracamy po ciężkich porażkach przeciwko gościom, którym obaj chcielibyśmy się odegrać. To idealny czas na walkę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button