Kevin Lee: „Eddie skompromitował całą dywizję lekką”
Mierzący od dawna wysoko Kevin Lee nie zostawił suchej nitki na Eddiem Alvarezie za porażkę z Conorem McGregorem na gali UFC 205 w Madison Square Garden.
Kevin Lee wielokrotnie w przeszłości zapowiadał podbój kategorii lekkiej, jednocześnie przekonując, że pojedynek z Conorem McGregorem byłby dla niego absolutnym spacerkiem – nie tylko z powodu umiejętności, ale także warunków fizycznych.
Stwierdził też między innymi, że i Eddie Alvarez nie miałby żadnych problemów w walce z Irlandczykiem. Nic więc dziwnego, że nie był specjalnie zadowolony, gdy McGregor zdemolował Alvareza na nowojorskiej gali UFC 205, zdobywając drugi pas mistrzowski.
To było frustrujące.
– powiedział Lee w rozmowie z MMAJunkie.com.
Byłej sfrustrowany jak diabli, oglądając tę walkę. Eddie skompromitował całą dywizję. Nie rozumiem, dlaczego wyszedł z takim planem na walkę. Conor pokazywał już, że nie rządzą nim emocje w klatce. Powoduje, że goście zaczynają reagować emocjonalnie, czego nie rozumiem, bo ta gra nie polega na emocjach.
Nie możesz dać się w to wciągnąć. Inicjować wymiany mocnym uderzenie za każdym razem – Conor posiada przecież świetne wyczucie czasu, świetnie się porusza. Musisz wyjść z dobrym gameplanem, aby go pokonać, a Eddie właśnie skompromitował całą dywizję.
Lee znajduje się obecnie na fali dwóch zwycięstw, a jednocześnie wygrał sześć z ostatnich siedmiu pojedynków, jedynej porażki doznając z Leonardo Santosem. Już w sobotę w Belfaście na gali UFC Fight Night 99 skrzyżuje rękawice z Magomedem Mustafaevem. Zwycięstwo może zapewnić mu awans do czołowej piętnastki kategorii lekkiej.
Lee jest przekonany, że prędzej czy później trafi na Alvareza lub McGregora i pokaże im, gdzie raki zimują.
Było mi wstyd za niego.
– powiedział o Alvarezie.
Jeśli kiedykolwiek zobaczę Eddiego, spiorę go na kwaśne jabłko. To było żenujące i skompromitowało nas wszystkich. Jestem pewny w stu procentach, że będę miał swoją szansę. Jesteśmy po prostu w kategorii lekkiej większymi gośćmi. McGregorowi trafił się Eddie, który wyszedł tam jak idiota. Przeciwko takim gościom powinien był dobrze wypaść.