Nate Diaz: „To on powinien prosić o trzecią walkę, to on ma coś do udowodnienia”
Nate Diaz podsumowuje zwycięstwo Conora McGregora z Eddiem Alvarezem na nowojorskiej gali UFC 205 i opowiada o potencjalnej trylogii.
W marcu udusił Conora McGregora, co stanowiło przepustkę do wielkiej sławy i wielkich pieniędzy, na które zresztą – jak wielokrotnie podkreśla – pracował całe życie i prędzej czy później i tak by się pojawiły. Później stoczył z nim 5-rundową wojnę, z której ostatecznie wyszedł na tarczy. Trudno się dziwić, że Nate Diaz, bo o nim oczywiście mowa, z mieszanymi uczuciami oglądał triumf Irlandczyka w Madison Square Garden, gdzie na gali UFC 205 zdemolował Eddiego Alvareza, zapisując się na kartach historii.
UFC wie, że to kiepski pomysł dla niego.
– powiedział Diaz w rozmowie z ESPN.com o potencjalnej trylogii.
Dlaczego nie dostałem biletów na tę galę? Powiedziałem im, że zostawię go w spokoju. Nie chcę bić się z gościem. Po prostu dajcie mi miejscówkę. Nie chcieli wpuścić ani mnie, ani mojego brata.
Chcą mnie ukryć, tak sądzę. Ustawić go na jeszcze wyższym piedestale niż dotychczas. Ale mam to gdzieś.
Dla Irlandczyka była to pierwsza walka w kategorii lekkiej dla UFC. Zdaniem stocktończyka swoją obecną pozycję zawdzięcza on przede wszystkim wsparciu ze strony organizacji, z dystansem podchodząc do dwóch pasów mistrzowskich McGregora.
To trochę nieoficjalnie, sprezentowane mu. Dobrze wyczuł moment, zrobił, co trzeba i dali mu to. Zabawne jak zostawili mnie poza tym wszystkim.
– stwierdził Diaz, który całą galę oglądał w jednym z nowojorskich klubów bokserskich.
Wyszedł do walki dokładnie tak, jak się spodziewałem, szczególnie przeciwko tego rodzaju gościowi. Sądziłem, że walka potoczy się dokładnie tak, jak się potoczyła.
A gdy tylko walka się skończyła widzę setki ludzi, którzy odwracają się i gapią się na mnie. No i co mam niby zrobić? UFC nie chciało nawet dać mi biletów na tę walkę. Moje miejsce dali chyba Nickowi Jonasowi.
Wielokrotnie po drugiej potyczce Diaz zapowiadał, że interesuje go wyłącznie trylogia z McGregorem i nie zamierza wracać na inne walki. Później odrobinę zmienił stanowisko, wyrażając gotowość do kasowych walk i choć nadal chodzi mu po głowie Irlandczyk, zdaje sobie doskonale sprawę, że przy okazji negocjacji z UFC nie wypada specjalnie się z tym afiszować.
Ludzie pytali mnie: „Hej, kiedy będziecie walczyć po raz trzeci?” Wiem, że wszyscy chcą to zobaczyć. Jeśli cokolwiek zrobię, to właśnie to – ale nie błagam o to. Jeśli ktokolwiek powinien prosić o tę walkę, to jest to on. To on ma coś do udowodnienia.
Gratulacje dla Conora. Wykonał świetną robotę, ma dwa pasy – ale po prostu wiem, że obaj zdajemy sobie sprawę, co wydarzyło się w naszych walkach i gadki o „największym w historii” po prostu muszą się skończyć. Nie przypominam sobie największego w historii, który byłby tak porobiony, jak on w ostatnich dwóch walkach.