Khabib Nurmagomedov do Dany White’a: „Chcę zlać twojego syna”
Khabib Nurmagomedov opowiada o triumfie z Michaelem Johnsonem na UFC 205 i wyjaśnia, dlaczego zasługuje na walkę z Conorem McGregorem – Irlandczyk i Dana White odpowiadają!
Wydawało się, że po tym, jak przed tygodniem Tony Ferguson koncertowo rozprawił się z Rafaelem dos Anjosem, co dało mu awans na pierwsze miejsce w rankingu kategorii lekkiej, nie ma takiej rzeczy, jaką mógłby w walce Michaelem Johnsonem na nowojorskiej gali UFC 205 zrobić Khabib Nurmagomedov, aby wyprzedzić Amerykanina w wyścigu o pas mistrzowski.
A jednak! Terrorem, jaki zafundował rywalowi w oktagonie, skończeniem go w trzeciej rundzie oraz świetnym przemówieniem Orzeł w opinii wielu zasłużył na starcie o złoto, pozostawiając w tyle El Cucuy’a.
Wybaczcie, chcę coś powiedzieć. Chcę pozostawać skromnym, ale muszę mówić, bo wasz gość mówi za dużo.
– powiedział w oktagonie po walce Rosjanin, zwracając się do irlandzkich fanów.
I wiecie, co jest ciekawe? Zdaję sobie sprawę, jak potężną siłą dysponuje machina promocyjna UFC – wasz gość na początku roku klepał jak cykor, na koniec roku walczy o pas. Szaleństwo!
Wypełnione po brzegi Madison Square Garden wypełniło się gwizdami i buczeniem. Nikt nie pozostał obojętny na słowa Nurmagomedova.
Wiecie o tym, wiecie, jaka jest prawda, to nie jest trashtalking. Irlandczyków jest tylko 6 milionów, Rosjan – 150 milionów. Chcę walczyć z waszym cykorem! To najłatwiejsza walka w kategorii lekkiej!
– podkręcił jeszcze atmosferę Rosjanin.
Pochodzący z Machaczkały zawodnik sprytnie przeciągnął też na swoją stronę przeprowadzającego wywiad Joego Rogana, pytając go, czy jego zdaniem zasługuje na walkę o pas i uzyskując odpowiedź twierdzącą.
Jedziemy, jedziemy z waszym cykorem!
– zakończył przemowę.
Był to jednak dopiero początek, bo następnie Rosjanin spotkał się z dziennikarzami na zapleczu, gdzie przedstawił swoje racje.
Szanuję wszystkich swoich rywali.
– powiedział po walce z rozmowie z Megan Olivii, wcześniej dziękując przechodzącemu obok Michaelowi Johnsonowi za walkę.
Nie ma znaczenia, kto to jest, dos Anjos, Michael… Szanuję wszystkich, to tylko sport.
Nurmagomedov przyznał, że podczas walki – która toczyła się w zdecydowanej większości w parterze z Rosjaninem bezlitośnie obijającym Amerykanina z góry – kilka razy odezwał się do Johnsona.
Tak, trochę z nim rozmawiałem. To niedobrze?
– spytał z uśmiechem.
Powiedziałem mu: „Hej, muszę walczyć o pas, wiesz o tym, nie chcę okładać twojej twarzy, a już cię pokonałem, musisz się poddać”. Ale walczył. Nic nie odpowiedział, ale walczył, uderzył mnie kilka razy. Bardzo go szanuję. Wywołał mnie do walki, wziął ją. Trafiłem go jakimiś piętnastoma mocnymi uderzeniami, po których wielu gości by się poddało, a on kontynuował walkę. Świetny gość, świetny zawodnik, ma wielkie doświadczenie z walk z twardymi gośćmi.
Ostatecznie Nurmagomedov skończył Johnsona w trzeciej rundzie, poddając go kimurą. W ten sposób jego 24 zawodowe zwycięstwa zostały idealnie rozłożone na każdą metodę, w jaką można wygrać pojedynek – decyzję, nokaut i poddanie.
Powiedziałem, żeby uważał.
– opowiedział o końcówce pojedynku Rosjanin.
Nie jestem tylko zawodnikiem UFC – znam historię UFC. Oglądałem chyba wszystkie walki UFC, widziałem wszystkie kontuzje, jak na przykład Nogueiry z Mirem, dlatego powoli ciągnąłem tę kimurę, bo jeśli się da, musisz być ostrożny, nie wyrządzać wielkich szkód. Jeśli złamiesz jego rękę, nigdy nie będzie taka sama, dlatego byłem uważny.
Początek walki należał jednak do Amerykanina, który na nogach kilka razy przedarł się przez defensywę rywala, lokując na jego twarzy bardzo mocne uderzenia.
Trafił mnie kilkoma dobrymi ciosami, poczułem je. Ma bardzo szybkie ręce. Wiedzieliśmy to przed walką, przygotowaliśmy się do tego przez trzy-cztery miesiące.
– powiedział Rosjanin.
Zranił mnie kilka razy, ale wszystko było pod kontrolą.
Temat rozmowy wreszcie musiał przejść na Conora McGregora, który wówczas – przypomnijmy – nie był jeszcze mistrzem kategorii lekkiej, bo wywiady odbywały się zaraz po walce Nurmagomedova.
Między każdą z rund rozmawiałem z Daną.
– przyznał Rosjanin.
Mówiłem mu: „Po tej walce nie wysyłaj mi swojego gówno wartego fałszywego kontraktu, wyślij mi prawdziwy kontrakt, chcę zlać twojego syna”. A on odpowiadał: „Proszę, najpierw skończ swoją walkę”. „Nie martwo się o to, wiesz, że na to zasługuję”. Rozmawiałem z nim po pierwszej rundzie, po drugiej, po zakończeniu walki.
Ale wiem, że Dana i Conor będą opowiadać bzdury, a mnie interesują konkrety. To sprawa między mną i tymi dwoma gośćmi od wciskania kitu.
Rozpędzony serią ośmiu kolejnych zwycięstw zawodnik opowiedział też krótko o scysji z Irlandczykiem przed galą na zapleczu.
Widziałem rano nagranie z nim i Tyronem Woodley’em. I potem po moim ważeniu gdy wracałem, patrzył na mnie, więc pytam go: „Czego? Może myślisz, że jestem Tyronem Woodley’em albo Eddiem Alvarezem?”. Jestem inny. Żyję na ulicy. Tam, skąd pochodzę, jest inaczej. Nie ma różnicy, czy jest kamera, czy nie ma kamery. Jest inaczej. Walka to całe moje życie.
– wyjaśnił Orzeł.
Biłem się w wielu ulicznych walkach, ale gdy zacząłem MMA, przestałem, bo mogę kogoś zranić. Ale mam duże doświadczenie. Dla mnie to… Nic się nie stało, jest w porządku. Ale wkrótce… Nie, nie na zapleczu – jestem zawodowcem. I nie tylko chodzi o to, że jestem profesjonalistą, bo jestem też ojcem. Muszę zachowywać się profesjonalnie, godnie, skromnie, więc mam nadzieję, że nie (będzie walki) na zapleczu. Walczę w klatce. Zamykamy drzwi, sędzia i jedziemy. Prawdziwa walka. I na to zasługuję.
Nurmagomedov podkreślił też po raz kolejny – wcześniej bowiem wyszło na jaw, że UFC oferowało mu 100 tysięcy dolarów rekompensaty za wykorzystanie go w rozgrywkach negocjacyjnych z Conorem McGregorem i Eddiem Alvarezem, których to pieniędzy nie przyjął, preferując walkę – że kwestie finansowe nie mają dla niego żadnego znaczenia. Liczy się pas.
Jak wy sądzicie?
– spytał dziennikarzy Rosjanin.
Uważacie, że zasługuję? Chodzi wam o to, że Conor może sam podejmować decyzję? To byłoby największe gówno. Uważam, że nawet irlandzcy fani wiedzą, że zasługuję na to. Mam wielu irlandzkich fanów, bo dominuję wszystkich rywali. Conor przyszedł do kategorii lekkiej i zaczął gadki, że jest największy. Ale pamiętacie, jak na początku roku klepał jak cykor, a na koniec roku walczy o pas. To bardzo ciekawe. Nie rozumiem tego.
Czekam na kontrakt. Może być w Brooklynie 11 lutego na UFC 209. Albo na UFC 210 w Las Vegas. Gdziekolwiek. To bez znaczenia. W Rosji, w Irlandii. Możemy walczyć gdziekolwiek.
Nie wiadomo jednak, jak rozwinie się sprawa i czy rzeczywiście 28-letni zawodnik dostanie swoją upragnioną szansę na walkę o pas. Na konferencji prasowej po gali Dana White odniósł się do występu Rosjanina.
Ten gość na mnie krzyczał między każdą rundą. „Daj mi ten pierdolony pas!” – krzyczał do mnie, a ja krzyczałem do niego: „Najpierw skończ tę walkę!”.
– powiedział głównodowodzący UFC.
Przed każdą rundą do mnie krzyczał. Kumam. Zrozumiałem. Chcesz walkę o pas. Wymyślimy coś.
Na koniec głos w sprawie potencjalnej konfrontacji z Rosjaninem zabrał też ten, który teraz prawdopodobnie ma najwięcej do powiedzenia w tym temacie – Conor McGregor.
To był dobry występ. Też gadał potem, ale słuchajcie, walczył raz w ciągu ośmiu lat.
– powiedział Irlandczyk na konferencji prasowej po tym, jak zdemolował Eddiego Alvareza, zdobywając drugi pas mistrzowski i przechodząc do historii.
Rozumiecie? Nie walczy wystarczająco często jak na mój gust. Abym się poświęcił takiemu czemuś, muszę mieć solidne dowody, że goście się pojawią, a on cały czas się wycofuje. Dał dzisiaj dobry występ, dobra robota. Zobaczymy, jak to się potoczy, ale muszę zobaczyć aktywność, muszę zobaczyć ciągłość – muszę zobaczyć siebie. Jeśli chcesz, żebym zmienił twoje życie, chcesz, żebym wybrał ciebie, lepiej, żebyś miał jakieś cholernie mocne powody, dla których powinienem to zrobić. Zobaczymy.
Temat potencjalnej walki z Nurmagomedovem nie jest jednak teraz dla McGregora najważniejszy – jak bowiem przyznał po gali, niebawem zostanie ojcem i jeśli ma powrócić do oktagonu, chce zostać współwłaścicielem UFC.
Komentarze: 3