Przed burzą – UFC on FOX 7: Henderson vs Melendez
W sobotę odbędzie się bardzo mocno obsadzona gala UFC on FOX 7, na której w walce wieczoru Benson Henderson będzie bronił pasa mistrzowskiego kategorii lekkiej w pojedynku z mistrzem Strikeforce Gilbertem Melendezem.
Ponadto w UFC zadebiutuje niepokonany Daniel Cormier, którego spróbuje zastopować weteran Frank Mir. Poniżej zapowiedź gali wraz z typowaniem.
155 lbs
Benson Henderson (18-2) vs Gilbert Melendez (21-2)
Ostatni raz Benson Henderson wygrał walkę przed czasem trzy lata i siedem pojedynków temu, poddając Donalda Cerrone. Biorąc to pod uwagę oraz fakt, że Gilbert Melendez jeszcze nigdy w swojej karierze nie został skończony, a wątpliwa ta przyjemność Hendersonowi przytrafiła się tylko raz, ciężko oczekiwać, by ta walka nie zakończyła się decyzją.
Mistrz UFC jest zawodnikiem niemalże kompletnym – w każdej płaszczyźnie posiada umiejętności, którymi może zagrozić swoim przeciwnikom. Do tego dysponuje kapitalną kondycją, dzięki której jest w stanie narzucić szalone tempo walki na dystansie pięciu rund. Czasami – jak w walce z Anthonym Pettisem – dawał się jednak zapędzać plecami do siatki, co najbliższy rywal Jose Aldo doskonale wykorzystywał. Czasami też, jak w walce z Frankie Edgarem, przegrywał kombinacje bokserskie. Czy agresywnie walczący Melendez dzięki niezłej pracy nóg zdoła zamykać mistrza pod siatką? Czy jego kondycja – bardzo dobra, ale jednak chyba odstająca od nieludzkiego jej wymiaru prezentowanego przez Bensona – okaże się wystarczająca, by przez 25 minut nacierać? A może mistrz Strikeforce spróbuje wykorzystać jeden z lowkingów, którymi razi rywali Henderson, do tego by w odpowiednim momencie poświęcić udo i przenieść walkę do parteru? Z drugiej strony, przewagę zapaśniczą powinien jednak mieć Henderson, ale czy będzie ona wyraźniejsza niż przewaga bokserska Melendeza? Czy ten ostatni zdoła efektywnie korzystać z lewego prostego i unikać morderczego w wykonaniu mistrza klinczu?
Po kilku ciosach na nogę Diaza, Henderson powala go potężnym lewym
Josh Thomson pokazał w ostatniej walce, jak sprowadzać do parteru Melendeza, a wcześniej Jorge Masvidal – jak wykorzystywać jego luki w rzemiośle bokserskim. Gilbert po pojedynku z Thomsonem, w którym pomimo zwycięstwa zaprezentował się poniżej oczekiwań, tłumaczył się brakiem motywacji, myślami będąc już rzekomo przy UFC. Teraz motywacji nie powinno mu zabraknąć, bo Benson Henderson uznawany jest za najlepszego lekkiego na świecie.
Na papierze faworytem jest oczywiście mistrz, ale biorąc pod uwagę, że nie dysponuje on nokautującym ciosem, zaryzykuję tezę, że w sobotę zobaczymy Melendeza w życiowej formie, który nieustannym wywieraniem presji na rywala, dobrym boksem i okazjonalnymi sprowadzeniami odbierającymi Bensonowi ochotę do kopania, pozbawi mistrza jego pasa. Melendez przez decyzję.
265 lbs
Frank Mir (16-6) vs Daniel Cormier (11-0)
Daniela Cormiera szczegółowo rozpracowaliśmy w serii Sierpem w tym miejscu – tam też odsyłam Czytelników chcących szczegółowo przyjrzeć się temu kapitalnemu zapaśnikowi, który nieustannie szlifuje umiejętności kickboskerskie. Jego najbliższy rywal, Frank Mir staje przed nie lada wyzwaniem – ustrzelenie w wymianach stójkowych Cormiera będzie niezwykle trudne, biorąc pod uwagę jego dynamikę oraz fakt, że Mir w stójce dobrze zaprezentował się po raz ostatni w 2009 roku w pojedynku z Cheickiem Kongo. Wydaje się, że Frank musi szukać parteru za wszelką cenę – jeśli nie poprzez obalenia, co będzie bardzo trudne, wziąwszy pod uwagę, że Cormier w całej swojej karierze MMA jeszcze nigdy nie wylądował na plecach, to poprzez próby wciągnięcia rywala do gardy z klinczu.
Daniel Cormier swoją firmową techniką lewy prosty – lewy sierp narusza Antonio Silvę
Oczywiście, zdarzyć może się wszystko, wszak defensywa Cormiera w stójce nie jest pozbawiona skaz większych i mniejszych, ale Frank Mir nie jest raczej zawodnikiem, który będzie w stanie to wykorzystać i nawet uzbrojenie w postaci szatańskiego gameplanu Grega Jacksona nie pomoże. Daniel Cormier zwycięży przez TKO.
155 lbs
Nate Diaz (16-8) vs Josh Thomson (19-5)
Nate Diaz, którego umiejętności swego czasu rozłożyliśmy na czynniki pierwsze w cyklu Sierpem, spróbuje podnieść się po laniu, jakie sprawił mu Benson Henderson. Josh Thomson z kolei po dziewięciu latach wraca do UFC i również ma za sobą porażkę w walce o pas, z tym że on w Strikeforce padł ofiarą Gilberta Melendeza, dobrego kompana Diaza.
Wydaje się, że wszyscy jesteśmy świadomi tego, jakim ofensywnym arsenałem dysponuje Nate Diaz – dobry boks, kapitalne wykorzystanie dużego zasięgu ramion, zdumiewająca kondycja, doskonałe BJJ. Z drugiej strony kiepskie zapasy, problem z unikaniem lowkingów i średnia praca nóg. Wymiany bokserskie powinny być po stronie zawodnika trenującego u Cesara Gracie, natomiast szansą Thomsona są kopnięcia oraz obalenia. Jeśli będzie w stanie płynnie przechodzić od kombinacji bokserskich do sprowadzeń, Diaz może mieć spore kłopoty. Jasne, jego gra parterowa jest doskonała, ale Thomsona w całej karierze jeszcze nikt nie zdołał poddać.
Nate Diaz demonstruje Stockton Slap w walce z Takanori Gomim
Czy często prześladowany przez kontuzje Josh Thomson tym razem będzie w pełni zdrów, co pozwoli mu na utrzymanie szaleńczego tempa, które z pewnością narzuci Nate Diaz? O ile prawdopodobnie ten ostatni kilka razy wyląduje na plecach, to postawię na to, że po pierwsze – nie da sobie w parterze zrobić żadnej krzywdy, w stójce będzie trafiał częściej, a lowkingi Thomsona nie będą robić na nim takiego wrażenia jak choćby te Hendersona. Dzięki temu po emocjonującym pojedynku Diaz wygra przez jednogłośną decyzję.
170 lbs
Jordan Mein (27-8) vs Matt Brown (16-11)
Rory MacDonald wydaje się największą kanadyjską gwiazdą MMA młodego pokolenia, ale depczący mu po piętach Jordan Mein – który, nawiasem mówiąc, karierę zawodową rozpoczął od porażki z Aresem właśnie – ma wszelki zadatki na to, by włączyć się do walki o to zaszczytne miano. W starciu z Mike’iem Brownem, który wygrał cztery ostatnie walki w UFC – choć cała ta seria może budzić skojarzenia z podobną w wykonaniu Tima Boetscha, który został potem brutalnie zweryfikowany przez Costę Philippou – 23-letni, ale bardzo doświadczony Kanadyjczyk będzie miał okazję potwierdzić, że jego kapitalna dyspozycja z walki z Danem Millerem nie była przypadkiem.
Jordan Mein kończy łokciami pod siatką Evangelistę Santosa
Jordan Mein jest bardzo dobrze poukładanym strikerem, bije mocno i celnie, chętnie korzystając z ciosów prostych. Do tego jest niezwykle silny i kreatywny, a poza głową przeciwnika dostrzega też jego korpus, co nie jest wcale takie częste w MMA. Mike Brown z kolei jest typem fightera, który walczy bardzo agresywnie, wywierając nieustanną presję na rywalu i zamęczając go w klinczu. Dzięki dobrej szczęce, chętnie przyjmuje cios, jeśli daje mu to sposobność zadania własnego. Jego piętą achillesową na pewno jest parter – aż 9 z 11 porażek poniósł przez poddanie. Również w stójce do magików technicznych nie należy, ale ma charakter i serce do walki, co w połączeniu z agresywnym stylem walki przyniosło mu cztery ostatnie zwycięstwa.
Jordan Mein to jednak za wysokie progi dla Mike’a Browne’a i pomimo tego, że scenariusz, w którym Amerykanin męczy Kanadyjczyka ciągłym klinczem pod siatką, czasami go obalając, można sobie wyobrazić, to nie jest on wysoce prawdopodobny. Mein będzie utrzymywał walkę w dystansie, punktując pojedynczymi ciosami. Jordan nie zdoła skończyć twardego Browne’a, ale odniesie przekonywujące zwycięstwo na punkty.
Pozostałe walki:
Lorenz Larkin < Francis Carmont
Chad Mendes > Darren Elkins
Myles Jury > Ramsey Nijem
Joseph Benavidez > Darren Uyenoyama
Jorge Masvidal > Tim Means
TJ Dillashaw > Hugo Viana
Roger Bowling < Anthony Njokuani
Yoel Romero Palacio > Clifford Starks
Melendez według mnie polegnie, Henderson to inna półka.
Ja mocno liczę na ekipę TAM. Tydzien temu walczył Urijaha, teraz Chad, Joseph i TJ, także podczas okresu przygotowawczego mają dobrą ekipę choćby do sparingów.
Jordan mi zaimponował swoim ostatnim występem i jestem mocno ciekawy co pokaże w sobotę. W tak młodym wieku ilość walk przez niego stoczonych budzi podziw. A dzięki przypadkowi nawet w UFC nie zwalnia tempa. Mein by submission.
Walka młodszego z braci Diaz z Joshem mnie niesamowicie interesuje. Styl walki Nate’a nie jest idealny i posiada wiele luk, jednak poprzez waleczność i rodzaj emocji jakie pokazuje z bratem zawsze będzie się ich dobrze oglądało. Co do argumentu o braku poddania, to zawsze musi przyjść ten pierwszy raz. Jim Miller przed walką z młodszym Diazem też nie był skończony poddaniem/przed czasem. Diaz by submission.
Co do walki Daniela to myślę, że dotrwanie do decyzji przez Franka będzie sukcesem. Myślę, że nawet Greg niewiele tu pomoże. Daniel jest zbyt mądrze walczącym fighterem, aby dać się złapać. Walczył on już z dobrymi grapplerami, także podejrzewam, że jeżeli w stójce Daniel przyjmie trochę ciosów co może podrażnić jego ambicję, to może zacząć obalać Franka, bez wchodzenia w parter, czym z pewnością może go przełamać psychicznie. Cormier by (T)KO.
Co do main eventu, to Ben wydaje się być bardziej wszechstronny. Jego atletyzm, kondycja, czy wyszkolenie techniczne są na najwyższym światowym poziomie. Gilbert na dystansie 5 rund z pewnością odczuje trudy pojedynku, choć jeżeli zobaczymy go w życiowej formie, to może być to bardzo wyrównane starcie. Henderson nie kończy ostatnio swoich walk przed czasem, jednak jest w nich niesamowicie eksplozywny i walki z jego udziałem niosą ze sobą dużo emocji i nie brakuje w nich efektownych akcji, także nie mam nic przeciwko, aby 35min main event przyniósł nam niesamowite widowisko. Henderson by UD.
Dorzucę swoje 3 grosze
Henderson vs Melendez. Zacznę od tego, że uważam Gilberta za dużo groźniejszego przeciwnika dla mistrza niż Nathaniela Diaza. Przede wszystkim lepsza obrona przed obaleniami i bardziej niewygodna stójka to czynniki, które działają na korzyść pretendenta. Problem w tym, że Gilbert nie jest tytanem kondycji i wątpię żeby wytrzymał szalone tempo Bensona. Uważam, że już w 3 rundzie klincz, obalenia i potężne kopnięcia na uda spowolnią Melendeza na tyle, że walka zacznie być jednostronna. Decyzja sędziowska 50-45 lub 49-46 dla Hendersona to mój typ
Cormier vs Mir to będzie najprawdopodobniej powtórka z walki Cormier vs A.Silva, jeśli zobaczymy parter w tej walce z innych przyczyn niż dobicie nieprzytomnego Mira to będę zadowolony z takiego obrotu spraw
Diaz vs Thomson. Wkręciłem sobie, że Thomson wygra przez SD i będę się tego trzymał. Przewiduję efektowną, wyrównaną walkę, w której sędziowie wyżej ocenią obalenia i pojedyncze uderzenia niż agresywny boks i pracę z dołu.
Mein vs Brown. Idealna walka dla Meina na udowodnienie swojego potencjału. Przyznam jednak, że nie skreślam Browna. Nieśmiertelny z walki na walkę wygląda coraz lepiej, nigdy nie przegrał przez KO/TKO a na dodatek potrafi solidnie uderzyć. Do tego dochodzą nieprzeciętne umiejętności parterowe, w moim odczuciu lepsze niż Meina. Co do wyniku, lekko stawiam na Jordana ale nie jestem tak jednostronny w ocenie jak bukmacherzy. Siła fizyczna, która pozwoli mu zatrzymywać próby obaleń plus wyrachowana stójka może dać mu wygraną na punkty. Spodziewam się jednej z lepszych walk wieczoru i mam nadzieję, że zobaczymy 15min krwawego widowiska.
Szczerze mówiąc nie licząc walki Cormier vs Mir, wszystkie 3 pojedynki z głównej karty uważam za prawdziwą ucztę dla fanów MMA i w każdej z tych 3 walk, widzę kandydata do FOTN. Ta gala to będzie prawdziwa perełka dla widzów lubiących widowiskowość.
25minutowy, oczywiście.
Rozpiska tej gali jest doskonała, ze wstępnej karty mniej interesuje mnie w zasadzie tylko starcie Bowling vs Njokuani – wszystkie inne z tego czy innego powodu są interesujące. Ciekawe, jak zaprezentuje się Palacio, Dillashaw vs Viana to będą fajerwerki, Masvidal to szalenie interesujący bokser i cały czas mam odczucie, że ma znacznie większy potencjał, niż to, co demonstruje w klatce, Uyenoyama zaprezentował się świetnie w ostatniej walce, Jury vs Nijem może być znacznie bardziej wyrównane niż wskazują kursy, Mendes mierzy się z mającym 5 zwycięstw z rzędu w piórkowej i twardym jak skała Elkinsem, a niepokonany w UFC Carmont z Larkinem, który dobrze prezentuje się po zejściu do 185. Zapowiada się znakomicie.
Co do Hendersona, nie ukrywam, że jeszcze się do niego nie przekonałem mimo wszystko, ale jeśli pokona w dominującym stylu Melendeza, to będę musiał zweryfikować swoją opinię. Co do kondycji Gilberta, nie jest tak dobra jak mistrza, ale wydaje mi się, że akurat ten element nie powinien zawieść – obaj mają na swoim koncie wiele 5-rundowych bojów. Tym, co mnie szczególnie interesuje, jest to, kto będzie agresorem na początku, kto będzie wywierał presję.
Mam odmienne przeczucie w kwestii main eventu. Benson moim zdaniem dość wyraźnie pokona na punkty Melendeza, przegrywając przy tym maksymalnie jedną rundę. Tak jak napisał Marcin – Henderson to inna półka.
Mimo wszystko uważam, że walka będzie cieszyć oko i nie będzie nudna, choć stosunkowo jednostronna. Benson da popis na całym dystansie i dostarczy niezłego materiału do naiver’owskich analiz ;).
Nie znoszę Bensona, ale uważam, że zajedzie kondycyjnie Melendeza. Naprawdę mnie zdziwi i bardzo ucieszy nowy mistrz lekkiej. Gala rzeczywiście zapowiada się świetnie, ciekawi mnie występ Meina – ostatnia ucieczka z balachy była wręcz genialna. Największą niewiadomą dla mnie jest natomiast walka Diaza z Thomsonem. Mam obawy, czy bracia nie zostali zbyt „rozpracowani” w swoich mistrzowskich pojedynkach.
Sercem będę za ekipą ze Stockton.
Zgadzam się ze wszystkimi typami oprócz Melendeza i Carmonta. Francuz jakoś mnie nie przekonuje. Chociaż trzeba przyznać, że rozwinął się niebywale. W ostatniej walce wydaje się, że decyzja na jego korzyść była trochę kontrowersyjna. A Larkin to jeszcze wyższa półka niż Lawlor. Francuz raczej jej nie przeskoczy.
Zgadzam się, że decyzja z Lawlorem bardzo kontrowersyjna, ale wydaje mi się, że będzie w stanie skracać dystans, męczyć Larkina w klinczu i łączyć to z obaleniami – a z góry jego przewaga powinna być wyraźna. Biorę pod uwagę, że przy próbach sklinczowania może zostać mocno skarcony, ale też pojedynek z Lawlorem traktuję trochę jak wypadek przy pracy, tj. Carmont zaprezentował się w nim nadspodziewanie słabo i wydaje mi się, że będzie mu „trudno” to powtórzyć.
Warto wziąć jeszcze pod lupę jak zaprezentuję się Tim Means. Jak na wagę lekką ma rewelacyjne warunki fizyczne, większy zasięg od Nicka Diaza i nie raz pokazał, że potrafi się bić. Uważam, że ma potencjał ale ciężko stwierdzić jak wysoki, biorąc pod uwagę klasę jego przeciwników. Jestem ciekawy jak wypadnie na tle tak doświadczonego zawodnika jak Masvidal.
Co do Carmonta mając w głowie jakie manto w pewnym momencie zaserwował mu Magnus Cedenblad, nie mogę się przekonać do tego zawodnika. Lawlor tylko potwierdził moje przypuszczenia i uważam, że został okradziony. Problem w tym, że Larkin też mnie nie przekonuje do siebie. Mi się średnio podoba to zestawienie, uważam je za najmniej interesujące na całej gali
Oczami wyobraźni widzę Masvidala obijającego wątrobę Meansa – pod warunkiem, że przedrze się przez zasieki w postaci długich kończyn Tima.
Co do Carmonta, to tamta walka z Cedenbladem pokazała z jednej strony, że będąc na plecach, nie radzi sobie najlepiej, ale też Francuz zademonstrował duże serce do walki i odporność, a druga runda była formalnością.
Jeszcze pytanie, bo teraz dopiero doczytałem – dlaczego uważasz, że Matt Brown dysponuje nieprzeciętnymi umiejętnościami parterowymi? Rozumiem, że z góry potrafi być skuteczny, ale też rywale, których w ten sposób pokonywał, to bardzo średnia półka, a sam przegrywał przez poddanie aż 9-krotnie.
Jeśli chodzi o parter Matta Browna to zacznę od prehistorii i wyrównanej walki nieśmiertelnego z Dong Hyum Kimem. Matt zaprezentował się w tamtej walce bardzo dobrze, nie odstawał od Koreańczyka poziomem i nie wiele zabrakło aby tą walkę wygrał. Już wtedy pokazał, że jakiś potencjał w parterze ma. Drugi argument to UFC 116 i wygrana pierwsza runda z Chrisem Lyttle, dzięki umiejętnością parterowym. Kto jak kto ale Chris Lyttle to naprawdę dobry grappler i uważam, że „przeciętniak” nie wygrałby z nim bez umiejętności na odpowiednim poziomie. O ile w roku 2012 Matt nie walczył z czołowymi zawodnikami to pokazał moim zdaniem dobre zapasy, dobre gnp i kilka ciekawych technik w parterze. Niedaleko szukając podobało mi się jego bjj w walce ze Swickiem
Nawiązując do jego wielu przegranych przez poddanie. Najprościej mówiąc, jest to jego pięta achillesowa. Nie słynie on też z dobrej kondycji. Największym jego problemem jednak były problemy osobiste. Nie wiem czy wiesz ale Matt to były narkoman, który kiedyś przedawkował do tego stopnia, że najprościej mówiąc cudem przeżył. Śledząc jego karierę mam wrażenie, że czasami był słabo przygotowany do walki. Nie wiem jak było z motywacją. W ostatnim wywiadzie, który czytałem mówił, że jest w życiowej formie i patrząc na jego serie zwycięstw trudno się nie zgodzić.
Podsumowując. Mając w pamięć jego 4 ostatnie występy i przebłyski z przeszłości uważam, że mimo wielu luk parter Matta Browna jest nieprzeciętny. Nie mam pojęcia czy będzie w stanie to zaprezentować z Meinem, ale jeśli będzie w dobrej formie to może napsuć krwi młodemu zawodnikowi
Dodam jeszcze, że Matt posiada według nieoficjalnych danych:
Bjj- Fioletowy pas
Judo- Brązowy pas
I już na sam koniec taka ciekawostka. Matt Brown to jeden z najbardziej niedocenianych zawodników przez bukmacherów w 2012 roku. Przed walką z Thompsonem kursy na Matta szacowały się od 3.2 do 3.6
Ze Swickiem od 2.20 do 2.7
Fioletowy?
Matt Brown ma oczywiście pas purpurowy ;) Moje palce z klawiaturą miały widocznie inną koncepcję :/
Jak zapatrujecie się na szanse Viany?
Dzięki, Slipmych, za wyczerpującą odpowiedź. Chyba to zatem kwestia użytego sformułowania, bo dla mnie „nieprzeciętne” umiejętności oznaczają „kapitalne” umiejętności, a nie „lepsze niż przeciętne”. Mimo wszystko ciężko mi wysoko oceniać parter zawodnika, który posiada tak wielką piętę achillesową jak obrona przed poddaniami – co z drugiej strony nie zmienia faktu, że jeśli Brown znajdzie się na górze z Meinem, to Kanadyjczyk może być w sporych tarapatach.
O narkotykowej przeszłości Browna komentatorzy wspominają chyba przy okazji każdej jego walki :)
Co do Viany, to nie zachwycił mnie w TUFie, chociaż biorę poprawkę na to, że walczył tam w 145, a to nie jego kategoria. Zwycięstwo z Duranem godne podziwu, ale nie wierzę, że Dillashaw będzie nadziewał się na niemal każdy potężny prawy, jak to robił Duran. Myślę, że Amerykanin wykorzysta bardzo szerokie rozstawienie nóg Brazylijczyka z przednia zadartą do środka i będzie obijał ją lowkingami – jeśli natomiast Viana w każdą kombinację będzie wkładał całą moc, tak jak zwykł to czynić, to jego szans upatrywałbym w pierwszej rundzie, bo potem może mieć z tego powodu problem z kondycją. Tak czy siak, według mnie Dillashaw nie nadzieję się na żadną bombę, a dzięki klinczowi i obaleniom (Brazylijczyk też nie jest lebiegą zapaśniczym, ale nie sądzę, by dorównał w tym aspekcie Amerykaninowi) zwycięży na punkty, wykorzystując to, że Viana rzucając ciosy, aż prosi się o obalenie. Choć rzecz jasna w każdej sekundzie wymian w stójce Dillashaw będzie o jeden cep od porażki..
No właśnie chodziło mi o lepsze niż przeciętne, a nie kapitalne.
Co do ważenia to miało ono 2 bohaterów:
1. Yoel Romero – srebrny medalista mistrzostw olimpijskich wygląda fenomenalnie w nowej wadzę. Liczę na spektakularny występ i próbkę jego możliwości. Baza jego zapasów może być nawet lepsza niż Daniela Cormiera i jeśli uda mu się je zaadoptować w MMA to może być ciekawie
2. Franki Mir – nie zmieniam zdania co do wyniku walki natomiast tak dobrze wyglądającego Mira jeszcze nigdy nie widziałem. Teraz to zestawienie budzi moje większe zainteresowanie i nie jestem taki pewny, że Cormier całkowicie zdominuje przeciwnika
Zastanawiam się, jaką taktykę mógł obrać Jackson dla Mira i w zasadzie widzę trzy, ale przy każdej pojawia mi się wiele „ale”. Albo Mir od początku pójdzie agresywnie, dążąc do klinczu i wyczarowania czegoś stamtąd w celu przeniesienia walki do parteru (może jakaś podcinka, może wciągnięcie Cormiera do gardy), albo będzie mocno skupiony na lowkingach i wykorzystywaniu dużej przewagi zasięgu ramion (Cormier kiepsko reaguje na jaby, co na pewno nie uszło uwadze Grega – Monson systematycznie trafiał), albo – najpewniej – będzie to jakiś miks obu. Tak czy siak, dobra – wizualnie – forma Mira mnie cieszy, bo daje to nadzieje, że pojedynek nie będzie jednostronny.
Romero może być faktycznie bardzo ciekawy, do tej pory uważam, że z Cavalcante przegrał na własne życzenie.
Jeszcze jedna uwaga, odniosłem wrażenie, że różnica wzrostu Masvidala i Meansa jest niższa niż rzekome 10 cm..
Dobra forma Franka plus gameplan Jacksona mogą przekluc balon Cormiera. Nie mówię, że tak się stanie, ale nie będę tym specjalnie zdziwiony. Thomson będzie regularnie obalal Diaza i wyraźnie wygra decyzją. Sprowadzal Melendeza, więc tym bardziej będzie to robił z Skażeniu.
No to Cormier użył swojego zapaśniczego rzemiosła w bardzo bezpieczny dla siebie sposób. Niekoniecznie widowiskowy, jednak do bólu skuteczny. Fanów nowych nie zyska. Liczyłem na trochę więcej stójkowych wymian ze strony Daniela. Ciężko mu będzie dostać titleshota i wielkie walki jeżeli będzie się asekurował w ten sposób. O ile doceniam mądrość taktyczną, wyrachowanie i konsekwencję, tak trzeba liczyć się z tym, że walka to także widowisko i dobrze byłoby dać fanom trochę fajerwerków.