Kalendarz MMA: dwanaście lat temu w Saitamie…
Dwanaście lat temu odbyło się drugie starcie w jednej z największych trylogii w historii MMA – pomiędzy Wanderleiem Silvą i Quintonem Jacksonem.
Dokładnie dwanaście lat temu, 31 października 2004 roku w saitamskiej Super Arenie podczas gali PRIDE 28: High Octane doszło do długo wyczekiwanego rewanżu pomiędzy mającym już wówczas status jednego z najgroźniejszych zawodników na świecie 28-letnim Wanderleiem Silvą i dopiero budującym swoją legendę Quintonem Rampagem Jacksonem.
Poprzednio obaj spotkali się w listopadzie 2003 roku w finale Grand Prix kategorii średniej PRIDE. Wcześniej tego samego wieczoru zwyciężyli swoje boje półfinałowe – Brazylijczyk wypunktował Hidehiko Yoshidę, natomiast Amerykanin pokonał przez przerwanie narożnika Chucka Liddella.
W bezpośrednim starciu to Silva okazał się lepszy, ubijając Jacksona – choć nie obyło się bez kontrowersji. Rampage miał za złe sędziemu, że ten podniósł walkę do stójki, niesłusznie – zdaniem Amerykanina – dostrzegając brak aktywności z góry. Chwilę potem Brazylijczyk ubił go kolanami w klinczu, dopełniając dzieła zniszczenia soccer kickami.
Od razu po porażce Rampage zabrał się za budowanie rewanżu, ponownie – podobnie jak przed pierwszą walką – nie szczędząc Silvie cierpkich słów.
W drodze do drugiego starcia obaj odnieśli dwa zwycięstwa – Brazylijczyk nokautami ubił Ikuhisę Minowę i Yuki Kondo, podczas gdy Amerykanin najpierw rozbił tego samego Minowę, by ostatecznie rewanż zapewnić sobie piekielnym slamem na Ricardo Aronie.
Quinton Jackson bodaj najefektowniejszym slamem w historii nokautuje Ricardo Aronę, torując sobie drogę do drugiego starcia z Wanderleiem Silvą.
Stawką rewanżu był pas mistrzowski kategorii średniej, który od trzech lat należał do Silvy.
Dużo gadał o naszej poprzedniej walce, przekonując, że miał więcej problemów z Liddellem niż ja z Yoshidą, więc miał być zmęczony.
– powiedział w rozmowie z
Zobaczymy więc w niedzielę, gdy obaj będziemy w tej samej kondycji. Wszystkie walki czynię osobistymi. W ringu traktuję rywala jako swojego wroga, którego muszę pokonać.
Brazylijczyk opowiedział też o grze psychologicznej, jaką prowadził ze swoimi rywalami podczas staredownów.
W wolnym czasie podczas podróży wiele czytam. Lubię czytać książki o zachowaniach, aby zrozumieć, jak od strony psychologicznej mogę zastraszyć rywala. W tym momencie rozpoczynam wygrywanie walki.
Rewanż oglądało ponad 24 tysiące fanów, którzy byli świadkami spektakularnej walki, po dziś dzień uznawanej za jedną z najlepszych w historii PRIDE.
Amerykanin w końcówce pierwszej 10-minutowej rundy był o włos od odebrania pasa mistrzowskiego Brazylijczykowi. Najpierw posłał go na deski soczystym prawym, a później zasypał ciężkim ground and pound.
Wanderlei Silva nie zdążył ustawić defensywy po nieudanym kopnięciu, w rezultacie inkasując soczysty prawy Jacksona, po którym padł na deski.
Silvę uratował jednak gong kończący pierwszą odsłonę.
Drugą rundę zawodnicy rozpoczęli od ostrych wymian, po których walka trafiła do parteru z kontrującym obalenie Silvy Jacksonem na górze. Gdy natomiast akcja wróciła na nogi, Brazylijczyk potężnym prawym sierpowym naruszył rywala.
Prawy sierpowy Silvy był początkiem końca Quintona Jacksona.
Rzucił się następnie na cofającego się Jacksona, łapiąc tajski chwyt i bombardując jego głowę morderczymi kolanami. Po ostatnim z nich Amerykanin padł na deski nieprzytomny, a z jego złamanego chwilę wcześniej nosa ciurkiem popłynęła krew.
Ich rywalizacja w PRIDE dobiegła końca, ale obaj spotkali się raz jeszcze. Cztery lata później już pod banderą UFC Rampage brutalnie znokautuje Silvę, dobijając nieprzytomnego rywala jeszcze kilkoma ciosami z góry – za przeszłość.