Historia MMAKalendarz MMAPolskie MMA

Kalendarz MMA: trzynaście lat temu w Warszawie…

Dokładnie trzynaście lat temu swoją pierwszą zawodową walkę stoczył jeden z najlepszych polskich zawodników Michał Materla.

25 października 2003 roku. Raczkujące nad Wisłą MMA powoli i nieśmiało wychodzi z cienia. Minął ledwie rok od przełomowej walki Temistoklesa Teresiewicza z Grzegorzem Jakubowskim.

W obecności około 300 fanów w Hali Zapaśniczej na ul. Powązkowskiej 59 w Warszawie swoją pierwszą zawodową walkę stoczył będący dziś jedną z ikon polskiego MMA Michał Materla. Reprezentujący barwy Berserkers Team Szczecin 19-letni wówczas zawodnik wystąpił na gali MMA Polska 2 w eliminacjach do tzw. Mistrzostw Polski, jednego wieczoru wychodząc do klaustrofobicznej klatki dwukrotnie. Co ciekawe, całe wydarzenie filmowała ekipa TVN 24, tworząc później kilkuminutowy materiał z gali.

Zanim jednak do tego wszystkiego doszło i Michał Materla po raz pierwszy wkroczył do klatki, by bić się w formule MMA, przeszedł wcześniej swoiste przygotowanie ogniowe, po niespełna roku treningów brazylijskiego jiu-jitsu pod wodzą Piotra Bagińskiego, Roberta Siedziako i Mariusza Linke wyruszając na miesiąc do Brazylii, by tam szlifować swój parter.

Raz w tygodniu mieliśmy (w Szczecinie) zajęcia vale tudo.

– wspominał tamte czasy w rozmowie z MMAterlaCom szczecinianin.

Oczywiście te zajęcia vale tudo mocno odbiegały od zajęć, jakie mamy teraz, bo tak naprawdę to była w dużej mierze improwizacja. Trenerzy byli pod wrażeniem taśm i kaset z pierwszymi galami UFC. Po niecałym roku trenowania chłopaki, trenerzy powiedzieli, że wyjeżdżają do Brazylii do filii Macaco Gold Team, aby trenować jiu-jitsu. Powiedziałem, że też chciałbym z nimi jechać i akurat miałem taką możliwość. Wyjechałem i o dziwo zamiast trenować jiu-jitsu, przez cały miesiąc trenowaliśmy MMA.

Z biegiem czasu okazało się, że na dobre mi to wyszło.

O wyprawie do Kraju Kawy pisał też na forum Budo.net.pl Piotr Bagiński (pisownia oryginalna):

W Macaco Gold Team jest naprawde mocna ekipa ktora tez sie szykowala do Jungle Fight i Brazylian Super Fight,submssion,box,muay-thay,vale-tudo-nasza codziennosc.Naprawde dobrzy i wymagajacy nauczyciele oraz sparingpartnerzy.Dodatkiem byla silownia i treningi aerobowe.

Po powrocie z Brazylii Robert Siedziako namówił Materlę, aby ten wystartował w eliminacjach do Mistrzostw Polski walk w klatce. We wspomnianej na początku Hali Zapaśniczej organizował je wówczas Mirosław Okniński.

Pojechaliśmy w skromnej ekipie – ja, Rambo, czyli (Andrzej) Domagała i Robert Siedziako jako trener.

– wspomina Materla.

Pojechaliśmy do Warszawy do Fortu Bema, gdzie się odbywały te eliminacje do mistrzostw Polski. I tam stoczyłem swoją pierwszą walkę.

Materla i Domagała nie chcieli trafić na siebie w eliminacjach, dlatego ten pierwszy – pomimo tego, że ważył jedynie 88 kilogramów (Domagała ważył o dwa kilogramy mniej) zdecydował się rywalizować w kategorii do 100 kilogramów.

W pierwszej walce miałem okazję się spotkać z bardzo ciężkim zawodnikiem Janiszewskim, zapaśnikiem. Ksywa operacyjna: Kongo. Oczywiście wtedy się tak nie znaliśmy. Każdy przyszedł, robił dobrą minę do złej gry.

Pojedynek w stójce był prawdziwą bijatyką – obaj zawodnicy uderzali i kopali, aby pourywać sobie głowy. Może nie było tam wiele techniki, ale zaciętości i charakteru – od groma. Silniejszy fizycznie i oczywiście mocniejszy od strony zapaśniczej Janiszewski kilka razy przewrócił Materlę i choć trafił kilkoma uderzeniami z góry, nie był w stanie poważniej zagrozić sprawniejszemu w walce na chwyty szczecinianinowi.

okninski_materla

„Proszę odejść od siatki, bo przerwę walkę! Szybciutko! Proszę bardzo, odchodzimy od siatki! Proszę odejść od siatki!” – rozległ się w pewnej chwili głos sędziego Mirosława Oknińskiego, który z mikrofonem w klatce dyrygował pojedynkiem.

To była pierwsza walka i do dzisiaj ją pamiętam.

– opowiada Materla.

Tomek był wtedy ode mnie cięższy o chyba jakieś 7-8 kilo, mocny, utytułowany zapaśnik. Były momenty, że wydawało mi się już, że przegrałem tę walkę na punkty, bo nie mogłem mu nic zrobić, ale nie wiem, czy charakterem, czy doświadczeniem, które wyciągnąłem z Brazylii – bo tam też były ciężkie treningi MMA – w końcówce walki wstałem, zaatakowałem i udusiłem go gilotyną.

Decydujące akcje walki – szarżujący Materla narusza kolanem Janiszewskiego, ten próbuje ratować się obaleniem, ale trafia prosto w gilotynę Berserkera. Ten dokonuje drobnych poprawek, uszczelnia uchwyt i zwycięża przez poddanie.

Nie był to jednak koniec, bo tego samego wieczoru Materla stoczył jeszcze jeden pojedynek – półfinałowy. Zmierzył się tam z również debiutującym w formule MMA Andrzejem Kulikiem.

Drugą walkę – bo to był turniej eliminacyjny – stoczyłem z Kulikiem, dżudoką.

– wspomina zawodnik.

materla_kulik

„Trójkąta ma, trójkąta ma. To już jest strach w oczach, strach w oczach. Nie?” – skomentował powyższą sytuację jeden z fanów, odnosząc się do grymasu na twarzy Andrzeja Kulika.

Chwilę potem natomiast…

Mirosław Okniński przerywa walkę, co spotkało się z wielkim niezadowoleniem Andrzeja Kulika. „Ja widzę, że on ci robi, że się, kurwa mać, poddajesz.” – tłumaczył zdenerwowanemu zawodnikowi chwilę potem Okniński – „Ja nie chcę, żeby było złamanie ręki.”

Kulik za nic w świecie nie chciał pogodzić się z tą decyzją, wyrażając gotowość do kontynuowania pojedynku. Okniński nie zamierzał jednak zmieniać zdania.

Trochę kontrowersyjna walka, bo zapiąłem duszenie nogami i zacząłem ciągnąć dźwignię na rękę.

– powiedział kilka lat później o pojedynku Materla.

On wykazał dużo charakteru, nie chciał klepać tej dźwigni – ale dźwignia była już mocno zapięta i już czułem, że jest wysokie prawdopodobieństwo kontuzji. Wtedy sędzia Mirek Okniński przerwał tę walkę.

Pokonaniem Janiszewskiego i Kulika Materla utorował sobie drogę do finału eliminacji, w którym niespełna trzy tygodnie później w pojedynku „Warszawa vs. Szczecin” w ledwie 22 sekundy znokautował Jarosława Stacherę, ale to już materiał na osobną historię…

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button