Kalendarz MMA: osiemnaście lat temu w Sao Paulo…
Osiemnaście lat temu w Sao Paulo Vitor Belfort ubił Wanderleia Silvę jedną z najsłynniejszych kombinacji w historii MMA.
21-letni wówczas Vitor Belfort był już wówczas rozpoznawalną postacią w świecie MMA. Miał na swoim koncie zwycięstwo w turnieju wagi ciężkiej UFC oraz demolkę nad ówczesnym weteranem Davidem Tankiem Abbottem. Jego rekord był co prawda splamiony porażką z Randym Couturem, ale odbił się po niej zwycięstwem nad swoim klubowym kolegą Joe Charlesem, którego poddał bez rzucenia jednego choćby ciosu.
Jego popularność była wówczas ogromna. Wszyscy chcieli być jak Vitor Belfort. Złoty chłopiec od jiu-jitsu, który podnosi ciężary, nokautuje ludzi i wygląda jak młody bóg.
W takich oto okolicznościach Phenom 16 października 1998 roku w Sao Paulo na pierwszej w historii gali UFC – oznaczonej jako UFC 17.5 – w Brazylii podchodził do pojedynku z mogącym wówczas pochwalić się identycznym rekordem, będącym na początku swojej drogi, ale już wówczas uznawanym za piekielnie utalentowanego i słynącym z brutalności 22-letnim Wanderleiem Silvą. Starcie było pierwszym w karierze Belforta w kategorii średniej.
Walczyłem z tym brazylijskim gościem, Wanderleiem Silvą, który był w stylu: „Znokautuję cię! Zrobię to, zrobię tamto!”. Następny Tank Abbott, ale z Brazylii.
– wspomni po latach starcie z Silvą Belfort.
Dla Silvy, który zastąpił w tej walce kontuzjowanego Jeremy’ego Bohlandera, był to debiut pod banderą UFC. Był przekonany, że jest znacznie wszechstronniejszym uderzaczem od Belforta.
Phenom wyszedł do walki w butach, co oznaczało, że nie mógł w ogóle korzystać z kopnięć. W niczym mu to jednak nie przeszkodziło, bo uwinął się z cofającym się w linii prostej Wanderleiem w ledwie 44 sekundy, kończąc go maszynową kombinacją, która na zawsze zapisała się na kartach historii światowego MMA.
Trenowaliśmy tę kombinację. Nazywaliśmy ją „Uderzanie w biegu”.
– powiedział kilkanaście lat później Belfort.
Wydaje mi się, że wprowadziłem ją wtedy do MMA, bo w innych sportach walki jak karate, taekwondo mają te same ciosy, ale ja uzupełniłem je o intensywność z boksu.
Podczas gdy Vitor Belfort tonął w objęciach swoich klubowych kolegów, sędzia John McCarthy wyjaśniał Wanderleiowi Silvie, że jest już po walce.
Dla Phenoma było to szóste zwycięstwo w karierze w pierwszej rundzie. Z kolei Silva poniósł wówczas pierwszą prawdziwą porażkę przez nokaut – kolejnego doświadczy dopiero 8 lat i aż 32 walki później, gdy soczystym kopnięciem na głowę odetnie go od zmysłów Mirko Cro Cop Filipovic.
Belfort po ubiciu Silvy ruszył na podbój PRIDE, powracając pod skrzydła Amerykanów cztery lata później.
*****
Dziś obaj zawodnicy znajdują się na ostatnim zakręcie przed zakończeniem kariery. 39-letni Belfort przegrał trzy z ostatnich czterech walk w UFC, wszystkie przez nokauty, natomiast Silva związał się z Rizin FF oraz Bellatorem i najprawdopodobniej powróci do akcji w przyszłym roku, mierząc się z Chaelem Sonnenem.