Krople do oczu lub krem do stóp przyczyną wpadki dopingowej Brocka Lesnara?
Wygląda na to, że za wpadkę dopingową Brocka Lesnara na gali UFC 200 może odpowiadać krem do stóp lub krople do oczu, z których korzystał.
Brock Lesnar nie zamierza odpuszczać i z pomocą niejakiego Howarda Jacobsa – zaprawionego w bojach prawnika, który w przeszłości bronił już wielu sportowców oskarżonych o doping, a teraz jest też reprezentantem m.in. Jona Jonesa – walczy, aby udowodnić Stanowej Komisji Sportowej w Newadzie, że pozytywny wynik kontroli antydopingowej przy okazji gali UFC 200 nie był spowodowany przyjęciem żadnych wspomagaczy.
Jak donosi portal MMAJunkie.com, sztab Lesnara próbuje zidentyfikować źródło klomifenu i metabolitów klomifenu, które wykryty w organizmie zawodnika. Z tego właśnie powodu Jacobs w imieniu Lesnara poprosił o przełożenie planowanego pierwotnie na październik przesłuchania sportowca przed Komisją.
Produkty, które są obecnie testowane na obecność wspomnianych substancji, to krople do oczu oraz krem do stóp, z których korzystał Amerykanin. Póki co badania laboratoryjne nie potwierdziły, aby w wybranych przez sztab Lesnara specyfikach występował klomifen, ale to nie koniec testów, bo – jak wyjaśnia Jacobs – są one żmudne i skomplikowane.
Przypomnijmy, że ostatnią wpadkę dopingową Chada Mendesa tu i ówdzie tłumaczono stosowaniem kremu do skóry, w którym miał znajdować się zabroniony peptyd GHRP-6.
Lesnar najprawdopodobniej stanie przed Stanową Komisją Sportową w Newadzie 10 listopada. Niewykluczone, że w towarzystwie Jona Jonesa (wpadka dopingowa) i Nate’a Diaza (konferencja prasowa), którzy również odroczyli swoje przesłuchania.
W momencie pisanie tego tekstu Mark Hunt nie zdążył jeszcze odnieść się do powyższych doniesień.