Daniel Omielańczuk: „Zaryzykowałem – nie udało się. Następnym razem będzie lepiej.”
Daniel Omielańczuk opowiada o przegranej walce ze Stefanem Struve na gali UFC 204 w Manchesterze.
Seria trzech kolejnych wiktorii Daniela Omielańczuka dobiegła końca na gali UFC 204 w Manchesterze. Polak przegrał ze Stefanem Struve przez brabo, choć w pierwszej rundzie wyglądał bardzo przyzwoicie, w płaszczyźnie kickbokserskiej sprawiając Holendrowi sporo problemów.
Zabrakło konsekwencji w uderzeniach, wejściach, a w drugiej rundzie dałem się zaskoczyć w parterze. Miał tak długie ręce, że nie miałem jak z tego wyjść.
– powiedział Omielańczuk po walce w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Czułem się w pierwszej rundzie bardzo dobrze. Tam nawet pod koniec w parterze nie czułem zagrożenia.
Czułem, że (w pierwszej rundzie) więcej trafiałem od niego, a w parterze też krzywdy nie dałem sobie zrobić, więc może była nawet na moją korzyść.
W drugiej rundzie nasz zawodnik poszukał obalenia, ale nie zdołał położyć rywala na plecach – sam za to wylądował na dole, co okazało się gwoździem do jego trumny.
W parterze jest zwinny, to wiedzieliśmy. A do tego jego zasięg ramion – wcześniej nikt mi takich dźwigni kończących nie łapał, bo po prostu brakowało zawodnikom rąk. A tutaj był duży zasięg, dobrze się kręcił, ja poszedłem w jedną stronę, on skontrował, więc nie miałem już szans na wyjście.
– stwierdził polski zawodnik.
Nawet nie wiem, jak się ta dźwignia nazywa, ale było ciężko. Nie odklepałem dlatego, że mi się nie chciało, tylko już czułem, że zaraz odpłynę.
Omielańczuk wziął walkę ledwie trzy tygodnie przed galą, zastępując Ruslana Magomedova. Przyznaje, że zdawał sobie doskonale sprawę z ryzyka, jakie podejmował, ale nie żałuje decyzji.
Spróbowałem, zaryzykowałem – nie udało się. Następnym razem będzie lepiej.
Cały wywiad poniżej: