Mateusz Gamrot: „Zawsze jest coś do poprawy”
Mistrz kategorii lekkiej Mateusz Gamrot zabrał głos po zwycięstwie z Renato Gomesem Gabrielem na zielonogórskiej gali KSW 36.
Mateusz Gamrot w swojej pierwszej obronie pasa mistrzowskiego kategorii lekkiej pokonał na gali KSW 36 w Zielonej Górze Renato Pezinho. Zawodnik Ankosu MMA rozstrzygnął pojedynek w parterze, odklepując Brazylijczyka.
Zawsze jest coś do poprawy.
– przyznał w rozmowie z dziennikarzami po gali.
Mimo tego, że cały czas ciężko pracujemy w tej stójce, nie jestem do końca z niej zadowolony. Znaczy, nie była zła, ale chciałbym wyjść, być pewnym siebie, wywierać presję i nokautować rywali. Myślę, że kiedyś to przyjdzie, a jak nie, to całe życie będę przewracał i kończył ludzi w parterze.
Jeszcze przed starciem polski zawodnik nie ukrywał, jaki będzie idealny scenariusz na pojedynek z Gomesem, celując w jakieś spektakularne skończenie.
Plan był taki, żeby albo go znokautować, albo poddać twisterem w partrze – to by było 100%. Aczkolwiek poddałem go skrętówką, tak że plan zrealizowany, bo skończyłem walkę przed czasem.
– powiedział Gamrot.
Zaskoczył mnie swoim parterem, przygotowaniem parterowym. Może nie jakąś finezją, ale tym, że mnie próbował sweepnąć, podhaczenia dziwne próbował… Tym mnie troszkę zaskoczył, ale nie było to nic wielkiego.
Jeśli chodzi o powrót do klatki, 25-letni zawodnik, który ostatnio regularnie toczy dwa pojedynki rocznie, celuje w kolejny start na początku 2017 roku.
Na pewno to będzie przyszły rok, ale nie wiem, czy marzec czy maj – to już pytanie do właścicieli. Ja mógłbym już w sumie w marcu zawalczyć, bo to minie pół roku, będzie kolejna gala, więc myślę, że na marzec byłbym przygotowany.