Georges Saint-Pierre: „Nie miałem zapału do kończenia gości”
Georges Saint-Pierre wyjaśnia, czym spowodowana była jego długa seria zwycięstw przez decyzje sędziowskie.
Gotowy do powrotu do oktagonu po 3-letniej przerwie legendarny Georges Saint-Pierre nie wygrał walki przed czasem od 2009 roku, gdy BJ Penn z powodu decyzji narożnika nie wyszedł do piątej rundy. Później Kanadyjczyk zwyciężał jeszcze siedmiokrotnie, ale za każdym razem angażował sędziów punktowych.
Krytycy mówili, że bardziej walczyłem, żeby wygrać, niż żeby skończyć walkę. I to prawda.
– powiedział GSP w dokumencie The Hurt Business.
Pod koniec nie miałem już tej samej złości, nie miałem tego samego zapału do ranienia gości i kończenia ich. To fakt. Próbowałem to odzyskać, ale to bardzo trudne.
Uważam, że najlepszym sposobem na odzyskanie tego było odejście. Bo to bardziej kwestia emocji. Bardziej walczyłem, żeby wygrać niż żeby przejechać się po gościu. Musiałem odejść, aby mój głód wzrósł.
Kanadyjczyk pali się do powrotu na kanadyjskiej gali UFC 206, ale póki co nie może dojść do porozumienia z UFC w kwestiach finansowych. Medialne kłody pod nogi rzuca mu też sternik organizacji Dana White, który raz za razem powtarza, że nie wierzy w powrót GSP.
Dana White dużo komentuje.
– powiedział Saint-Pierre.
Ale Dana White zawsze robi to, co z biznesowego punktu widzenia jest dla niego najlepsze. Nie chciał wtedy, żebym odchodził. Chciał, żebym wrócił. Ale wtedy był czas, abym zrobił sobie przerwę.