Nate Diaz o rywalizacji z Conorem McGregorem: „Jeśli o mnie chodzi, to jest 2-0”
Nate Diaz już na spokojnie podsumowuje swoją drugą walkę z Conorem McGregorem i opowiada o planach na najbliższą przyszłość.
Przez kilka dni po przegranej walce z Conorem McGregorem na gali UFC 202 Nate Diaz dopominał się w rewanżu, raz po raz kpiąc z Irlandczyka. Wygląda jednak na to, że powoli mu przechodzi.
Nie wiem.
– powiedział stocktończyk w podcaście Chaela Sonnena, zapytany o to, czy chce natychmiastowej trylogii.
Pamiętasz, jak ostatnim razem popędzili do jego domu następnego ranka i jaką to miał obsesję (na punkcie rewanżu)? Też miałem na tym punkcie bzika przez kilka dni, ale mam to gdzieś. Wygrałem tę walkę i nie skaczę z radości na myśli o trzeciej rundzie. Sądzę, że pokonałem go dwa razy, więc jeśli o mnie chodzi, to jest 2-0. Ale z czasem (trzecia walka) może być zestawiona, nie wiem.
Wierzę, że oni też to wiedzą, bo ma mądrego trenera. On i jego trener wiedzą, co zdarzyło się w tej walce i nie są głupi, więc myślę, że zrobią wszystko, aby powrócił do swojej dywizji i rozpoczął nowy etap.
Diaz zaraz po walce powtarzał, że interesuje go tylko i wyłącznie trylogia, choć później otworzył się na wielkie, kasowe walki, nie wykluczając też takiego scenariusza. Zapytany o ewentualną konfrontację z szykującym się do powrotu Georgesem Saint-Pierrem, stwierdził:
Nick jest moim nieustraszonym przywódcą, więc robię wszystko, co Nick każe mi robić. Ale, nie wiem, co się z nim teraz dzieje. Nie wiem, co Nick zamierza. Ja natomiast zamierzam cieszyć się resztą lata.
Nick jest przywódcą, więc jeśli powiedziałby mi, żebym bił się z Joem Blowoffem, zrobiłbym to. Jestem żołnierzem. Ja jestem żołnierzem, a on jest generałem.
Stocktończyk nie ukrywa jednak, że teraz zamierza porządnie wypocząć, choć, jak przyznaje, trener Richard Perez robi, co może, aby mu to utrudnić.
Zgłupiał kompletnie. Szczeka pod moimi drzwiami, powtarzając: „Trenujmy, trenujmy!”. Muszę go trochę unikać teraz. Zamierzam cieszyć się wakacjami i robić, co robię.