Nate Diaz: „Jeśli wygram, przejmuję stery”
Nate Diaz przekonuje, że lepiej będzie dla UFC, jeśli nie wygra rewanżowej walki z Conorem McGregorem na UFC 202.
Pierwotnie Nate Diaz i Conor McGregor mieli spotkać się w rewanżu na jubileuszowej gali UFC 200, ale niechęć Irlandczyka do poświęcania czasu na promocję kosztem treningów doprowadziła do tego, że usunięto go – a zarazem i Amerykanina – z karty walk.
Pojedynek przełożono na galę UFC 202, ale stocktończyk toczył długie boje z Daną Whitem i spółką, aby uzyskać lepszy kontrakt – i w końcu, najprawdopodobniej, dopiął swego, a rewanż został oficjalnie potwierdzony.
Gdy pierwszy raz zestawili tę drugą walkę, pomyślałem, że chcą mnie z powrotem tam zaciągnąć, żeby odzyskać to zwycięstwo i mnie spalić. Tak to czułem.
– przyznał Diaz w rozmowie z Megan Olivii, zapytany o rewanżowe starcie z Irlandczykiem.
Pytam ich, czy nie mógłbym teraz posiedzieć spokojnie przez osiem miesięcy, nacieszyć się popularnością i pojechać na wakacje, żeby porobić, co chcę? A oni na to, że chcą tego już teraz, więc pytam ich, dlaczego tak szybko – ale mam to gdzieś. I wtedy umowa została dopięta i pomyślałem: „Wow. Tamta wypłata i ta wypłata w tak krótkim czasie… Nie mogę przejść obok tego, więc zróbmy to.”
Czuję jednak, że ci goście chcą mnie spalić, mając nadzieję, że przegram. Ale w porządku, lepiej niech mają taką nadzieję, bo jeśli wygram, naprawdę przejmuję stery.