UFC

Nick Diaz gotowy do powrotu – z kim zatańczy w oktagonie?

Zawieszenie Nicka Diaza dobiegło końca i stocktończyk jest gotowy do powrotu do oktagonu i zarobienia dużych pieniędzy. Z kim mógłby pójść w tany?

Dziś, 1 sierpnia, dobiega końca zawieszenie, jakie Komisja Sportowa w Newadzie nałożyła na jednego z najbardziej charakternych zawodników w historii MMA, Nicka Diaza.

Na początku zeszłego roku po gali UFC 182, na której starszy ze stocktońskich braci zmierzył się z Andersonem Silvą, przegrywając przez decyzję sędziowską (werdykt z powodu wpadki dopingowej Brazylijczyka zmieniono później na no-contest), w jego organizmie wykryto metabolity marihuany i zawieszono go na szalone pięć lat w ramach oczywistej vendetty za harde stanowisko wobec Komisji i zatrudnienie – z pomocą UFC – prawników, którzy dziarsko walczyli w jego sprawie.

https://www.youtube.com/watch?v=tm4EsX4pbkw

Ostatecznie jednak w wyniku ugody między Nickiem Diazem i jego obozem oraz Komisją Sportową w Newadzie – do czego z pewnością przyczyniła się internetowa petycja w obronie stocktończyka, którą podpisało ponad 100 tys. fanów – zawieszenie skrócono do 18 miesięcy, karząc Diaza w kwocie $100 tys. zamiast wcześniejszych $165 tys.

Gehenna dobiegła właśnie końca.

Stocktończyk wydaje się być w doskonałej formie, o czym świadczy szereg zdjęć, które opublikował w mediach społecznościowych on sam oraz jego brat Nate Diaz, który szykuje się do rewanżu z Conorem McGregorem na gali UFC 202.

https://www.instagram.com/p/BH5qE_rAx3x/

Nick został już nawet przetestowany przez Amerykańską Agencję Antydopingową i choć nie ma nadal żadnej informacji o wyniku testu, to jej brak na ogół świadczy o wyniku negatywnym.

33-letni zawodnik już od dawien dawna nie ukrywa, że interesują go wyłącznie duże, kasowe pojedynki, na które zapracował sobie dotychczasową karierę oraz rozpoznawalnością i poparciem wśród fanów, jakie na przestrzeni piętnastu lat kariery zdołał sobie wyrobić. Z kim zatem mógłby się zmierzyć w swojej pierwszej powrotnej walce?

Cytując zasłyszane, nie pomnę gdzie, zdanie, przestępstwem byłoby, gdyby nie zestawiono teraz jego rewanżowego pojedynku z Robbiem Lawlerem. Wydaje się, że okoliczności są idealne, aby obaj raz jeszcze – po tym jak ponad 12 lat temu Nick zafundował Robbiemu pierwszy nokaut w karierze na gali UFC 47 – spotkali się w oktagonie.

Lawler w sobotę stracił pas mistrzowski kategorii półśredniej, padając pod ciosami Tyrona Woodley’a, a wydaje się, że na tym etapie swojej kariery ma odpowiednio duże nazwisko, aby spełnić wygórowane wymagania stocktończyka. Obu zawodnikom zwycięstwo otworzyłoby drogę do walki o najwyższe cele, być może też najbardziej kasowe.

Jest tylko jeden potencjalny problem – i nie mam na myśli powyższej wypowiedzi Diaza. Otóż, Lawler zapowiedział, że chciałby zrobić sobie teraz dłuższą przerwę od MMA. Chce spędzić więcej czasu z rodziną. Nie jest to jednak problem, którego nie dałoby się rozwiązać. Nie ma wszak takiej bramy, przez którą…

O pojedynek z Diazem zabiegał też nowy mistrz kategorii półśredniej Tyron Woodley, ale, po pierwsze – Bóg jeden raczy wiedzieć, czy aby na pewno Nick wie, kto zacz, a po drugie – Woodley’owi zaświeciły się teraz oczy, bo gotowość do pójścia z nim w oktagonowe tany wyraził Georges Saint-Pierre, wobec czego kandydatura Diaza poszła w odstawkę.

Starcie z Carlosem Conditem, który również wielokrotnie wyrażał zainteresowanie do stoczenia rewanżowego boju z Diazem, nie wydaje się realne nie tylko dlatego, że podopiecznego Grega Jacksona czeka 27 sierpnia batalia z Demianem Maią na gali UFC on FOX 21. W grę wchodzą bowiem też dwie inne kwestie. Po pierwsze – Condit jest przekonany, że po ewentualnym zwycięstwie czeka go pojedynek o pas mistrzowski. Po drugie natomiast – wątpliwe wydaje się, by Diaz był zainteresowany drugą walką z Urodzonym Zabójcą, bo rewanż w przeszłości proponowano mu już dwukrotnie – bez efektu.

Tu i ówdzie przebąkuje się o kandydaturach Matta Browna i Michaela Bispinga, ale temu pierwszemu zdecydowanie brakuje rozpoznawalności, a na domiar złego ostatnio regularnie przegrywa, a ten drugi szykuje się do walki w październiku, na rozstrzygnięcie której czeka połowa dywizji średniej, więc…

Wydaje się, że ostatnim realnym kandydatem do stanięcia w szranki w z Nickiem Diazem – ponownie w rewanżu – jest nie kto inny jak Georges Saint-Pierre. Obaj spotkali się na początku 2013 roku, gdy Kanadyjczyk na gali UFC 158 – podobno nie robiąc wagi i mając wcześniej szpiega w obozie stocktończyka – pokonał Diaza na pełnym dystansie. Pytanie jednak, kiedy (czy?) GSP rzeczywiście powróci i czy jego pierwszy rywalem nie będzie aby wspomniany wcześniej Woodley?

Tak czy siak, oryginalny z braci Diaz powraca i bez względu na to, z kim przyjdzie mu zmierzyć się w pierwszej walce, będzie ciekawie.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button