Edson Barboza: „Chcę walki wieczoru, jestem gotowy na pięć rund”
Edson Barboza opowiada o zwycięstwie z Gilbertem Melendezem na gali UFC on FOX 20, planach na przyszłość oraz potencjalnej walce z Eddiem Alvarezem.
Edson Barboza w co-main evencie gali UFC on FOX 20 po raz kolejny udowodnił, że w obszarze niskich kopnięć nie dorównuje mu absolutnie nikt. Zdemolował wykroczną nogę Gilberta Melendeza, znacznie ograniczając ofensywne zapędy Amerykanina. Pomimo tego El Nino do samego końca – nieco już kulejąc, poruszając się nienaturalnie – próbował dobrać się Brazylijczykowi do skóry jakimś cepem.
To twardziel. Goście pytali mnie, czy byłem zaskoczony, że ustał – ale nie byłem. To twardy gość.
– przyznał w rozmowie z Megan Olivii po walce Barboza.
Kopałem mocno, trafiłem go dobrymi uderzeniami. Poczułem w pewnym momencie, że trochę zwolnił, bo ciągle szedł do przodu. Prowadziłem swoją grę i jestem zadowolony z rezultatu.
Brazylijczyk zademonstrował po raz kolejny nie tylko fantastyczne lowkingi, ale też rewelacyjną obronę przed obaleniami, ani razu nie dając się obalić Melendezowi. Ba, spowodował, że Amerykanin wyglądał w swoich zapaśniczych próbach wręcz nieporadnie.
Trenuję z Frankiem Edgarem, który moim zdaniem ma najlepsze obalenia w całym MMA.
– wyjaśnił Barboza.
Znam jego (Melendeza) styl walki na nogach, wiedziałem, że jeśli będzie miał okazję, spróbuje mnie przewrócić, ale pracowałem bardzo dużo nad tym elementem z moimi klubowymi partnerami i, dzięki Bogu, wybroniłem wszystko.
30-letni Brazylijczyk stoczył już pod banderą UFC 16 pojedynków, zwyciężając 12 z nich. Pomimo swojego efektownego stylu walki nigdy jednak nie walczył w walce wieczoru.
Przede mną jest jeszcze kilku gości w rankingu, ale czuję, że teraz jest mój czas.
– stwierdził Junior, zapytany o dalsze plany.
Jestem gotowy, aby zdobyć pas, jestem gotowy, żeby walczyć pięć rund. To mój czwarty co-main event – proszę, UFC, dajcie mi pięć rund, jestem na to gotowy.
Aspiracje mistrzowskie Brazylijczyk, który po walce wyraził chęć skrzyżowania rękawic z Khabibem Nurmagomedovem, Tonym Fergusonem lub Rafaelem dos Anjosem, będzie jednak musiał odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Na tronie dywizji lekkiej zasiada bowiem jego klubowy kolega Eddie Alvarez.
Nie myślę o tym teraz. Eddie to mój przyjaciel.
– wyjaśnił Barboza, zapytany o ewentualną konfrontację z Alvarezem.
UFC pytało o tę walkę kilka lat temu. Powiedziałem „nie”, on powiedział „nie”. Szczególnie teraz jestem z nim bardzo blisko. Bardzo mi pomógł przed tą walką, bo walczył z Gilbertem, walczył z Pettisem. Pomógł mi bardzo w tych obu walkach. To mój przyjaciel. Naprawdę mam nadzieję, że nigdy do tej walki nie dojdzie. Lubię go, to mój przyjaciel.
Komentarze: 1