Edson Barboza: „Nie chciałbym walczyć z Eddiem Alvarezem”
Edson Barboza opowiada o zmianach, jakie poczynił w ostatnim czasie, walce z Gilbertem Melendezem oraz potencjalnej konfrontacji z Eddiem Alvarezem.
Podczas spotkania z dziennikarzami przed galą UFC on FOX 20, na której zmierzy się z Gilbertem Melendezem, powracający po najcenniejszym zwycięstwie w karierze – pokonał Anthony’ego Pettisa – Edson Barboza wyjaśnił, co zadecydowało o jego doskonałej dyspozycji.
Przede wszystkim przeprowadziłem się. Przeprowadziłem się do New Jersey. Wcześniej jeździłem w tę i z powrotem z Florydy do New Jersey, a potem stwierdziłem, że lepiej dla mojej kariery będzie, jeśli zostanę tutaj. Przeprowadziłem się z żoną. Byliśmy tu od czasu walki z Pettisem. Przygotowywałem się od dawna, cały czas się uczyłem i sądzę, że to zrobiło różnicę w ostatniej walce i zrobi w tej.
Nie jestem pewien, czy najlepszym słowem jest „pewność siebie”, ale teraz wierzę, że mogę to zrobić. Jestem tego pewien. Teraz mam to już w głowie i nikt mi tego nie odbierze. Wiem, że mogę zostać mistrzem. To najważniejsza rzecz, jaka się zmieniła.
Pomimo tego, że w wyścigu o pas mistrzowski przed Brazylijczykiem znajdują się tacy zawodnicy jak Khabib Nurmagomedov czy Tony Ferguson, pokonanie El Nino pozwoli Barbozie umocnić się w czubie grupy pościgowej. Jest jednak jeden problem – na tronie kategorii lekkiej zasiada klubowy kolega Juniora Eddie Alvarez.
Oczywiście, że nie chciałbym z nim walczyć.
– powiedział Barboza zapytany o ewentualną konfrontację z Alvarezem.
To mój przyjaciel. Ale nie zastanawiałem się nad tym teraz, zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Zdobycie przez niego pasa przyniosło mi tylko radość. Bardzo mi pomógł w walce z Anthonym Pettisem, bo walczył z nim wcześniej. Pomógł mi też w tej, bo walczył także z Melendezem.
To przyszłość. Nie zastanawiałem się nad tym, ani nie rozmawiałem o tym ze swoimi trenerami. Koncentruję się w stu procentach na najbliższej walce, więc po prostu cieszę się, że pas zdobył jeden z moich kolegów z klubu.
Barboza zdaje sobie sprawę, że czeka go poważne wyzwanie w osobie Gilberta Melendeza, ale jest przekonany, że wyjdzie z oktagonu z uniesioną ręką.
To gość, który nie kalkuluje, idzie na wojnę. Typ rywala, z jakimi lubię walczyć. Myślę, że fani będą się dobrze bawić.
Możecie z całą pewnością oczekiwać najlepszego Edsona Barbozy, jaki kiedykolwiek wchodził do oktagonu.