Cain Velasquez chce się bić o pas
Cain Velasquez w wielkim stylu powrócił do oktagonu, na gali UFC 200 demolując Travisa Browne’a w pierwszej rundzie pojedynku.
Od prawie trzech lat nie odniósł żadnego zwycięstwa w oktagonie, tocząc w tym czasie jedną jedyną – przegraną z Fabricio Werdumem – walkę. Na gali UFC 200 w końcu jednak ponownie zasmakował zwycięstwa, nie dając najmniejszych szans Travisowi Browne’owi. I teraz celuje w powrót do walki o najwyższe cele w dywizji.
Zawsze chcę walczyć z najmocniejszymi gośćmi. Chcę zwycięzcy walki Stipe z Overeemem. Tego właśnie chcę.
– powiedział Cain Velasquez na konferencji prasowej po gali.
Moje przygotowania do tej walki, utrzymywanie ciała w dobrym stanie pomogło mi. Przejście przez cały obóz przygotowawczy bez żadnych urazów, czegokolwiek, co by mi dokuczało, było fantastyczne.
Chcę najlepszych gości. Ci dwaj walczą o pas i chcę walczyć ze zwycięzcą.
Reprezentant American Kickboxing Academy przyznał, że z uwagi na charakterystykę Hapy nie chciał zbytnio się spieszyć, starając się rozegrać pojedynek mądrze.
Z zawodnikiem takim jak Travis Browne, który jest wysoki i ma zasię, trzeba być cierpliwym. Chciałem cieszyć się powrotem do oktagonu.
Jeszcze w tym roku organizacja UFC wróci prawdopodobnie do Meksyku, by tam zorganizować kolejną galę. Velasquez nie ma najlepszych wspomnieć związanych z jedyną walką w karierze, jaką tam stoczył – w czerwcu 2015 roku na gali UFC 188 przegrał z Fabricio Werdumem, w drugiej rundzie walki mocno opadając już z sił. Jak wielokrotnie potem powtarzał, popełnił błąd w przygotowaniach, spędzając w stolicy Meksyku na dużej wysokości tylko dwa tygodnie i nie będąc w stanie w tym krótkim okresie przyzwyczaić organizmu do zmian klimatu.
Jestem gotowy.
– powiedział, zapytany, czy byłby zainteresowany powrotem do Meksyku.
Wiem, że musiałbym przyjechać tam dwa miesiące wcześniej i zrobić tam obóz. To trudne, ale jeśli pojawi się walka i UFC będzie jej chciało, oczywiście. Teraz jednak chcę zwycięzcę walki Sipe vs. Overeem.
W pojedynku z Brownem Velasquez urozmaicił swój ofensywny arsenał o obrotówkę na głowę, co wzbudziło nie lada zachwyt wśród zgromadzonych na trybunach fanów.
Pracowałem nad tym już od jakiegoś czasu. Korzystam z tego podczas treningów. Czuję się pewnie, kopiąc w ten sposób. Gdy to robię, jestem dość precyzyjny.
– wyjaśnił 33-letni zawodnik.
W pewnym momencie doszedłem do momentu w walce, w którym pomyślałem: „Ok, rzućmy to kopnięcie”. Wiem, że przeciwko niemu – jest bardzo wysoki – trudno podnieść tak wysoko nogę, ale, jak wspomniałem, jestem w tym dość precyzyjny. Zdecydowanie będę utrzymywał to w swoim arsenale, ale dodam też inne rzeczy. Nie trenuję tych samych rzeczy cały czas, staram się ciągle rozwijać.