Typowanie UFC Fight Night 90 – dos Anjos vs. Alvarez
Analizy i typowanie gali UFC Fight Night 90, na której dojdzie do walki o pas mistrzowski kategorii lekkiej między Rafaelem dos Anjosem i Eddiem Alvarezem.
Transmisja z gali rozpocznie się w nocy z czwartku na piątek o godzinie 00:30.
Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:
Ikona | Opis |
---|---|
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra. | |
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie. | |
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa. | |
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać. | |
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony. |
155 lbs: Rafael dos Anjos (25-7) vs. Eddie Alvarez (27-4)
Kursy UNIBET: Rafael dos Anjos vs. Eddie Alvarez 1.29 – 3.75
Bartłomiej Stachura:
Presja RDA vs. boks i zapasy Alvareza
Teoretycznie obaj zawodnicy mogą wydawać się nieco podobni, bo obaj chętnie wplatają obalenia w swoją grę stójkową, ale jeśli przyjrzymy się im bliżej, są diametralnie odmienni.
Alvarez przez całą niemal karierę preferował walkę w dystansie, będąc mocnym bokserem, który swoje sukcesy w dużej mierze zawdzięczał dobrej pracy na nogach. Uwielbia atakować z bocznych kątów, w locie zmieniając pozycję na odwrotną i kąsając rywali jednym, dwoma uderzeniami, po których wycofuje się pod bezpiecznym kątem. Potrafi świetnie łamać rytm swojego oktagonowego tańca, co umożliwia mu zaskakiwanie przeciwników ciosami.
Jedna z ulubionych akcji Eddiego Alvareza – atak prawym prostym po przekroku i odejście pod bezpiecznym kątem.
Amerykanin dysponuje też solidnymi kopnięciami, szczególnie niskimi.
Boks miesza z zapasami, szczególnie gdy zdoła przyszpilić rywali do siatki. Ma bardzo dobry defensywny grapling, choć w ofensywie poza solidną kontrolą z góry nie wyróżnia się szczególnie.
Z kolei dos Anjos to zupełnie inny zawodnik. Przychodził do UFC jako niemal wyłącznie specjalista od parteru, ale pod okiem Rafaela Cordeiro mocno rozwinął swoją stójkową grę, stając się bardzo mocnym kickbokserem.
Walcząc z odwrotnej pozycji, Brazylijczyk nieustannie wywiera presję na swoich rywalach, terroryzując ich zarówno kombinacjami, jak i pojedynczymi uderzeniami – szczególnie krosem – oraz okrężnymi kopnięciami na każdej wysokości.
Rafael dos Anjos lubi w kombinacje wplatać ciosy na korpus, odsłaniające szczęki rywali.
Chętnie wpada też w nich z latającym kolanem, a gdy przechodzi do półdystansu rozpuszcza sierpowe.
Mając rywali na siatce, zachowuje się zupełnie inaczej niż Alvarez – nie walczy bowiem za wszelką cenę o obalenie, klejąc się do przeciwników, ale raczej zmiękcza ich ciosami, wykorzystując je, aby podnieśli gardę – i wtedy wjeżdża w nogi, obalając.
Rafael dos Anjos jak mało kto miesza uderzenia z obaleniami. Sęk jednak w tym, że defensywa zapaśnicza Alvareza stoi na bardzo wysokim poziomie – bez porównania wyższym niż chociażby Anthony’ego Pettisa.
Mistrz potrafi doskonale zamykać przeciwnikom drogę ucieczki, dręcząc ich wysokimi kopnięciami, gdy próbują ujść do swojej prawej, oraz prawym sierpowym, gdy próbują uciekać do lewej.
W parterze jest piekielnie niebezpieczny z góry, świetnie kontrolując i obijając swoje ofiary. Pomimo czarnego pasa w BJJ, zdecydowanie preferuje ubijanie ponad poddawanie – i jest w tym naprawdę dobry.
Agresja dos Anjosa
W swojej dotychczasowej karierze Alvarez jeszcze nigdy nie mierzył się z rywalem, który potrafi wywierać presję tak skutecznie, jak czyni to Brazylijczyk. Nie mam większych wątpliwości, że to dos Anjos będzie agresorem w tym starciu. Nawet jeśli mistrz inkasuje jakieś uderzenia, i tak nieustannie napiera. Alvarez nie jest natomiast zawodnikiem, który lubi wywierać presję, spychać rywali do defensywy (choć jest tu jedno „ale”, o czym za chwilę) – preferuje walkę na środku oktagonu, gdzie może hasać i atakować na zasadzie doskok-cios-odskok.
Na poziomie ogólnym nie jest to najlepsze zestawienie dla Amerykanina. Brazylijczyk niewątpliwie od początku narzuci presję i sądzę, że znajdzie sposób na to, by umieścić pretendenta plecami na siatce – jak mało kto opanował bowiem sztukę zamykania rywali na siatce.
Jest jednak jedno spore „ale”, o którym wspomniałem wyzej – chodzi o sposób poruszania się Alvareza, który uwielbia czynić to w kierunkach bocznych, a to może mocno skomplikować zadanie Brazylijczykowi. Rywale, których ostatnimi czasy pokonywał, zdecydowanie ustępowali aktualnemu pretendentowi pod względem pracy na nogach.
Przewiduję zatem, że dos Anjos będzie musiał się mocno napocić, aby przyszpilić rywala do siatki – ale pod jednym tylko warunkiem…
Powrót do korzeni Alvareza
A tym warunkiem jest powrót Alvareza do korzeni, o których ostatnimi czasy zapomniał. Tylko wtedy zmusi dos Anjosa do maksymalnego wysiłku.
W ostatnich dwóch pojedynkach – z Gilbertem Melendezem i Anthonym Pettisem – diametralnie zmienił swój styl, po części z powodu rywali. Był bez porównania mniej ruchliwy, po prostu wchodząc w wymiany, po których szukał klinczu i obaleń. Nie przypominał siebie samego z pojedynków z Bellatora czy nawet tego z Donaldem Cerrone, w którym sporo sukcesów przyniosła mu praca pięściarska wsparta łamanym rytmem w pracy na nogach.
Trudno powiedzieć jednak, którą wersję Alvareza obejrzymy w konfrontacji z dos Anjosem. Od strony bokserskiej absolutnie go nie skreślam, bo ma naprawdę solidne ręce i zaryzykowałbym nawet tezę, że w płaszczyźnie technicznej jest lepiej poukładany i bardziej niekonwencjonalny od mistrza. Dos Anjos pomimo ogromnego progresu, jaki poczynił w ostatnich latach, nadal jest relatywnie podręcznikowy, daje się ponosić emocjom, rzucając swoje sierpy z poziomu bioder, z głową na przedzie, jakby krzycząc „Arrrggghhh!”. Styl bokserski Alvareza jest zdecydowanie bardziej wysublimowany, oparty na szybkości i atakach z bocznych kątów.
Niewątpliwie jednak mistrz kopie zdecydowanie lepiej i mocniej, a i odwrotna pozycja powinna mu pomagać.
Sądzę, że Alvarez spróbuje mieszać style, które ostatnio prezentował – a zatem na środku oktagonu powróci do dużej mobilności i szybkich, krótkich szarż, starając się temperować agresję dos Anjosa i unikać przyszpilenia pod siatką, by w najmniej spodziewanych momentach próbować własnych obaleń i klinczu. I to byłoby najrozsądniejsze podejście.
Problemy Alvareza
Trzy najważniejsze to obrona przed ciosami, obrona przed lowkingami oraz… kondycja.
Alvarez lubi walczyć z nisko opuszczonymi rękami, polegając na swojej mobilności jako narzędziu do unikania ciosów. Sęk jednak w tym, że masę akcji na zasadzie doskok-atak-odskok kończy, odchodząc do swojej lewej strony, często nadziewając się na prawy sierpowy rywali. W rezultacie na deskach ląduje zdecydowanie częściej niż powinien – szczególnie po prawych sierpowych. Jestem pewien, że dos Anjos i Cordeiro znają te schematy ataków Amerykanina.
Po drugie – obrona przed lowkingami. Z jednej strony trudność z bronieniem lowkingów u Alvareza wynika z lateralnego poruszania się, po drugie z bokserskiego backgroundu i wreszcie po trzecie – co łączy się z drugim – z powodu charakterystycznej postawy, w której mocno pochyla się do przodu, osadzając ciężar ciała na wykrocznej nodze. Dos Anjos z pewnością spróbuje to wykorzystać – choć może mieć z tym problem, o czym za chwilę.
Po trzecie – w swoich dotychczasowych trzech występach pod banderą UFC Alvarez wyraźnie zwalniał w ostatnich rundach. Oczywiście było to w dużej części spowodowane przebiegiem pojedynków, ale przed konfrontacją z dos Anjosem, który wydaje się – a przynajmniej wydawał się w marcu 2015 roku – nie do zajechania, najlepiej to nie wróży.
Problemy dos Anjosa
Wspominałem wyżej o tym, że RDA może mieć problem z wyprowadzaniem kopnięć. Chodzi oczywiście o pęknięcie kości w stopie, którego nabawił się przed niedoszłą walką z Conorem McGregorem. Była to lewa stopa, a więc mocniejszej nogi dos Anjosa, którą przecież najchętniej kopie. Jeśli dodamy do tego, że jeszcze kilka tygodni temu Brazylijczyk mówił, iż jeszcze nie może kopać, to wyrokuję, że stan jego lewej stopy, a co za tym idzie jego gotowość do kopnięć, stoją pod dużym znakiem zapytania.
Dodatkowo, w temacie niskich kopnięć – Alvarez najczęściej porusza się do swojej lewej strony, a więc nie „na”, ale „od” mocniejszej strony i kopnięć dos Anjosa. Może być to bardzo pomocne w ich unikaniu.
Oczywistym jest, że mistrz bardzo poprawił się pod względem zapaśniczym, czego pierwszym przejawem była jego walka z Markiem Bockiem wiele lat temu. Jednak wcale nie musi być tak różowo pod względem defensywy zapaśniczej. Nie zapominajmy bowiem, że trzy razy kładł go na plecach Evan Dunham, raz Donald Cerrone w pierwszej walce, sześciokrotnie Khabib Nurmagomedov, trzy razy Jason High i nawet zmordowany Pettis w czwartej rundzie zdołał sfinalizować obalenie na krótką chwilę.
Alvarez nie jest na pewno tak mocnym zapaśnikiem jak Nurmagomedov, ale wcale nie uważam, by był gorszy chociażby od Jasona Higha. Jeśli dodamy do tego, że w ostatnim czasie szlifował zapasy i boks wspólnie z Frankiem Edgarem i trenerem Markiem Henrym, wcale nie będę zdziwiony, jeśli w tym elemencie nie tylko zmusi mistrza do maksymalnego wysiłku, ale po prostu będzie lepszy.
Łokcie dos Anjosa
Dotychczas Brazylijczyk nie brylował pod względem zaprzęgania do działania uderzeń łokciami, ale z migawek z treningów przed galą wynika, że mocno pracował w Singapurze nad tym elementem swojej gry. To bardzo dobra decyzja, bo…
Gilbert Melendez w pierwszej rundzie doskonale wychodził naprzeciw atakom Alvareza, trafiając go soczystymi łokciami.
Jeśli jednak mistrz trafi na zapaśniczo nastawionego pretendenta – a to jest bardzo możliwe i uzasadnione – będzie musiał starannie wybierać momenty do odpalenia łokci. Angażując ręce w ofensywie, może bowiem przypłacić to wylądowaniem na plecach.
Serce do walki Alvareza
Mam wrażenie, że to trochę niedoceniany aspekt w grze pretendenta. Nie najlepiej oczywiście świadczy to o jego defensywie, ale Amerykanin posiada niebywały dar wydostawania się z największych nawet tarapatów. Dopóki nie będzie leżał sztywny na deskach, nie podda się. Ma ogromne doświadczenie, bił się w Bellatorze i w UFC z bardzo mocnymi rywalami. To nie jest zawodnik, który po jednym knockdownie podda się, straci wiarę w sukces. To wojownik z krwi i kości.
Podsumowanie
Zdecydowanie nie faworyzuję dos Anjosa tak mocno, jak czynią to skreślający Alvareza bukmacherzy. Pamiętajmy, że mistrz nie tylko wraca po kontuzji i ponad 7-miesięcznej przerwie, ale też pojedynek z Cerrone był bardzo krótki, więc kto wie, czy nie odbije się to w jakimś stopniu na jego oktagonowej świadomości, okrywając go delikatną rdzą.
Nie wiadomo też do końca, jak / czy wpłynęły na niego wzmożone kontrole antydopingowe, bo na podstawie walki z Kowbojem trudno mimo wszystko wysnuwać jakieś głębsze wnioski w tym temacie.
Zarówno od strony bokserskiej (lateralne poruszanie się, niesygnalizowane ciosy Alvareza vs. podręcznikowe ataki dos Anjosa), jak i przede wszystkim zapaśniczej (treningi z Edgarem i Henrym, podejrzane defensywne zapasy RDA) pretendent może napsuć mistrzowi naprawdę dużo krwi.
Nie mam jednak powodów, by wątpić w kondycję dos Anjosa, natomiast mam powody, by wątpić w ten elementy u Alvareza. A traktuję go jako kluczowy. O ile nie zdziwi mnie w najmniejszym stopniu, jeśli Amerykanin urwie nawet dwie z trzech pierwszych rund mistrzowi, to sądzę, że te mistrzowskie ostatecznie przechylą szalę zwycięstwa na rzecz Brazylijczyka – zwłaszcza jeśli w pierwszych odsłonach ten zmusi Alvareza do zapaśniczego wysiłku, nie dając się tak łatwo obalać i znajdując drogę do okopywania jego nóg (przy założeniu, że z jego lewą stopą wszystko jest w porządku).
Bez większego przekonania stawiam na to, że tempo, presja i agresja reprezentanta Kings MMA okażą się decydujące, drenując zasoby kondycyjne Alvareza i ostatecznie prowadząc go do drugiej obrony pasa mistrzowskiego. W szoku jednak nie będę, jeśli zaprawiony w bojach pretendent znajdzie sposób na odebranie pasa mistrzowi.
Zwycięzca: Rafael dos Anjos przez decyzję
265 lbs: Roy Nelson (21-12) vs. Derrick Lewis (15-4)
Kursy UNIBET: Roy Nelson vs. Derrick Lewis 1.73 – 2.10
Bartłomiej Stachura: Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem rozwoju Derricka Lewisa. Kiedyś był niemal wyłącznie typowym brawlerem, który poza potworną siłą, kowadłami w rękach i ogromnymi gabarytami nie wyróżniał się niczym innym. Teraz jego bokserska gra wygląda bez porównania lepiej, potrafi składać dobre i zaskakująco szybie kombinacje, a swój arsenał ofensywny wzbogacił też o potężne kopnięcia. Warunki fizyczne i zwierzęcą siłę miał zawsze, ale teraz opakował to w solidną technikę.
Wątpię jednak by jego szlify techniczne na nogach były wystarczające, by ubić Roy’a Nelsona. Ten ostatnio bowiem również nie próżnował, do prawego sierpa/cepa dodając kilka innych narzędzi w postaci chociażby lewego prostego czy prawego podbródkowego. Sęk w tym, że jego defensywa nadal leży i kwicz, a szczęka – pomimo, że nadal mocna – została już przecież skruszona wcześniej przez Marka Hunta.
W klinczu szczególnie powinna objawiać się przewaga siłowa Lewisa, a i w parterze – pomimo bez wątpienia lepszego BJJ Nelsona – to Czarną Bestię faworyzuję. Jeśli znajdzie się na plecach, powinien być w stanie wrócić na nogi. Jeśli natomiast to on znajdzie się na górze – a to znacznie bardziej prawdopodobny scenariusz – Nelsona czeka prawdziwa droga przez mękę, bo gnp Lewisa to jego najsilniejsza broń.
Nie skreślam Nelsona, bo to stary wyga i jeśli Lewis da mu odpowiednio dużo czasu na nogach, Big Country jak najbardziej może zgasić mu światło. Nie sądzę jednak, by tak się stało. Spodziewam się, że znacznie lepszy kondycyjnie (może okazać się ważne, jeśli walka wyjdzie za pierwszą rundę!) oraz bez porównania silniejszy i większy Lewis od początku rzuci się do ostrego ataku, nie dając leciwemu już przecież Nelsonowi szans na przygotowania decydującego uderzenia. I prędzej czy później znajdzie szczękę rywala – czy to pod siatką, czy też w parterze z góry.
Zwycięzca: Derrick Lewis przez (T)KO
170 lbs: Alan Jouban (13-4) vs. Belal Muhammad (9-0)
Kursy UNIBET: Alan Jouban vs. Belal Muhammad 1.73 – 2.10
Bartłomiej Stachura: Nie przez przypadek debiutujący w oktagonie Belal Muhammad, mistrz organizacji Titan FC uważany jest za równorzędnego rywala w konfrontacji z zaprawionym już w oktagonowych bojach Alanem Joubanem. Jest to bowiem bardzo mocny i świetnie poukładany stójkowicz, którego boks i aktywność mogą się bardzo podobać. Nie mam wątpliwości, że od strony pięściarskiej stoi wyżej od Joubana. Dodatkowo, dysponuje przyzwoitymi defensywnymi zapasami oraz solidną kondycją.
Jest jednak kilka „ale” – i nawet nie chodzi o to, że wziął walkę tydzień przed galą. Sęk bowiem w tym, że o ile boksersko Muhammad przewyższa Joubana, to w aspekcie kopnięć oraz przede wszystkim klinczu model powinien mieć zdecydowaną przewagę. Jouban jak mało kto potrafi w zwarciu terroryzować rywali łokciami i jeśli tylko zdoła zapędzić rywala pod siatkę – łatwo nie będzie, bo ten nieźle pracuje na nogach – najprawdopodobniej rozpłata go ostrymi łokciami. Również w parterze – jeśli Jouban będzie w stanie przenieść tam walkę – jego przewaga nie powinna podlegać dyskusji.
Dodatkowo, Jouban walczył z o wiele mocniejszymi rywalami, ma też doświadczenie w UFC, podczas gdy dla Muhammada będzie to debiut.
Zwycięzca: Alan Jouban przez (T)KO
155 lbs: Joe Duffy (14-2) vs. Mitch Clarke (11-3)
Kursy UNIBET: Joseph Duffy vs. Mitch Clarke 1.22 – 4.33
Bartłomiej Stachura: Trudno nie postrzegać tej walki w charakterze szansy na odbudowanie dla Josepha Duffy’ego. Irlandczyk w starciu z Mitchem Clarkiem powinien mieć ogromną przewagę na nogach. Jest nie tylko większy i szybszy, ale też o niebo lepiej poukładany technicznie. Dodatkowo Kanadyjczyk wraca po 15-miesięcznej nieobecności. Jego jedyną szansą jest przeniesienie walki do parteru – najpewniej z klinczu – i pokonanie Irlandczyka w walce na chwyty, choć, zaznaczmy, i to łatwe nie będzie, bo Duffy to także bardzo mocny grappler. Wreszcie Clarke może też liczyć na wsparcie Grega Jacksona, bo to u niego przygotowywał się do walki – może mieć to znaczenie, bo znamy wszyscy strategiczne podejście trenera z Albuquerque.
Ostatecznie jednak spodziewam się powtórki z walki Mitcha Clarke’a z Alem Iaquintą – z tą różnicą, że Duffy nie wpakuje się w żadną gilotynę. Innymi słowy – Duffy porozbija i skończy Kanadyjczyka na nogach.
Zwycięzca: Joseph Duffy przez (T)KO
155 lbs: Gilbert Burns (10-1) vs. Łukasz Sajewski (13-1)
Kursy UNIBET: Gilbert Burns vs. Łukasz Sajewski 1.40 – 2.95
Bartłomiej Stachura: Nie odkryję Ameryki, jeśli stwierdzę, że to bardzo trudne stylistycznie zestawienie dla Łukasza Sajewskiego. Burns to kapitalny grappler, przyzwoity zapaśnik i cały czas pracujący nad poprawą stójkowej gry – a ma gdzie, bo trenuje w Blackzilians – zawodnik. Polskiemu zawodnikowi na pewno nie można odmówić serca do walki i charakteru, ale sądzę, że jego największym problemem może okazać się w tej walce praca na nogach oraz nieprzygotowane ataki idealnie nadające się do zapaśniczej kontry Burnsa. Sajewski ma bowiem tendencje do podążania za rywalem, gdy atakuje – zamiast zamykać mu drogę ucieczki – oraz daje się zamykać pod siatką, gdy to on jest defensorem.
W swoim debiucie w UFC Łukasz Sajewski nie był w stanie uwięzić Nicka Heina pod siatką.
Kluczem do zwycięstwa polskiego zawodnika wydaje się utrzymanie walki na nogach, bo pomimo tego, że Durinho robi, co może, aby poprawić swoją stójkę, to nadal jest ona jego najsłabszym ogniwem. Sajewski nie jest oczywiście kickbokserskim wirtuozem, ale właśnie w tej płaszczyźnie może poszukać swojej przewagi. Szczególnie bowiem boksersko Burns nie prezentuje się najlepiej, a charakterystyczny sposób, w jaki trzyma gardę oraz spuszcza wzrok z rywali w momencie zagrożenia naraża go na podbródkowe.
Polak musi uważać na wysokie kopnięcia Brazylijczyka, które ten ukrywa za ciosami.
Gilbert Burns nie jest zawodnikiem, który walczy z kontry. Zaatakowany, skupia się niemal wyłącznie na defensywie, cofając się na domiar złego prosto na siatkę. Duża aktywność Łukasza Sajewskiego mile widziana.
Nie jestem przekonany, czy klincz będzie najkorzystniejszą płaszczyzną dla Polaka – a to z uwagi na zagrożenie obaleniem ze strony Burnsa, a także jego przewagę siłową, której się spodziewam. Nie tylko jednak z klinczu Brazylijczyk obala, bo potrafi też dynamicznie wchodzić w nogi i Sajewski będzie musiał wznieść się na wyżyny swoich możliwości, aby powstrzymać takie chociażby wejścia Brazylijczyka.
Teoretycznie trzymanie rąk odrobinę niżej niż zwykle może pomóc Polakowi w bronieniu tego typu prób zapaśniczych Durinho, ale z drugiej strony naraża go na ataki na głowę, szczególnie kopnięciami, które upodobał sobie zawodnik z kraju kawy.
Są jednak dwa elementy, które powodują, że nie sposób skreślać Wookiego. Po pierwsze, pomimo tego, że nasz zawodnik powraca po długiej przerwie, co może nieco okryć go rdzą, to jednak miał wiele czasu na szlify swoich umiejętności. W ciągu roku mógł poprawić naprawdę wiele.
Po drugie natomiast – Brazylijczyk to bardzo emocjonalny typ. Jeśli pojedynek nie układa się po jego myśli, w jego poczynania wkrada się desperacja, podejmowanie nadmiernego ryzyka. Czasami się to oczywiście opłaca – jak na przykład opłaciło się w konfrontacji z Alexem Oliveirą – ale wtedy cały jego gameplan bierze w łeb. Można spróbować to wykorzystać – jeśli Sajewski obroni pierwsze, drugie obalenie, trafi Burnsa kilkoma ciosami na początku, później powinno być łatwiej.
Tym niemniej nie sposób faworyzować w tej walce bardziej doświadczonego na dużej scenie, większego i silniejszego oraz prawdopodobnie szybszego Gilberta Burnsa. Myślę, że znajdzie drogę do obalenia, a jeśli się to stanie, to Sajewskiego czeka piekielnie trudna przeprawa.
Zwycięzca: Gilbert Burns przez poddanie
PODSUMOWANIE
Walka | Bartek S. | Szymon B. | Wilk |
---|---|---|---|
RDA vs Alvarez 1.29 - 3.75 | RDA | RDA | RDA |
Nelson vs Lewis 1.73 - 2.10 | Lewis | Lewis | Lewis |
Jouban vs Muhammad 1.73 - 2.10 | Jouban | Jouban | Jouban |
Duffy vs Clarke 1.22 - 4.33 | Duffy | Duffy | Duffy |
Pyle vs Mina 1.81 - 2.00 | Pyle | Pyle | Mina |
Makdessi vs Bahgdad 1.67 - 2.20 | Makdessi | Makdessi | Makdessi |
Birchak vs Lopes 1.40 - 2.95 | Birchak | Birchak | Birchak |
Russell vs Munhoz 2.95 - 1.40 | Munhoz | Munhoz | Munhoz |
Arantes vs Sanders 1.62 - 2.30 | Arantes | Arantes | Arantes |
Burns vs Sajewski 1.40 - 2.95 | Burns | Burns | Sajewski |
Beltran vs Vieira 2.20 - 1.67 | Vieira | Vieira | Vieira |
Luque vs Herrera 1.20 - 4.50 | Luque | Luque | Luque |
Ostatnia gala | 9-4 | --- | 9-4 |
Łącznie | 605-352 | 502-318 | 247-160 |
Poprawne | 63,21 % | 61,21 % | 60,68 % |