UFC

Gegard Mousasi: „Nie chcę walczyć z GSP”

Gegard Mousasi opowiada o zbliżającej się walce z Thiago Santosem na gali UFC 200, potencjalnej konfrontacji z GSP i swoich dalszych planach.

Gegard Mousasi miał na jubileuszowej gali UFC 200 pójść w oktagonowe tany z Derekien Brunsonem, ale problemy ze wzrokiem Amerykanina wykluczyły go z walki. Ormianin nie ukrywa, że nie ma zamiaru powracać do tego zestawienia, bo wierzy, że pokonując rozpędzonego serią czterech zwycięstw Thiago Santosa, który zastąpił Brunsona na nieco ponad dwa tygodnie przed galą, utoruje sobie drogę do starć z bardziej rozpoznawalnymi rywalami.

Jest na fali zwycięstw, jest pewny siebie.

– ocenił Brazylijczyka Mousasi w podcaście Three Amigos.

Wychodzi, żeby się bić i jest w dobrym momencie obecnie. I na pewno jest głodny, więc nie jest to rywal, którego mógłbym zlekceważyć. Ale poczuje się inaczej, gdy wyjdziemy walczyć, bo jestem na innym poziomie. Mogę zrobić wiele rzeczy w tej walce, ale oczywiście jest bardzo groźnym zawodnikiem.

Mousasi wygrał trzy z ostatnich czterech walk w kategorii średniej. Porażka z Uriahem Hallem odsunęła go z dala od pasa mistrzowskiego dzierżonego przez Michaela Bispinga. Walką z Brytyjczykiem przejawia teraz ochotę niemal każdy, kto ma najmniejsze choćby do tego podstawy – urojone bądź nie. Wszystko wskazuje jednak na to, że w swojej pierwszej obronie tytułu Hrabia ponownie stanie przeciwko leciwemu Danowi Hendersonowi.

To nie ma najmniejszego sensu.

– skomentował Mousasi ewentualny wybór na pretendenta Dana Hendersona, którego rok temu ubił w pierwszej rundzie.

Uważam, że następny w kolejności jest Jacare, potem Yoel Romero, gdy wróci, Chris Weidman powinien dostać też walkę, Anderson Silva… Nawet Georges Saint-Pierre chce walczyć z Michaelem Bispingiem. To nie ma sensu, ale w tym sporcie nie liczy się to, kto na to zapracuje, ale kto jest popularniejszy i sprzeda więcej PPV, więc… To rozrywka, więc nie jest do końca sprawiedliwie.

Poza rozchwytywanym Bispingiem duży powodzeniem wśród rzucających rękawice cieszy się też szykujący się do powrotu legendarny Kanadyjczyk Georges Saint-Pierre, który zapowiedział, że może walczyć w kategoriach lekkiej, półśredniej i średniej. Śmiałkami z tej ostatniej kategorii, którzy już zdążyli rzucić wyzwanie byłemu dominatorowi 170 funtów, są Yoel Romero – ten skorzystał z wersji light – oraz Ronaldo Jacare Souza, który wybrał wersję hard.

Czy natomiast Mousasi poszedłby ich śladami?

Nie, bo trenowałem ze Georgesem Saint-Pierrem i uważam go za swojego przyjaciela.

– stwierdził 30-latek.

Nie chcę walczyć z GSP. Jeśli powróci, to może dostać o wiele większe nazwiska niż moje. Nie ma to więc dla mnie sensu. A w zasadzie dla niego.

Chwytacz Snów nie ukrywa natomiast, że od dłuższego już czasu ma na oku zupełnie inne nazwiska.

Zawsze chciałem walczyć z Vitorem Belfortem. Tak samo z Michaelem Bispingiem, zanim jeszcze został mistrzem, ale oczywiście teraz jest mistrzem, a ja nie jestem następny w kolejce, więc… Ale to byłaby dobra walka. Muszę po prostu wygrać i dostanę duże nazwisko. Jeśli chodzi o stylistyczne zestawienie, to Vitor Belfort, Michael Bisping, Anderson Silva. To walki, które ludzie chcieliby obejrzeć. Natomiast ja przeciwko jakiemuś zapaśnikowi, to nie byłoby tak atrakcyjne, że tak powiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button