Łukasz Sajewski niesłusznie zawieszony za „doping” po walce z Nickiem Heinem
Łukasz Sajewski wyjaśnił, że jednym z powodów jego długiej absencji w oktagonie UFC był błąd jednego z laboratoriów, które po walce z Nickiem Heinem „znalazło” w jego organizmie zabronione substancje.
W ciągu ostatniego roku Łukasz Sajwski stoczył tylko jedną walkę w oktagonie UFC – na gali UFC Fight Night 69 w swoim debiucie przegrał przez jednogłośną decyzję z Niemcem Nickiem Heinem.
Nie dało się zrobić więcej.
– stwierdził polski zawodnik w rozmowie z PolsatSport.pl, odnosząc się do swojej pierwszej zawodowej porażki.
Badania kilka dni po walce wyszły tragicznie i z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że w przygotowaniach popełniliśmy jakieś błędy. Wydaje się, że byłem też przemotywowany, a to nie zawsze działa na korzyść zawodnika. Podobnie jest z wrzącą wodą w garnku, która, jeśli jest jej za dużo, zaczyna się po prostu wylewać…
Jak się jednak okazuje, Wookie po tamtym niepowodzeniu chciał bardzo szybko powrócić do klatki, ale…
Po porażce z Nickiem Heinem chcieliśmy szybko wrócić do gry i celowaliśmy w październikową galę w Dublinie. Niestety w próbkach badań antydopingowych pojawiły się niedozwolone substancje, a wyniki były pozytywne. Zostałem zawieszony do momentu wyjaśnienia całej sprawy. Po kilku tygodniach otrzymaliśmy informację, że laboratorium popełniło jakiś błąd, a wynik został zweryfikowany na negatywny. Gdyby nie zamieszanie z badaniami pewnie miałbym na swoim koncie już dwa pojedynki w UFC.
Sajewski przyznał, że nie zna dokładnie szczegółów i nie wie, o jaką dokładnie substancję chodziło.
Dostałem tylko informację, że coś poszło nie tak i do wyjaśnienia moje występy zostają zawieszone. Od strony formalnej dokładnie nie wiedziałem jak wszystko przebiegało, ale na szczęście po dwóch miesiącach sprawa została wyjaśniona. Szkoda, że w tamtym momencie karta walk gali w Dublinie była już zamknięta…
Podopieczny trenera Grzegorza Jakubowskiego powróci do oktagonu już w za tydzień, na gali UFC Fight Night 90 mierząc się z brazylijskim asem BJJ Gilbertem Burnsem.
Moim zadaniem będzie neutralizowanie grapplingu i niedopuszczenie do walki w parterze. Burns to czterokrotny mistrz świata w BJJ, więc lekceważące byłoby wejście po prostu w jego grę.
– powiedział Sajewski, dla którego będzie to prawdopodobnie walka o być albo nie być w UFC.
Myślę, że z upływem kolejnych sekund pojawia się u niego coraz większe zwątpienie. Jeśli przyjmuje kolejne ciosy, nie do końca sprawdza się jego plan, to po prostu zaczyna tracić wiarę w swoje umiejętności. Odbija się to na jego dynamice i chęci do walki. Mam wrażenie, że duże znaczenie odegra również przygotowanie kondycyjne.
Cały wywiad tutaj.