Damian Grabowski o walce Fedora: „To jest przykre”
Damian Grabowski skomentował ostatnią potyczkę legendarnego Fedora Emelianenko.
Czołowy polski ciężki Damian Grabowski nie jest zawodnikiem, który spogląda w kierunku podstarzałych legend, szukając w pojedynkach z nimi szansy na wyrobienie sobie nazwiska i pieniądze. Swego czasu zapytany o potencjalną walkę z Mirko Cro Copem Filipovicem stwierdził:
Dla mnie to jest takie trochę, że tak nieładnie powiem, frajerskie zachowanie. To są zawodnicy, na których myśmy się wychowali. Oni są już trochę porozbijani, często kontuzjowani. Walczą, ponieważ kochają ten sport i rywalizację. Dla mnie jednak to są legendy. Tak samo, jak nigdy nie chciałbym walczyć na przykład z Pawłem Nastulą. To jest facet, którego miałem plakaty w domu. Ja się na nim wychowałem i nie zgodziłbym się na taką walkę, bo wiem, że jestem od niego młodszy o dziesięć lat, jestem od niego silniejszy, mam pewnie lepszą kondycję. On to robi jeszcze dlatego, że to kocha. No i w Polsce są takie warunki, że musimy się bić do późnego wieku, żeby zarobić pieniądze na chleb. Wracając do walk z legendami sportu. Ja chcę toczyć boje z kimś, kto jest w moim wieku, na moim poziomie. Dla legend należy mieć szacunek za to, ile uczynili dla tego sportu. Wiadomo jednak, że jeśli będzie trzeba walczyć o pas i będzie to ktoś, kogo ja bardzo szanuję, to oczywiście będę walczył. Nie jest natomiast moim marzeniem, żeby mieć kogoś takiego w swoim rekordzie.
Ostatnio natomiast wiele dyskusji wywołała druga po powrocie walka Fedora Emelianenki, który na gali EFN 50 po piekielnie trudnej walce kontrowersyjnie wypunktował Fabio Maldonado. Zapytany w rozmowie z Berserk Labs o legendarnego Rosjanina Damian Grabowski powiedział:
Moje osobiste zdanie jest takie, że on po prostu powinien odejść na emeryturę i wszyscy pamiętaliby go jako tego wielkiego cara, jako ikonę tego sportu, po prostu króla. Takie powroty po odejściu, po trzech latach przerwy kończą się tak, jak ostatnio widzieliśmy. Ta walka była… sędzie chyba to powinien przerwać, bo było bardzo duże zagrożenie zdrowia. Poza tym nie zachwycił formą i tak naprawdę średni zawodnika – bo Maldonaldo nie jest jakimś wirtuozem ani też bilansu nie ma nie wiadomo jakiego – po prostu prawie z nim wygrał. To jest przykre, patrząc na gościa, który dziesięć lat był niepokonany, że przyjeżdża Brazylijczyk i jeszcze na jego terenie w Rosji prawie z nim wygrywa.