Stephen Thompson: „Jeśli skończę Rory’ego, titleshot będzie mój”
Stephen Thompson wspomina swoje zwycięstwo z Johnym Hendricksem i opowiada o zbliżającej się walce z Rorym MacDonaldem na gali UFC Fight Night 89.
W lutym 2016 roku na gali UFC Fight Night 82 Stephen Thompson zdeklasował byłego mistrza kategorii półśredniej, faworyzowanego Johny’ego Hendricksa, fundując mu pierwszy w karierze nokaut.
To było surrealistyczne, szczerze mówiąc. Nie spodziewałem się, że skończę Johny’ego Hendricksa w pierwszej rundzie i że zrobię to w takim stylu, jak zrobiłem.
– przyznał Wonderboy w rozmowie z FloCombat.com.
Nie zawsze pamiętasz dokładnie, jak to wyglądało, więc gdy wróciłem do domu, obejrzałem walkę i poszło dokładnie tak, jak planowaliśmy.
Jeśli obejrzałeś jedną walkę Johny’ego, to tak, jak byś obejrzał jego sto walk. Nie rozwija się. Nie zmienia się. Wiedzieliśmy, że będzie próbował rzucać ten obszerny lewy i zepchnąć cię na siatkę, żeby cię obalić. Zarządzanie dystansem, nad którym pracowaliśmy, i odległość, z której planowaliśmy ataki, wypaliły perfekcyjnie. Książkowa robota od początku do końca.
Zwycięstwo z Bigg Riggiem było dla Stephensa już szóstym z rzędu, co stanowi najlepszy wynik w kategorii półśredniej. Już 18 czerwca na gali UFC Fight Night 89 stanie przed szansą wyśrubowania go do siedmiu kolejnych wiktorii – zmierzy się z Rorym MacDonaldem.
Chcę walki o pas i miałem nadzieję, że otrzymam ją po starciu z Hendricksem. Jest byłym mistrzem i pokonałem go w pierwszej rundzie, ale Rory to najbardziej wszechstronny zawodnik, z jakim się mierzyłem.
Jest na 1. miejscu w rankingu. Dwukrotnie walczył z obecnym mistrzem Robbiem Lawlerem i jest po prostu dużym testem dla mnie. Pomimo tego, że jest też moim kolegą, to dla mnie wielki sprawdzian, aby udowodnić UFC, że zasługuję na walkę o pas.
Bycie na fali sześciu zwycięstw buduje twoją pewność siebie na wiele sposobów. Pomimo tego nigdy nie chcesz wychodzić do walki zbyt pewny siebie. Muszą mieć świadomość, że Rory będzie najlepszym gościem, z jakim się mierzyłem i nie jest tak, że tylko sobie to wmawiam. Taka jest prawda, ale świadomość tego wyzwania pozwala mi dobrze się bawić w oktagonie.
W swojej trzeciej obronie pasa mistrzowskiego
Po tej walce muszą mi go dać.
– przekonuje 33-letni Amerykanin.
Jeśli nie dadzą mi walki o pas po pokonaniu Rory’ego, to nie będzie w porządku. Myślę, że znaczenie będzie też mieć sposób, w jaki rozegra się walka. Jeśli wygram bardzo bliską decyzją, widzę możliwość, że nie otrzymam walki o pas, ale jeśli wyjdę i go skończę, na pewno będzie moja. Nie wyjdę tam jednak, za wszelką cenę szukając nokautu, po prostu pozwolę, by do niego doszło. Wyjdę i zrobię swoje, wywalczę titleshota.