Stephen Thompson: „Rory jest w pewien sposób jednowymiarowy w stójce”
Stephen Thompson opowiada o zbliżającej się walce z Rorym MacDonaldem na gali UFC Fight Night 89.
Gdy w kwietniu 2012 roku w swojej drugiej walce pod banderą UFC Matt Brown obnażył jego braki zapaśniczo-parterowe, wydawało się, że Stephena Thompsona czeka masa pracy, aby liczyć się w walce z czołowymi zawodnikami kategorii półśredniej.
Dziś, cztery lata i sześć kolejnych zwycięstw później, Wonderboy znajduje się o krok od pojedynku o pas mistrzowski. Na jego drodze stoi jeszcze tylko jedna przeszkoda – były pretendent Rory MacDonald. Obaj skrzyżują rękawice 18 czerwca na gali UFC Fight Night 89 w Ottawie.
Będę w najlepszej formie życia.
– zapewnia Thompsoon w audycji Submission Radio.
Wiem zatem, że będę w stanie iść ostro przez pięć pięciominutowych rund. I na to się przygotowuję, na trzymanie go na dystans pięściami i kopnięciami.
MacDonald i Thompson mieli już okazję trenować pod jednym dachem, gdy ten drugi pomagał Georgesowi Saint-Pierre’owi. Nigdy co prawda nie sparowali, ale znają się dobrze i uważają za przyjaciół.
Wiem, że MacDonald jest w pewien sposób jednowymiarowy w stójce.
– stwierdził Thompnson.
Trzyma swoją lewą stronę z przodu, uwielbia torować sobie drogę prostym. I wtedy, gdy jest ustawiony, lubi rzucać kombinacje. Zaraz po kombinacji schodzi po nogę. Będę więc na to przygotowany, pracując lekko na nogach i korzystając z bocznych kątów. Może jednak wyjść z inną strategią, po prostu szturmując i rzucając mnie na siatkę albo próbując szybkiego obalenia.
Tak właśnie jest z Rorym. Rozwija się i uczy się nowych sztuczek. Więc zobaczymy, jak to się potoczy. Jestem podekscytowany, aby zobaczyć, z czym do mnie wyjdzie i jak na to zareaguję. Gdziekolwiek jednak toczyć będzie się walka, jestem na to gotowy. Jeśli trafi się nokaut, to się trafi. Jeśli nie, to będzie pięć rund.
Po spektakularnym ubiciu Johny’ego Hendricksa w swojej ostatniej walce wydawało się, że Wonderboy może z miejsca dostać walkę o pas mistrzowski. Ostatecznie jednak wyszykowano mu Kanadyjczyka, a o pas z Robbiem Lawlerem powalczy Tyron Woodley.
Thompson jest jednak przekonany, że pokonanie MacDonalda zagwarantuje mu titleshota.
Dopiero pokonałem gościa numer 2, byłego mistrza. Gdy pokonam gościa numer 1, muszą mi to dać. Z całą pewnością zażądam tego i powiem: „Słuchajcie, zasługuję na walkę o pas. Dajcie mi ją”.
Przyznał, że gdyby jej wówczas nie otrzymał, byłby bardzo rozczarowany.
Jeśli nie dadzą mi walki o pas, coś będzie nie tak. Tak nie powinno być. Sądzę, że zdecydowanie nie będę siedział cicho – wiecie, przynajmniej spróbuję nie siedzieć cicho. Nie jestem zbyt… Ludzie nie zawsze traktują mnie poważnie, bo jestem miłym gościem. Ale naprawdę coś będzie nie w porządku, jeśli po tym (zwycięstwie) nie dadzą mi walki o pas.