Rustam Khabilov: „Moi rywale są przygotowani na suplesy”
Po drugim z rzędu zwycięstwie Rustam Khabilov opowiada o swoich kolejnych planach.
Po dwóch kolejnych porażkach – z Bensonem Hendersonem i Adriano Martinsem – słuch o Rustamie Khabilovie zaginął. Dagestański Tygrys powrócił dopiero po roku, wcześniej borykając się z problemami wizowymi. Na gali UFC Fight Night 84 w Londynie wypunktował Normana Parke’a, a teraz w Rotterdamie na UFC Fight Night 87 dołożył kolejną wygraną, w pokonanym polu zostawiając Chrisa Wade’a.
Ludzie zaczynali o mnie zapominać.
– przyznał Khabilov podczas spotkania z dziennikarzami po gali.
Nie pojawiałem się w telewizji ani nigdzie indziej, ale teraz jestem z powrotem i jest coraz lepiej. Jeśli UFC da mi szansę, chcę stoczyć w tym roku jeszcze dwie walki.
Bardzo lubię walczyć w Europie, bo jest to blisko mojego domu, kilka godzin lotu tylko. Aklimatyzacja jest łatwa. Słyszałem, że we wrześnie odbędzie się gala w Niemczech i chciałbym tam wystąpić.
29-letni zawodnik przyznał, że szybki powrót do oktagonu po ostatniej walce, którą stoczył niespełna trzy miesiące temu, był jego pomysłem. Chciał wykorzystać dobrą formę i siłą rozpędu stoczyć szybko kolejny pojedynek.
W starciu z Wadem Khabilov w drugiej odsłonie wpadł w nie lada tarapaty, przyjmując latające kopnięcie Amerykanina, które rzuciło go na deski. Ostatecznie jednak jego wyższość klinczerska i zapaśnicza zaprowadziła go do pewnego zwycięstwa na kartach sędziowskich.
HOLY HEAD KICK from @CWadeMMA!! #UFCRotterdam https://t.co/uIQAO2T45M
— UFC (@ufc) May 8, 2016
Nie widziałem tego kopnięcia, ale zdołałem się szybko zasłonić.
– przyznał Rosjanin.
Jestem zadowolony z tego zwycięstwa, bo Chris Wade to nie jest słaby przeciwnik. Idę do przodu.
Od swojego pierwszego występu pod banderą UFC Tygrys zasłynął jako specjalista od suplesów. W ten właśnie sposób ubił w debiucie Vinca Pichela, a w drugim starciu doprowadził do kontuzji kciuka Yancy Medeirosa. Teraz jednak o efektowne rzuty trudniej.
Wszyscy moi rywale są na to przygotowani i gdy tylko chwytam ich w klinczu, przenoszą cały ciężar ciała na dół, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. I tak trafiają do złych pozycji. Albo zajmuję ich plecy, albo przechodzę do dosiadu. Nawet więc jeśli powstrzymują moje rzuty, wykonuję swoją pracę.