Nate Diaz: „Porażka ze mną to nie wstyd”
Nate Diaz opowiada o zbliżającej się walce z Conorem McGregorem, wyjaśniając, dlaczego chciał, aby odbyła się w limicie kategorii lekkiej.
Obaj zawodnicy, Nate Diaz i Conor McGregor, powrócili już na salę treningową, rozpoczynając przygotowania do rewanżowego boju, który odbędzie się 9 lipca na gali UFC 200 w Las Vegas.
Do walki doszło z uwagi na ambicje Irlandczyka, który nie może darować sobie, że przegrał pierwsze starcie i jest przekonany, że tym razem zostawi Amerykanina w pokonanym polu.
Jestem pewien, że nie zaszkodzi mu to szczególnie, gdy go pokonam.
– stwierdził stocktończyk w rozmowie z FOX Sports.
Jestem na szczycie łańcucha pokarmowego. Od ośmiu lat walczę z czołową dziesiątką. Porażka ze mną to nie wstyd.
Możesz albo przegrać z jakimś dupkiem, albo z prawdziwym pierdolonym gangsterem. Nie sądzę, żeby za bardzo na tym ucierpiał. Będzie dobrze.
W branżowych mediach przewija się wiele pochwał względem McGregora za to, że zdecydował się na ponowną walkę z Diazem. Chwali się jego ambicję, gotowość do walki o dwie kategorie wyżej.
Jego rywal ma jednak w tym temacie zupełnie odmienne zdanie.
Ktokolwiek przegrał walkę w UFC i nie chciał rewanżu, nie powinien występować w tym sporcie. A nagle wychwalają go, bo przegrał i chce rewanżu? Wypierdalaj stąd, mam dość wysłuchiwania tego.
Rewanżowe irlandzko-amerykańskie starcie doprowadziło do tego, że na tej samej gali, UFC 200, rękawice ponownie skrzyżują dwaj główni pretendenci do pasa mistrzowskiego kategorii piórkowej – Frankie Edgar i Jose Aldo.
Diaz już wcześniej wyśmiewał ideę rewanżu z Irlandczykiem, podnosząc, że przecież Aldo takiej szansy nie dostał – co zresztą potem Brazylijczyka starał się wykorzystać na swoją korzyść w mediach społecznościowych – a teraz udzielił też wsparcia Edgarowi.
Szkoda mi Frankiego Edgara, to mój gość. Lubię go. Miał walczyć z Conorem McGregorem dawno temu. To była też jego walka i został wydymany. Mam nadzieję, że w przyszłości dostanie to, czego chce.
Mam nadzieję, że tego słucha, bo musiałem dostać to, czego chciałem, bo miałem wielkie gówno, więc mam nadzieję, że on też dostanie to, na co zasługuje. Chciałbym, żeby teraz już miał tę walkę.
Rewanż odbędzie się w limicie do 170 funtów, co nie jest normalne dla żadnego z zawodników. Dana White przekonywał, że to Irlandczyk nalegał na taki limit, z kolei trener tego ostatniego twierdził, że to UFC domagało się limitu kategorii półśredniej. W tej kwestii Diaz idzie ramię w ramię z organizacją, od początku – zanim jeszcze oficjalnie ogłoszono walkę – przekonując, że Notorious chciał identycznego limitu, jak w pierwszym starciu. On sam natomiast preferował bardziej dla siebie naturalne 155 funtów.
Nie zamierzam ścinać wagi za drobne. Ale teraz dostaję, ile trzeba, więc myślę, że może, kurwa, zrobilibyśmy jednak wagę.
Przed pierwszym starciem McGregor zapowiadał skończenie w pierwszej rundzie, przekonując, że ubije Diaza podbródkowym. Ten z kolei wstrzymywał się z predykcjami, zaznaczając, że wyjdzie, aby zabić albo zostać zabitym.
Tym razem jest podobnie.
Walka się zbliża, zobaczymy, co się wydarzy.
– podsumował stocktończyk.
Nie typuję walk. Zobaczymy, jak wyjdzie. Nie dbam o to, mam to gdzieś. Chcę tylko wyjść, zrobić, co mam do zrobienia i dać show.