Alexa Oliveiry ciężkie początki
Dzieciństwo Alexa Oliveiry nie było usłane różami, ale gdy zajął się sportami walki, zła karta się odwróciła.
Obchodzący dziś 28. urodziny Alex Oliveira stanie za kilka godzin przed szansą odniesienia najcenniejszego zwycięstwa w karierze, na gali UFC Fight Night 83 mierząc się z Donaldem Cerrone.
W rozmowie z Sherdog.com Brazylijczyk opowiedział o swoim dzieciństwie oraz początkach ze sztukami walki.
Przyznał, że zanim w wieku 9 lat porzucił szkołę, uciekał z lekcji na farmę, aby zatroszczyć się o konie oraz krowy, na czym wkrótce zaczął zarabiać 50 centów na dzień. Jego pierwszym prawdziwym marzeniem była – jak to w Brazylii bywa – kariera piłkarza.
Mocno się starałem, ale nie wyszło.
– wspomina swoją przygodę z piłką nożną Oliveira.
Przestałem grać, gdy złamałem nogi dwóch kolegów. Pierwszy kopnął mnie w nogę i złamał swoją; z drugim to była moja wina. Nie trafiłem w piłkę i zraniłem go, więc doszedłem do wniosku, że futbol to nie był mój sport.
Jego kolejną pasją stała się jazda konna.
Zacząłem brać udział w zawodach, ale jako, że nie miałem pieniędzy na podstawowe wyposażenie, zrobiłem swoje własne. Wszystkim, co miałem, była lina, czapka kowboja i jakaś zużyta rękawica. Nawet bez ekwipunku wygrałem kilka zawodów i zarobiłem więcej, niż zarobiłbym w normalnej pracy przez miesiąc.
Jednak brak sponsorów doprowadził do tego, że musiał porzucić kolejne marzenie.
Mieszkał w bardzo niebezpiecznej dzielnicy, a dwóch z jego trzech braci zostało zamordowanych – jeden zginął w strzelaninie, drugi został zadźgany nożem. Oliveira opowiada, że jego przygoda ze sportami walki rozpoczęła się, gdy podczas jakiejś imprezy jego brat został zaatakowany przez członków jednego z lokalnych gangów – wściekły Kowboj rzucił się na nich, ubijając dwóch, podczas gdy reszta dała nogę. Tak się złożyło, że całą scenę obserwował jeden z profesjonalnych zawodników MMA, który widząc fach w rękach i nogach młodziana, zaprosił go do klubu.
Oliveira miał jednak za złe wspomnianemu zawodnikowi, że ten nie pomógł mu podczas tamtej draki. Ostatecznie jednak, po miesiącu wahań, udał się do klubu.
W ciągu pierwszych trzech dni zajęć trzy razy gościł w szpitalu. Na pytanie pielęgniarki, co się dzieje, uspokajająco wyjaśnił:
Od dzisiaj zacznę przysyłać tu innych pacjentów.