UFC

Anderson Silva w drodze po utracone dziedzictwo

Były mistrz kategorii średniej, Anderson Silva, nie składa broni – ponownie mierzy w najwyższe cele.

Ostatnie lata to jedno wielkie pasmo niepowodzeń uznawanego przez wielu za jednego z najwybitniejszych w historii Andersona Silvy.

Po siedmiu latach dominacji Pająk przegrał w upokarzającym stylu z Chrisem Weidmanem, by w rewanżu doznać makabrycznego złamania nogi, które wykluczyło go z walki na ponad rok. Po powrocie, który sam w sobie był sukcesem, wypunktował Nicka Diaza tylko po to, by potem oblać testy antydopingowe. W ramach tłumaczeń zaserwował następnie fanom i Komisji Sportowej, przed którą był przesłuchiwany, jedną z najbardziej groteskowych wymówek w historii sportu – słynna nieoznakowana fiolka z niebieskim płynem na potencję z Tajlandii na stałe zapisała się fikuśnymi literami w annałach MMA.

40-letni dziś Brazylijczyk, którego dziedzictwo nie błyszczy już tak wielkim blaskiem, jak przed trzema laty, nie załamuje jednak rąk i kontynuuje oktagonowe boje. W najbliższym już 27 lutego podejmie Michaela Bispinga na gali UFC Fight Night 84 w Londynie.

To będzie trudna walka.

– stwierdził były mistrz kategorii średniej w rozmowie z Combate.

Dam z siebie 101% i na pewno wygram. Bisping to dobry zawodnik. Nie wyróżnia się w niczym, ale pomimo tego jest niebezpieczny, szczególnie na nogach. Ma dobre obalenia i dobre wyczucie czasu, oglądamy taśmy z jego walkami. To ciekawe starcie. Wystawię swoją stójkę i parter na test. Sądzę, że będzie to dobra okazja, aby pokazać to, co trenowałem przez ostatni rok, czym jest filipiński boks. To będzie świetna walka.

Ostatni raz w Londynie Pająk walczył przed dziesięcioma laty, w swojej ostatniej walce pod banderą Cage Warriors, tuż przed rozpoczęciem podboju UFC, spektakularnym, bitym z dołu łokciem nokautując Tony’ego Fryklunda.

Mam dobre wspomnienia z Londynu i Cage Rage. Zawsze byłem tu miło przyjmowany. Jestem podekscytowany, mogąc znów być w kraju królowej. To nie pierwszy raz, gdy będę czarnym charakterem. Albo giniesz jako bohater, albo żyjesz wystarczająco długo, by zmienić się w czarny charakter. Zamierzam wykonać swoją pracę i mam nadzieję, że im się to spodoba.

Brazylijczyk nadal mierzy wysoko. Jest konsekwentny i niezłomny. Nie poddał się pomimo ciężkiego złamania nogi w starciu z Weidmanem, choć wielu wróżyło mu koniec kariery. Gdy zawieszono go na rok, po wpadce dopingowej, również wielu uważało, że to koniec Pająka. Nic z tych rzeczy. Anderson zapowiada, że lutowa batalia z Brytyjczykiem to dopiero początek jego powrotnej drogi na szczyt.

Poza Bispingiem chcę walczyć jeszcze trzy razy w roku i jeśli wszystko wygram, chcę walki o pas mistrzowski. Mam nadzieję, że Bóg mi pobłogosławi i nic mnie nie powstrzyma.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button