Zawodnik zapomniany, Tarec Saffiedine
Już w najbliższą sobotę do oktagonu UFC powróci po ponad rocznej przerwie Tarec Saffiedine.
Przychodził do UFC w glorii chwały, jako mistrz kategorii półśredniej Strikeforce. Dziś jednak prawie trzy lata, ale ledwie dwie walki później mało kto go pamięta. W najbliższą sobotę na gali UFC on FOX 18 Tarec Saffiedine, bo o nim mowa, zrobi wszystko, aby przypomnieć o swoim istnieniu i włączyć się do wyścigu o pas mistrzowski UFC.
Potrzebowałem zmiany w treningu, a także wśród sparingpartnerów i trenerów.
– stwierdził w rozmowie z UFC.com 29-letni Belg, który po ośmiu lat treningów w Team Quest Dana Hendersona przeniósł się do Kanady, by tam szlifować umiejętności w Tristar pod okiem Firasa Zahabiego.
Nie mam nic złego do powiedzenia na temat Team Quest, nie było między nami żadnej złej krwi ani nic takiego. Po prostu potrzebowałem zmiany. Po ośmiu spędzonych tam latach poczułem, że czas znaleźć nowe drogi i nauczyć się nowych rzeczy.
W Montrealu Saffiedine trenuje wspólnie z między innymi Rorym MacDonaldem, a więc zawodnikiem, który w październiku 2014 roku zafundował mu pierwszą porażkę w oktagonie, a jednocześnie jedyne w karierze skończenie. Sponge z uśmiechem na twarzy przyznał, że jeszcze nie stoczył z Kanadyjczykiem rewanżu na sali, choć kilkukrotnie już wspólnie sparowali.
Zawsze mnie ciągnęło do tego klubu. GSP i Firas, i cała reszta trenerów stworzyli tam wielu naprawdę dobrych zawodników i mistrzów w 170 funtach, 155 i nawet w 185. Oznacza to wielu sparingpartnerów w okolicach mojej wagi. Zawsze też śledziłem ich metody treningowe przez media społecznościowe i tego typu rzeczy, więc pomyślałem: „Spróbujmy”. Bardzo miło mnie przyjęli i dali odczuć, że jestem częścią zespołu.
Były mistrz Strikeforce, który z powodu kontuzji w 2015 roku nie stoczył ani jednej walki, przyznaje, że pędzi teraz życie, które kręci się wyłącznie wokół MMA.
Dosłownie jem, śpię i trenuję. To wszystko, co robię. Jedyny moment, gdy gdzieś wychodzę, jest wtedy, gdy idę kupić jakieś spożywcze rzeczy, a i tak cały czas tu pada i jest zimno, więc nie masz szczególnej ochoty na wychodzenie. Pozwala mi to skupić się na tym, co muszę robić. Utrzymuje mnie w głodzie, koncentracji i pomaga wrócić do dawnych dni, gdy również trenowałem i harowałem każdego dnia. Tego potrzebowałem.
Jak dotychczas w oktagonie zanotował tylko jedno zwycięstwo, w swoim debiucie wypunktowując Hyun Gyu Lima. Następnie nadeszła wspomniana porażka z MacDonaldem, ale w sobotę Saffiedine stanie przed kolejną szansą zaprezentowania swoich umiejętności. Jego rywalem na UFC on FOX 18 będzie weteran Jake Ellenberger, który po czterech porażkach w ostatnich pięciu występach walczył będzie prawdopodobnie o utrzymanie się w organizacji.
30 stycznia miną trzy miesiące, odkąd jestem z dala od domu, koncentrując się wyłącznie na walce.
– przyznał Belg, który w spartańskich warunkach mieszka w akademiku Tristar.
To będzie mocny powrót, bo trenuję naprawdę ciężko, aby odnieść zwycięstwo.