UFC

TJ Dillashaw: „To trudne do zaakceptowania”

TJ Dillashaw nie zgadza się z decyzją sędziowską w walce z Dominickiem Cruzem, wskazując na elementy, które powinny zadecydować o jego zwycięstwie.

W walce wieczoru gali UFC Fight Night 81 TJ Dillashaw stracił pas mistrzowski kategorii koguciej, ulegając niejednogłośną decyzją sędziowską powracającemu po długiej absencji Dominickowi Cruzowi.

Dominick jest bardzo dobrym zawodnikiem. Czuję, że wygrałem tę walkę. Presja, kontrola oktagonu, mocniejsze uderzenia. Wiem, że miał kilka obaleń, ale nie sądzę, że powinny być mocno punktowane z 3-sekundową kontrolą.

To ciężkie, ciężkie do przyjęcia. Na pewno nie walczyłem najlepiej, jak potrafię. Atakowałem trochę zbyt ostro, powinienem bardziej przygotowywać sobie ataki. Gdy myślę o tym, wiem, że schrzaniłem pod tym względem, ale nadal uważam, że wygrałem walkę.

– stwierdził były już mistrz na konferencji prasowej po gali.

Kluczowym momentem dla losów pojedynku mógł okazać się potężny lowking, którym w czwartej rundzie Dillashaw wyraźnie naruszył lewą nogę Dominatora. Pomimo tego, że podopieczny Duane’a Ludwiga jeszcze kilka razy zdzielił nogę rywala, nie zdołał wyłączyć jej na tyle, bo go skończyć.

Przy każdym zawodniku (taki jest gameplan – dop. red.), nie tylko przy Dominicku, ale przy każdym, kto jest wszechstronny i ustawia sobie rzeczy. Wiem, że kopnięcia trafiały, widziałem, że kuleje, a po walce nie mógł nawet chodzić. W zasadzie powinienem był trochę bardziej się tego trzymać.

Dla reprezentanta Elevation Team jest to pierwsza porażka od października 2013 roku, gdy również po niejednogłośnej decyzji uległ Raphaelowi Assuncao. Werdykt w obu tych pojedynkach – przeciwko Brazylijczykowi przed ponad dwoma laty oraz przeciwko Cruzowi wczoraj – uważa za niesłuszny.

Myślę, że trochę za długo czekałem. Powinienem być iść bardziej po skończenie. Wiem, że naruszyłem go kilka razy w tych późniejszych rundach, gdy moje ciosy dochodziły. Może powinienem był bardziej przygotowywać ataki i iść po skończenie.

Nie możesz być szczęśliwy, gdy walka dochodzi do decyzji. Dobrze byłoby, gdyby ten sport był trochę lepszy pod względem tego, kto wygrywa a kto nie. Ale tak to już jest. To bardzo frustrujące.

29-latek nie robi też dramatu z wielu przestrzelonych ciosów, które zamiast dosięgać szczęki Cruza, pruły powietrze, a agresor wpadał na siatkę.

Wiedziałem, że przestrzelę niektórymi uderzeniami, to nie był problem, wiedziałem, że nie trafię. Czasami gdy jednak przestrzeliwałem mocne ciosy, zamiast ponowić atak, pozwalałem mu uciekać. Nie robił wtedy nic, biegał. Kontrolowałem oktagon przez 18 minut z tego, co słyszałem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button